[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dobrze wiedziała, co mógłby powiedzieć: że to przecież ona zaciągnęła go do sypialni.
Nie nadaję się do trwałego związku, Jake.
Na razie idzie ci całkiem niezle odparł z uśmiechem. A to dopiero początek.
Musimy się jeszcze wiele o sobie dowiedzieć. Ale poczekajmy i zobaczmy, co przyniesie
czas. Po prostu dobrze się bawmy.
Masz rację przyznała. Przynajmniej raz w życiu nie będę niczego planować. Niech
się dzieje, co chce.
To rozumiem powiedział półgłosem, podając jej truskawkę. Więc jesteśmy
umówieni, tak?
Oczywiście odparła, odwzajemniając jego uśmiech.
Przez następne trzy miesiące Vicky była w siódmym niebie. Nigdy dotąd nie czuła się tak
szczęśliwa. Uwielbiała swoją pracę, a jej rodzina po raz pierwszy zdawała się znacznie
spokojniejsza, zgodna i pochłonięta własnymi sprawami. Seb i Alyssa byli do
nieprzytomności zakochani w Chloe, która zaczęła właśnie raczkować. Natomiast Sophie i
Charlie oznajmili, że spodziewają się swego pierwszego dziecka. Kiedy Vicky pod wpływem
impulsu pojechała do Weston, matka po raz pierwszy jej nie krytykowała. Odniosła wrażenie,
że Mara pogodziła się z jej wyborem drogi życiowej. Ale najważniejsze było dla niej to, że
miała Jake a.
Dzięki niemu poznała nowe aspekty życia. Letnie wieczory często spędzali na plaży i
obserwowali gwiazdy. Chodzili do kina, siadali w ostatnim rzędzie i jedli prażoną kukurydzę.
Ku jej radości Jake podobnie jak ona lubił stare filmy i potrafił znajdować małe kina
studyjne, w których wyświetlano klasykę. Spacerowali też boso po trawie w parku Kew
Gardens.
Jake dotrzymał słowa i nie utrudniał jej kariery. Niekiedy w czasie weekendu Vicky
uczyła się, siedząc obok linii mety półmaratonu, w którym on brał udział. Albo czekając na
lotnisku, aż on wyskoczy z samolotu ze spadochronem. Kiedy indziej podwoził ją do
pobliskiej biblioteki uniwersyteckiej, a potem przyjeżdżał po nią i zabierał z powrotem do
siebie, gdzie czekała na nią wyśmienita kolacja.
Od początku twierdził, że będą tworzyć zgrany zespół, zarówno w pracy, jak i w domu. I
miał rację. Doszło nawet do tego, że Vicky bez obawy pozwalała mu zostawać u siebie na
noc. Podczas nielicznych nocy, które spędzili oddzielnie, okropnie za nim tęskniła.
Choć do tej pory nie wyznali sobie miłości, Vicky wiedziała, że Jake ją kocha. Na
każdym kroku dawał tego dowody. Przyrządzał jej ulubione potrawy i grał na pianinie
melodie, które uwielbiała. Puszczał nawet taśmy z nagraniami swojej matki. A śpiewana
przez Beth Lewis Księżycowa rzeka wzruszała ją do łez, bo przypominała jej, jak Jake
nucił tę melodię, gdy tańczyli na plaży.
Tak, on na pewno ją kocha, a ona kocha jego. Dzięki niemu poczuła się spełniona. Miała
świadomość, że żyje pełnią życia. Tego wieczoru zamierzała wyznać mu swą miłość.
Wyrzucić z siebie te dwa małe słowa, które do tej pory nie mogły przejść jej przez gardło.
Wiedziała, że on jest tego wart. Ale na wypadek, gdyby stchórzyła, kupiła dla niego prezent.
Było to pudełko zawierające pięć czekoladek, ręcznie dekorowanych okolicznościowymi
napisami z lukru. Chciała mu też powiedzieć, że nie chce dłużej ukrywać ich związku. %7łe ma
w nosie to, czy personel szpitala zacznie plotkować na ich temat. W końcu kochają się i tylko
to ma znaczenie.
Była w trakcie wypełniania dokumentów, kiedy poczuła ostry ból. Nie mógł to być
mięśniowy ból głowy, bo poprzedniego wieczoru Jake dokładnie rozmasował jej szyję i
ramiona. Może po prostu przesadziła z nauką. Albo z... Na tę myśl szeroko się uśmiechnęła.
To prawda, że ostatnio niewiele spała. W ciągu tygodnia kochała się częściej niż przez cały
poprzedni rok. I wcale tego nie żałowała. Wręcz przeciwnie...
Zażyła dwie tabletki paracetamolu, rozpuściła włosy i zaczęła masować głowę, by
pobudzić krążenie krwi. Wiedziała z doświadczenia, że za jakieś pół godziny poczuje się
lepiej. Od pewnego czasu często miewała bóle głowy. Podejrzewała, że w ten sposób jej
organizm domaga się większej dawki odpoczynku.
Więc pan Platt się nie pojawił mruknął Jake, marszcząc czoło. Czy przekazał jakąś
wiadomość?
Niestety, nie odparła sekretarka.
Zaczekam jeszcze pięć minut, a potem do niego zadzwonię.
Pan Platt cierpiał na chorobę Parkinsona i tego dnia miał wyznaczoną wizytę. Jake chciał
sprawdzić, jak przebiega leczenie pacjenta przepisanymi przez niego lekami.
Kiedy do niego zatelefonował i nie uzyskał odpowiedzi, wysłał krótki email do jego
lekarza pierwszego kontaktu, przedstawiając mu w skrócie zaistniałą sytuację oraz podając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]