[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cesare zamknął oczy, zacisnął szczęki. Szybko jednak opanował
zdenerwowanie i zajrzał jej w oczy.
 Bardzo mi zależy na jego uzyskaniu, ale nie mogę wynagrodzić zła,
które wyrządziłem twojej rodzinie, ani wyleczyć ran, które ci zadałem.
 Już ci wybaczyłam, Cesare. Całkowicie  zapewniła Robin z całą mocą.
Jakżeby mogła żywić urazę do człowieka, którego pokochała nad życie?
Jak mogła odwrócić się na pięcie i odejść, wyrzucić z serca i pamięci Cesare i
Marca?
Cesare pokręcił głową z niedowierzaniem.
 Z pewnością nie przyszło ci to łatwo.
 To wcale nie takie trudne jak myślisz. Wystarczy odrobina tolerancji. 
Przerwała, ponownie chwyciła marynarkę, wiszącą na poręczy krzesła. Nie
widziała sensu przedłużania agonii.  Spróbuj wykazać trochę zrozumienia
wobec innych, dla własnego i cudzego dobra  doradziła na koniec.
 Aatwo powiedzieć! Dupont zostawił Carlę wtedy, kiedy go najbardziej
potrzebowała. Odrzucił nowo narodzonego syna. %7łona potwierdziła jego
kłamstwa, żeby ochronić łajdaka.
 Rozumiem twój ból, ale żądza zemsty to destruktywne uczucie.
Najbardziej szkodzi tobie samemu  tłumaczyła Robin ze smutkiem.
 Naprawdę postrzegasz mnie jako mściwego, zawziętego człowieka?
 Oczywiście, że nie  zaprzeczyła gwałtownie Robin. Nie dodała, co do
niego czuje. Uznała, że już na to za pózno. Sięgnęła po logiczne argumenty: 
Zwróć uwagę, że to tobie przypadnie w udziale przywilej wychowania Marca.
105
RS
Będziesz obserwował, jak rośnie. Nie wątpię, że wychowasz go na wspania-
łego człowieka...  Przerwała, bo głos uwiązł jej w gardle.  Pierre Dupont
nigdy nie pozna synka. Przypuszczalnie nigdy go nie zobaczy, ponieważ
odtrącił go jeszcze przed urodzeniem. Ciesz się więc darem, który dostałeś od
losu. Zapomnij o zemście. Dobro dziecka powinno być dla ciebie
najważniejsze.
 Obchodzi cię jego los?
 Tak  potwierdziła bez wahania.
Nie zaskoczyła Cesare. Nie dziwiło go, że mały zapadł jej w serce, skoro
nie mogła urodzić własnego dziecka. Cierpiał męki na wspomnienie wszyst-
kich oszczerstw, jakie rzucił jej w twarz. Palił go wstyd, że dał posłuch
pogłoskom. Nie zasłużyła na opinię zimnej i wyrachowanej. Powinien to zro-
zumieć po pierwszym pocałunku, a najpózniej po wspólnie spędzonej nocy.
Nie znalazł w niej śladu uczuciowego chłodu. Za pózno zrozumiał, że jej
rezerwa w stosunku do mężczyzn wynikała jedynie z lęku przed kolejnym
rozczarowaniem.
 Mimo wszystko Marco mógłby zostać twoim synkiem, gdybyś zgodziła
się za mnie wyjść  zaproponował nieśmiało.
 Już mówiłam, że nie potrzebuję litości  przypomniała ze smutnym
uśmiechem.
Nie kierowała nim litość. Pragnął ją poślubić i chronić, by nikt więcej jej
nie zranił. Lecz po tym, jak ją oczerniał, szantażował i krzywdził nie miał
prawa nalegać.
 Może zacznijmy wszystko od nowa? Wychodzilibyśmy razem,
wspólnie spędzali wieczory, odwiedzałabyś Marca...  próbował kusić.
106
RS
Lecz Robin uparcie kręciła głową. Przyjęłaby każdą propozycję, gdyby
wynikała z miłości, a nie ze współczucia czy poczucia winy. Ale Cesare jej nie
kochał. Nie potrafiłby pokochać, choćby chodzili ze sobą całe lata.
 Nie, Cesare, to nie ma sensu.
 Ale...
 Nie. Nie widzę przed nami przyszłości. Nigdy się nie dowiemy, co się
stało w Monaco pół roku temu. Straciliśmy naszych najbliższych i nikt nam ich
nie zwróci. Lepiej zakończmy znajomość na tym etapie.
 Zgoda, jeśli tego sobie życzysz  powiedział z rezygnacją w glosie.
 Tak. Lecz zanim odejdę, chciałabym wiedzieć, co zrobisz z twoimi
udziałami w Ingram Publishing.
 Należą do ciebie.
 Tylko nie waż się powiedzieć, że na nie zapracowałam!  wykrzyknęła
gwałtownie, by nie zbrukał najpiękniejszych wspomnień.
 Nawet mi taka myśl nie przemknęła przez głowę  zapewnił z całą
mocą.  Popełniłem wiele błędów. Odsądzałem cię od czci i wiary, ale teraz za
bardzo cię szanuję, żeby cię obrażać. Wczorajsza noc była... niezwykła. Nigdy
o tobie nie zapomnę.
Robin mogłaby powiedzieć to samo. Jak mogłaby zapomnieć człowieka,
którego tak bardzo kochała?
 Udziały należą do ciebie  powtórzył Cesare.  Możesz zrobić z nimi,
co zechcesz. Przepiszę je jutro rano notarialnie na twoje nazwisko i przyślę ci
przez zaufanego posłańca  zapewnił na koniec, choć zdawał sobie sprawę, że
kiedy spełni obietnicę, straci szansę na jakikolwiek kontakt w przyszłości.
Wyglądało na to, że Robin nie zasmuca perspektywa rozstania. Nic
dziwnego. Gdyby ktokolwiek potraktował go tak podle jak on ją, nie chciałby
go więcej widzieć.
107
RS
 Wierzysz, że dotrzymam słowa?
 Oczywiście. Przynajmniej tego jestem pewna. Przekonałam się, że
zawsze dotrzymujesz  potwierdziła z niewesołym uśmiechem.
Przynajmniej  powtórzył w myślach z goryczą.
 %7łyczę ci, żebyś znalazła szczęście w przyszłości.
 Ja tobie również  odparła, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła.
Cesare odprowadził ją wzrokiem. Powstrzymanie pokusy, by ją zawołać,
wymagało od niego nadludzkiego wysiłku woli, ale nie miał prawa jej
zatrzymywać.
108
RS
ROZDZIAA DWUNASTY
 Mam nadzieję, że wiesz, co robisz?  spytał Wolf, zanim odwrócił
głowę, by odpowiedzieć na pozdrowienie innego uczestnika balu dobroczyn-
nego.
 Oczywiście... że nie!  zapewniła ze śmiechem, ujmując go pod ramię.
 Tak właśnie przypuszczałem  wymamrotał, nie wiadomo czy do niej,
czy do siebie.  Chyba zdajesz sobie sprawę, że przez twoją lekkomyślność
mój drogi kuzyn może mnie wyzwać na pojedynek?
 Wątpię  mruknęła z roztargnieniem, wpatrzona w wielkie, podwójne
drzwi.
Nie zwracała uwagi ani na tłum sławnych i bogatych, na towarzyszące im
piękności, ani nawet na swego towarzysza, choć należał do najbogatszych i
najatrakcyjniejszych gości. W czarnym, wieczorowym garniturze,
śnieżnobiałej koszuli i czerwonym krawacie przyciągał zachwycone spojrzenia
pań i zawistne panów.
Robin czekała na przybycie Cesare. Wyglądała go niecierpliwie po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl