[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rezultatu. Wciąż widziała przed sobą napis: Błędna nazwa użytkownika
lub/i hasło".
Pomyślała, że jeśli zobaczy go raz jeszcze, to chyba zwariuje ze złości.
Cholera! warknął Lex i znowu zaczął krążyć po pokoju. A już
myślałem, że mamy to z głowy. Moglibyśmy zawiezć komputer do
Stocktona i oczyścić ciebie i mamę z zarzutów. I nareszcie wrócić do
dawnego życia.
Wrócić do dawnego życia? Popatrzyła na niego zmęczonymi oczami.
Nareszcie zrozumiała, co się z nim ostatnio działo.
A więc o to ci chodzi? Chcesz stąd wyjechać szepnęła. Lex
obrócił się w jej stronę.
Jak tylko dostanę nowe zlecenie.
Wiedziała, że tak się stanie, a jednak coś się w niej załamało. Nie
miała pojęcia, czy znajdzie siły do dalszej walki.
Przecież wiedziałaś, że jestem tu jedynie po to, żeby wykazać
niewinność Olivii dodał po chwili.
A ja byłam tylko rozrywką powiedziała głucho. Jej własny głos
wydał jej się obcy.
Nie, nic podobnego, ale... będę musiał wyjechać. Po prostu nie
mogę tu zostać. Nie wiem jednak, gdzie pojadę i... na jak długo.
Więc znikniesz z mojego życia, a jeśli zaczęło mi na tobie zależeć,
to już mój problem, prawda?
Nie chcę cię zranić.
Tak to widzisz? Miałam wrażenie, że bardzo się starasz. Lex
westchnął głęboko.
182
RS
Posłuchaj, Keely. To nie ma sensu. Nie mogę się z nikim wiązać, bo
bez przerwy gdzieś jeżdżę. W niebezpieczne re jony dodał.
A nie przyszło ci na myśl, że mógłbyś tu zostać? Zamknął oczy i
potrząsnął głową.
Nie, naprawdę nie mogę.
Nie możesz czy nie chcesz? Dla ciebie to chyba to samo prawda?
Popatrzyła na komputer. No, powinnam chyba wracać do pracy. Inaczej
nigdy nie będziesz mógł odjechać w stronę zachodzącego słońca. I tylko nic
nie mów, wiem, że będzie ci bardzo, ale to bardzo żal. Jakoś to przeżyję. I
tak już od jakiegoś czasu duchem przebywasz gdzie indziej.
To znaczy?
Widziałam to wczoraj w twoich oczach, kiedy tańczyliśmy. Czułeś
się uwięziony, prawda? Bardzo chcesz wyjechać...
To prawda wpadł jej w słowo. Tak, żeby się znalezć tysiące
kilometrów od Chilton. Od tego miejsca zakłamania i obłudy. Chcę wrócić
do mojego dawnego życia, do tego, co jest prawdziwe.
Myślisz, że gdzie indziej ludzie są lepsi? Popatrzyła na niego z
ironią. Nie sądzę. Są obcy, więc nie musisz się nimi przejmować.
Ciekawa jestem, czy udało ci się nawiązać z kimś jakąś przyjazń. Czy masz
choćby namiastkę prawdziwego uczucia? Nie, ty wolisz nie mieć rodziny i
bliskich... Lex uniósł dłoń ostrzegawczo.
A już z pewnością takiej rodziny jak Pierce czy Bradley. A ty
koniecznie chcesz, żebym go zastąpił!
Nic podobnego!
Jasne, że tak. Wszyscy tego pragną. Mama marzy, żebym został
członkiem rady nadzorczej Alexander Technologies. Panie z towarzystwa
chcą mieć nowego, szarmanckiego Alexandra. Mój szef swego zastępcę, ty
183
RS
narzeczonego, kogoś, z kim mogłabyś pojechać na Barbados czy inne
Hawaje.
Nieprawda. Gdyby mi zależało, pojechałabym tam sama. Wcale
mnie nie znasz. Pragnę mieć kogoś, kto będzie mnie kochał! Pamiętaj, że to
nie ja zaczęłam. Wszystko stało się z twojego powodu. A teraz się
wycofujesz, bo nabrałeś wątpliwości. Bo przeraża cię życie z bliską osobą.
Mam już dosyć tego przypominania, gdzie jest mój dom!
wybuchnął. Wszyscy chcą, żebym tu został: ty, matka, Darlene, Flaherty.
Nie jestem jakimś kanapowym pieskiem, który będzie się czuł świetnie w
domowych pieleszach. Nie jestem Bradleyem. Nie potrafię wynagrodzić
krzywdy, jaką ci wyrządził.
Nie szukam zastępcy Bradleya. Mówiłam ci już, że go nie
kochałam. Kocham ciebie.
Lex zamknął oczy i zacisnął pięści.
Boże, Keely, nie pogarszaj sprawy.
Nagle poczuła, że blednie. Krew odpłynęła jej z twarzy. Nie miała już
siły. Ta rozmowa zupełnie ją wyczerpała.
Nie możesz tego zmienić, Lex szepnęła. Nie tylko mnie na
tobie zależy. Oszukujesz siebie, myśląc, że jeśli stąd uciekniesz, to będziesz
wolny i szczęśliwy. Odgarnęła włosy z czoła. Mam już tego dosyć.
Powiedz tylko, gdzie widziałeś mojego iPoda?
Wstała, żeby go poszukać. Chciała się czymś zająć, bo wiedziała, że
inaczej zwariuje.
Keely?
Popatrzyła w jego stronę. Lex trzymał w dłoni niebieskie urządzenie.
Dzięki mruknęła i wyjęła mu go z ręki.
Musimy...
184
RS
Zrobiłam wszystko, co mogłam przerwała. Będę wdzięczna,
jeśli zawieziesz mnie do domu.
185
RS
Rozdział 13
Nie płakała. Przez całą drogę zachowywała się zupełnie spokojnie.
Czuła pustkę w sercu, ale udało jej się powstrzymać łzy. Odstawili komputer
na dawne miejsce, zamknęli dom i przyjechali do domu jej rodziców, a ona
cały czas była spokojna.
I co teraz?
Keely zaczęła się przyglądać zatrzaskowi samochodowego schowka.
Powoli kończą się nam pomysły odparła z westchnieniem.
Poczekajmy do po świętach. Jeżeli nie znajdziemy hasła, przekażemy
laptopa Stocktonowi.
A jeśli nie ma tam niczego, co mogłoby cię oczyścić z zarzutów?
Keely skrzywiła się.
Wtedy pozostanie mi wynajęcie dobrego prawnika. Pójdę już...
Keely...
Nie, Lex, nie chcę już więcej rozmawiać. Potrzebuję chwili spokoju.
Naprawdę.
Wysiadła z dżipa i ruszyła w stronę domu. Oczy wciąż miała suche,
nawet kiedy witała się z Jeannie.
No i jak poszło?
Keely poczuła ucisk w gardle. Jak miała odpowiedzieć na takie
pytanie?
Dobrze, mamo odparła, czując, że coś dziwnego dzieje się z jej
głosem. Pójdę teraz popływać.
Matka dotknęła jej policzka.
Coś się stało? spytała.
I dopiero wtedy Keely wybuchnęła płaczem.
186
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]