[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wcześniej z pracy, żebyś miała więcej czasu na przygotowanie przyjęcia.
Nie traktuj mnie ulgowo.
To nie ulgowe traktowanie. Zrób coś, żeby wszystkich olśnić. Nasi
akcjonariusze pochodzą z różnych środowisk; mamy emerytowanego
mechanika i Davenporta.
Laurel wybuchnęła perlistym śmiechem i klasnęła w dłonie.
Urządzimy wielki bal!
112
RS
Notuj pomysły, które przyjdą ci do głowy i potem razem je omówimy.
Zaangażuj kogoś do pomocy, nie przemęczaj się.
Poradzę sobie sama.
Mam do ciebie pełne zaufanie.
Nawet nie wiesz, jaką przyjemność sprawiają mi te słowa.
Chciałbym, żeby o naszym przyjęciu długo mówiono.
Nie strasz mnie.
Zawsze możesz na mnie liczyć.
Zapamiętam.
Brett łudził się, że przyjęcie spowoduje kolejną pożądaną zmianę w ich
stosunkach. Uśmiechnął się na myśl, że wystąpią jako państwo Brettowie
Matthewsowie.
113
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Mam coś...
Brett umilkł i stanął na progu jak wryty. Pierwszy raz zobaczył Laurel w
samej koszuli. Wprawdzie męska koszula była bardzo obszerna, ale nie
zapięta.
Można? zapytał, oblizując spieczone wargi.
Proszę.
Drzwi były otwarte... Przepraszam...
Nie szkodzi. Wzięłam prysznic i właśnie chciałam ubrać się na
przyjęcie. Wciąż trudno mi uwierzyć, że już za chwilę przyjadą goście.
Ja jeszcze nie wierzę.
Brett odpowiedział machinalnie. W tej chwili nie myślał o przyjęciu, lecz
o tym, co Laurel ma pod koszulą.
Po co przyszedłeś? Zauważyłeś jakieś niedociągnięcia? Potrzebujesz
czegoś?
Pomyślał, że najbardziej potrzebna jest mu ona, tylko jej tak naprawdę
pragnął. Przez dwa miesiące panował nad sobą, trzymał się jak najdalej od
Laurel. aby nie spłoszyć jej niewczesnym słowem lub gestem. Lecz teraz, gdy
na jej widok traci zmysły, gdy krew wrze w żyłach,.. Zacisnął pięści,
powtarzając w duchu, że musi się opanować. Musi uspokoić rozszalałe serce i
wzburzoną krew.
Ja... Schylił się i podniósł z podłogi duże białe pudło obwiązane
żółtą wstążką. Proszę, kupiłem coś dla ciebie. Taki drobiazg.
Nie musiałeś...
Ale chciałem. Postawił pudło na krześle. Nie jesteś ciekawa?
114
RS
Dziękuję... zaraz otworzę. Co to może być? Przeniosła pakunek na
łóżko, rozwiązała wstążkę i zajrzała pod bibułkę. Na widok połyskliwego
materiału krzyknęła: Och, Brett! Spojrzała na niego rozświetlonymi oczami
i spytała szeptem: Suknia?
Tak. Uszyto ją chyba specjalnie dla ciebie.
Przed południem był służbowo w centrum miasta. Przechodząc koło
butiku z rzeczami dla przyszłych matek, zobaczył na wystawie zwiewną
granatową suknię z długimi rękawami i niedużym dekoltem. Kupił ją bez
namysłu, ponieważ pomyślał, że jest jakby stworzona dla Laurel.
Bardzo piękny materiał.
Wiem, że chcesz być niezależna i sama wszystko kupować, ale dzisiaj
jest szczególna okazja. Należy ci się nagroda za ciężką pracę.
Laurel wyjęła suknię i podeszła do lustra.
Naprawdę uważasz, że na nią zasłużyłam?
Oczywiście. Brett cieszył się, że bez sprzeciwu przyjmuje od niego
prezent. Pięknie urządziłaś dom, a teraz wydajesz huczne przyjęcie. I mimo
tylu obowiązków wcale nie opuściłaś się w pracy w MGI.
Nie chwal mnie, bo jeszcze poproszę o podwyżkę.
Nie proś, bo może dam przed terminem.
Serdecznie dziękuję za suknię.
Cała przyjemność po mojej stronie.
Był wzruszony, że tak łatwo sprawić jej przyjemność. Nie mógł doczekać
się ślubu, po którym obsypie ją prezentami.
No, trzeba się spieszyć, bo inaczej goście zastaną nas w negliżu.
Racja.
W nowej sukni Laurel poczuła się jak królewna z bajki. Spotkali się przy
schodach. Brett był w czarnym smokingu, uśmiechał się, oczy mu błyszczały.
115
RS
Wyglądasz tak pięknie, że mi dech zapiera rzekł przytłumionym
głosem.
Dziękuję szepnęła. To samo mogę powiedzieć o tobie.
Czy suknia pasuje?
Laurel obróciła się kilka razy. Suknia leżała na niej jak ulał, podkreślała
pełne piersi i tuszowała zaokrąglony brzuch.
Jak ci się podobam?
Jesteś olśniewająco piękna.
Nie żartuj. Jestem gruba jak beczka.
Wcale nie.
Laurel poszła do jadalni, by sprawdzić, czy wszystko przygotowano tak,
jak zarządziła. W powietrzu unosił się delikatny zapach świeżych kwiatów.
Jest jeszcze coś do zrobienia? zapytał Brett.
Tutaj nie. Odwróciła się i obrzuciła go taksującym spojrzeniem. Ale
tobie muszę poprawić muszkę.
Będę wdzięczny. Wiesz, mam wrażenie, że to sen.
Ja też.
Gdy podeszła i objęła go, zamilkli. W ciągu dwóch miesięcy czasem
obejmowali się. ale tylko jeden raz całowali. Laurel rozumiała, że tak być
musi, lecz w głębi serca pragnęła pieszczot. Z każdym dniem bardziej. Brett
uśmiechnął się lak czarująco, że zadrżała. Zaczerwieniona, wyglądała jak
spłoszona nastolatka.
No i jak? szepnął tuż przy jej uchu.
Zaraz sprawdzę. Odchyliła głowę i po namyśle przesunęła muszkę o
milimetr w lewo. No, skończyłam.
A ja zaczynam.
116
RS
Objął ją i ustami dotknął jej ust. Laurel natychmiast ogarnęło pożądanie i
gdy Brett pocałował ją mocniej, przestała myśleć. Pocałunki były słodkie,
gorące, coraz bardziej namiętne. Poddawała się im uszczęśliwiona i chciała,
żeby trwały w nieskończoność, Niestety, Brett się odsunął.
To na szczęście rzekł nieswoim głosem.
Laurel zamrugała jak nieprzytomna i lekko się zachwiała. W tym
momencie rozległ się dzwonek przy drzwiach wejściowych.
Ciekawe, kto ma takie wyczucie czasu. Brett podał jej ramię. Czy
pani pozwoli ze mną? Razem powitamy gości w naszym już nie tak skromnym
domu.
W połowie przyjęcia Brett powiódł spojrzeniem naokoło i uśmiechnął
się, ponieważ goście dobrze się bawili. Z każdym zamienił kilka słów,
każdemu powiedział coś miłego.
Podszedł Aleks i poklepał go po plecach.
Gratuluję, przyjęcie jest na medal. Już widzę, jak zarabiamy kolejne
miliony.
Brett zaśmiał się z cicha i rozejrzał w poszukiwaniu Marvina Crenshawa,
najważniejszego akcjonariusza. Pan Crenshaw, mocno starszy mężczyzna,
który dorobił się majątku na handlu nieruchomościami, był właścicielem
rancza i winiarni w Willamette Valley oraz kilku luksusowych ośrodków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]