[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kolacji u Case ów.
Za drzwiami stał Tim z dużym pudłem w rękach. Sprawiał wrażenie niższego niż dawniej. Włosy
miał rzadsze. A krzywy przedni ząb wcale nie dodawał mu uroku, jak niegdyś sądziła.
 O rany!  zawołał.  Wyglądasz rewelacyjnie!
Specjalnie włożyła nową sukienkę kupioną w Vegas, by zobaczyć błysk w oczach Sebastiana.
 Tim? Co tu robisz?
 Serio.  Patrzył na nią z nieskrywanym zachwytem.  Rewelacyjnie!
Spojrzała na zegarek. Za pięć szósta. Musi szybko pozbyć się Tima. Dawna Missy byłaby
wniebowzięta. Jeśli chodzi o komplementy, Tim nigdy jej nie rozpieszczał. Raczej dawał jej odczuć,
że powinna się bardziej starać.
 Co to?  spytała, wskazując na pudło.
 Twoje rzeczy. Jakiś szal, książka, którą ostatnio czytałaś, takie tam.
 Ta książka to biografia Johna Adamsa. Zostawiłam ją dla ciebie. Uznałam, że cię zainteresuje.
 E tam, niewiele czytam. Przecież wiesz.  Nieproszony wszedł do mieszkania.  Mogę, prawda?
 Jestem zajęta.  Ruszyła za Timem do salonu.
 Chciałbym tylko zabrać swoje japońskie kreskówkami.
 Leżą tam, gdzie zawsze.
Tim miał nieposłusznego labradora, za którym nie przepadała, dlatego zwykle spotykali się u niej.
Ale rzadko spędzali razem noce, a co za tym idzie rzadko się kochali. Właściwie nie pamiętała ich
ostatniego razu. Czy naprawdę kiedyś marzyła o tym, by poślubić Tima?
Postawił pudło na kanapie.
 Zerwałem z Candy  oznajmił ni stąd, ni zowąd.
To tłumaczyło, dlaczego przyszedł. Bo znów był sam. A tego nienawidził nade wszystko.
 Przykro mi. Wydawaliście się stworzeni dla siebie.
 Też tak myślałem, dopóki mnie nie rzuciła.
Bojąc się, że zaraz zacznie się jej zwierzać, podeszła do jego kolekcji płyt. Lada moment zjawi się
Sebastian. Im szybciej pozbędzie się Tima, tym lepiej.
 Potem jednak uznałem, że nie powinienem był z tobą zrywać.
 Słuchaj, czekam na kogoś i...
 Miałem nadzieję, że możemy do siebie wrócić.
Zniszczył jej marzenia, a teraz chce, żeby było jak dawniej? Missy niemal parsknęła śmiechem.
 Nie.
 Dlaczego?  zdziwił się.
 Bo nie jestem już tą dziewczyną, którą rzuciłeś.  Po pierwsze, była w ciąży. Po drugie, kochała
ojca swojego dziecka.  Zakochałam się.
 W ciągu sześciu tygodni? To nie w twoim stylu. Ja musiałem czekać nie wiadomo jak długo,
zanim pozwoliłaś mi się pocałować.
 Zmieniłam się.
 Kim jest ten facet?
Zawahała się. Nie miał prawa jej o nic pytać.
 Zmyślasz!  zawołał, błędnie odczytując jej wahanie i przyciągnął ją do siebie.  Nadal mnie
kochasz! Byliśmy z sobą trzy lata! Rozmawialiśmy o ślubie!
Owszem, lecz Tim ani razu się jej nie oświadczył, a po trzech latach zostawił ją dla innej.
 Przeszkadzam?
Tim obejrzał się za siebie. Na widok Sebastiana puścił Missy.
 Teraz wszystko jasne!  warknął.  Od początku na niego leciałaś.  Chwyciwszy swoje płyty,
ruszył do drzwi.  Jest twoja, frajerze.
Sebastian stał skrzywiony.
 To był twój narzeczony?
 Eks-narzeczony.
 Nie tulił cię jak eks.
 Rzucił mnie dla kobiety, która miała być jego bratnią duszą  oznajmiła, nieudolnie siląc się na
spokój.  Właśnie z sobą zerwali.
 I teraz chce cię odzyskać.  Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
 Sam nie wie, czego chce.
 A ty wiesz?
Tak, pragnęła jego. Na samą myśl, że codziennie budziłaby się przy jego boku, ogarniało ją uczucie
szczęścia.
 Czego chcesz, Missy?  spytał, kiedy cisza się przedłużała.
 Niczego.  Nie mogła mu powiedzieć prawdy.
 Chcesz, żeby twój eks wrócił? Jeśli tak, dogonię go.
 Zrobiłbyś to?
 Nie.  Uśmiechnął się.  Ale może mógłbym ci pomóc?
 Jak?
 Mówiąc, czego ja chcę  odparł z powagą.  Chcę ciebie. Chcę, żebyśmy byli razem. 
Schyliwszy się, pocałował ją delikatnie w usta.
Pamiętała, jak pomógł jej pokonać lęk wysokości. Może z jego pomocą zdołałaby również pokonać
lęk przed jego światem?
 Ja też tego chcę.
Porwał ją na ręce i skierował się do sypialni.
 Hej! A co z przyjęciem?
 Spóznimy się.
Postawił ją przy łóżku. Zamierzała zrzucić z siebie sukienkę, kiedy nagle Sebastian znieruchomiał.
 Ile czasu po waszym zerwaniu uprawialiśmy seks?
 Dzień po. Dlaczego pytasz?
Chwycił ją za ramiona i obrócił twarzą do stolika, na którym leżał poradnik dla ciężarnych. Missy
jęknęła w duchu.
 Jesteś w ciąży?
 Tak.
 Zamierzałaś mi powiedzieć?
 Tak  odparła po krótkim wahaniu.
Sebastian zatrząsł się z wściekłości.
 Postanowiłaś mnie wrobić, prawda?
 Co? Nie, przysięgam.
Nie usłyszał, co powiedziała. A jeśli usłyszał, to nie uwierzył. Zacisnął mocniej palce na jej
ramieniu.
 Dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży. Narzeczony cię rzucił, więc mnie obrałaś na tatusia.
Poczuła się, jakby dostała obuchem w głowę. Była zbyt oszołomiona, by się bronić. Nawet nie
dziwiło jej, że Sebastian powziął takie podejrzenia. Jego pierwsza żona udawała, że jest w ciąży, by
wyjść za niego, a potem żeby się z nią nie rozwiódł. Miał prawo nie ufać kobietom.
Tyle że Missy go nie okłamała. Z trudem wciągnęła powietrze. Od początku wiedziała, że nie są
sobie pisani. Sebastian próbował ją przekonać, że tak nie jest, że nie pozwoli, aby stała się jej
jakakolwiek krzywda. I co?
 Przyznaj się, do cholery!  warknął.  Czyje to jest dziecko?
Tak łatwo byłoby skłamać. Powiedzieć, że Tima. Wyraznie tego oczekiwał. Oswobodziła się.
 Moje. Wyłącznie moje.
 Unikasz odpowiedzi  syknął. Z jego oczu biła furia.  Kto jest ojcem?
 Co za różnica? Nie przekonam cię, że nie Tim.  Wyprostowała się.  Idz już.
Azy piekły ją pod powiekami. Ale zaparła się: nie będzie płakać. Sebastian wziął głęboki oddech.
W mieszkaniu zrobiło się tak cicho, że słychać było szum lodówki. Missy czekała.
 Bez ciebie nie pójdę  oznajmił.  Moi rodzice na nas czekają.
Zdumiona jego słowami, potrząsnęła głową.
 Czekają na ciebie. A ja... przeproś ich w moim imieniu.
Dlaczego po tym wszystkim chce ją z sobą zabrać?  zastanawiała się. Po chwili wpadła na
odpowiedz. Z tego samego powodu, dla którego tak długo znosił kłamstwa Chandry. Był
człowiekiem, który poważnie traktował swoje zobowiązania.
 Albo pójdziesz, albo cię zaniosę do samochodu.
Wierząc, że Sebastian nie żartuje, Missy podniosła miseczkę roztopionych lodów i wylała sobie na
głowę. Wzdrygnęła się, czując, jak lepka masa spływa jej po szyi i dekolcie. Ucieszył ją jednak
wyraz przerażenia na twarzy Sebastiana.
 Czyś ty oszalała?
 Tak. Cztery lata temu, kiedy zaczęłam dla ciebie pracować.
 Wez prysznic. Uprzedzę, że się spóznimy.  Jego piękny garnitur znaczyły trzy czekoladowe
wiórki.
Missy potrząsnęła głową.
 Nigdzie nie pójdę.
 W porządku. Ale odpowiedz mi na jedno proste pytanie. Czy dziecko jest moje? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl