[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie może pan nic teraz zrobić?
Lekarz spojrzał na niego dziwnie. Wiadomo było po
wszechnie, że Tellie szaleje za J. B., a on w ogóle nie zwraca
na nią uwagi. Ten mężczyzna o pobladłej twarzy i rozpalo
nym wzroku nie wyglądał jednak na obojętnego.
- A co pan proponuje? - spytał krótko.
- Niech ją pan obudzi! - powiedział schrypniętym gło
sem Grange.
- Ty się zamknij - rzucił mu J. B. - Nie jesteś lekarzem.
- Ty też nie - odparował Grange równie lodowato. -
A gdybyś podwiózł ją do szpitala, nie potrzebowałaby te
raz lekarza.
J. B. sam doskonale o tym wiedział. Z wściekłością za
gryzł wargi.
Diana Palmer
80
Tellie jęknęła.
Obaj mężczyzni zbliżyli się jednocześnie do stołu i po
chylili nad nią. Coltrain spojrzał na nich ze złością i zbliżył
się, by ją zbadać.
- Tellie, słyszysz mnie?
Otworzyła powoli oczy.
- Boli mnie głowa.
- Nic dziwnego. Wez głęboki oddech i wypuść powie
trze. I jeszcze raz.
- Boli mnie głowa - jęknęła znowu.
- Dobrze, dam ci coś przeciwbólowego, ale musimy zro
bić prześwietlenie. Czy oprócz głowy coś jeszcze cię boli?
- Wszystko. Co się stało?
- Miałaś wypadek - rzekł spokojnie Grange.
- Ty mnie znalazłeś?
Przytaknął.
- Dziękuję. - Zaczęła drżeć. - Jestem cała mokra!
- Lało jak z cebra - wyjaśnił łagodnie Grange. Odgarnął
jej mokre włosy z czoła i zobaczywszy siniaka, skrzywił się.
- Doktor mówi, że musisz zostać dzień lub dwa w szpitalu.
- Nie mogę, spóznię się na rozdanie dyplomów! - wy
krzyknęła i usiłowała usiąść.
Aagodnie przytrzymał ją, żeby się położyła.
- Nie, nie spóznisz się - rzekł z tajemniczym uśmiechem.
Zamrugała powiekami, zerkając na J. B., który wyglądał
na bardzo zmartwionego.
- Jest przecież maj, kończę szkołę, mam wszystko przy
gotowane: białą koszulę i czapkę. - Zawahała się, zbierając
myśli. - Czy prowadziłam samochód Marge?
- Nie, swój własny - odparł J. B.
- Przecież ja nie mam samochodu, nie żartuj, J. B. W le-
Skrywana miłość 81
cie, gdy pracowałam w sklepie, musiałam jezdzić samocho
dem Marge, pamiętasz?
J. B. wciągnął głośno powietrze. Zanim pozostali zdążyli
zareagować, ścisnął dłoń Tellie i zapytał:
- Tellie, ile masz lat?
- Siedemnaście, przecież wiesz.
Coltrain gwizdnął. J. B. odwrócił się z pytaniem w oczach.
- Musimy wyjść i porozmawiać o tym, jak powiedzieć
Marge o wypadku - rzekł lekarz do Tellie. - Ty masz od
poczywać. Przyślę pielęgniarkę, żeby ci przyniosła coś od
bólu głowy, dobrze?
- Dobrze - zgodziła się. - Ale ty zostaniesz,}. B.? - spy
tała zaniepokojona.
J. B. zapewnił ją, że będzie w pobliżu.
Coltrain poprosił obu mężczyzn, aby wyszli z pokoju.
- Amnezja - powiedział od razu. - Jestem przekonany,
że to minie. Często się zdarza przy urazach głowy.
- To jest spowodowane urazem głowy? - spytał zanie
pokojony Grange.
J. B. zaczerwienił się.
- Nasz umysł chroni nas przed traumą i to nie tylko fi
zyczną. Czy przeżyła jakiś rodzaj szoku? - spytał, zwraca
jąc się do J. B.
- Hm, mieliśmy... nieporozumienie w domu.
W oczach Grangea pojawiły się ciemne iskry.
- Cóż, to tłumaczy, dlaczego miała wypadek!
Coltrain uniósł dłonie.
- Kłótnie jej nie pomogą. Miała wypadek, teraz musimy
się uporać z jego konsekwencjami.
- Jak wyjaśnimy to Tellie? - spytał J. B.
- Na razie proszę jej jak najmniej mówić. Musimy po-
Diana Palmer
82
czekać, aż stan się ustabilizuje. Jeśli jej pamięć zatrzyma
ła się na etapie, kiedy miała siedemnaście lat, odesłanie jej
do domu Marge będzie dla niej następnym szokiem. Prze
cież będzie się spodziewała, że dziewczynki są o cztery lata
młodsze, prawda?
J. B. natychmiast dostrzegł sposób, w jaki można by roz
wiązać problem i jednocześnie zapobiec odejściu Nell.
- Może zamieszkać ze mną i Nell - rzekł. - Mieszkały
tam przez kilka tygodni, kiedy dom Marge był remonto
wany. Powiemy jej, że Marge i dziewczyny są na wakacjach,
a w domu pracują robotnicy.
- Przypominam sobie, że byliście z Tellie blisko, kiedyj
była nastolatką - powiedział Coltrain.
-Tak.
Coltrain mimowolnie zachichotał i spojrzał na
Grange'a.
- Chodziła za nim jak szczeniak, kiedy przyjechała do
domu Marge. Nie można było porozmawiać z J. B., nie po-
tykając się o Tellie.
- Tak samo przywiązana była do Marge - wymruczał
J.B.
- Nie do tego stopnia - odparł Coltrain. - Traktowała cię
jak swojego boga...
- Muszę sprawdzić, co z Marge - przerwał J. B. najwy
razniej zmieszany.
- Zostanę z Tellie przez jakiś czas - rzekł Grange i wrócił
do sali, zanim ktokolwiek zdążył zaprotestować.
J. B. spojrzał za nim z niemą wściekłością.
- On nie ma tutaj nic do roboty! - rzekł do Coltraine'a.
- Nie należy do rodziny!
- Ty też nie - przypomniał mu lekarz.
Skrywana miłość 83
' J. B. nie śmiał wszczynać dalszej dyskusji.
- Jesteś pewien, że wyzdrowieje?
- Jak najbardziej. Nie zauważyłem żadnych innych obra
żeń. Powiedziałeś jej coś, co ją zabolało, prawda? - spytał
i kiwnął głową, widząc, jak twarz J. B. zaczyna się rumienić.
- Ucieka w przeszłość, kiedy byłeś dla niej milszy. Odzyska
pamięć, ale musisz pozwolić jej iść do przodu jej własnym
tempem.
- Zrobię to - zapewnił J. B. - Czuję się, jakby mi się dziś
zawalił cały świat. Najpierw Marge, potem Tellie i jeszcze
Neli odeszła.
- Neli? - zdziwił się Coltrain. - Jest z tobą, od kiedy by
łeś chłopcem.
- Chce odejść. Ale zostanie, jeśli się dowie, że Tellie bę
dzie w domu.
Kiedy Coltrain skończył wszystkie potrzebne badania,
Tellie czuła się wykończona. Zaciekawił ją mężczyzna, któ
ry znalazł ją w rozbitym aucie i zadzwonił po karetkę. Był
przystojny i miły i wydawało się, że bardzo ją lubi, ale nie
znała go.
- To miło, że mnie uratowałeś - powiedziała do
Grangea.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Następnym razem
ty uratujesz mnie.
Roześmiała się. Przechyliła głowę i przyjrzała mu się.
- Przepraszam, ale nie pamiętam, jak się nazywasz.
- Grange.
- Od dawna cię znam?
- Nie, ale wychodziliśmy razem kilka razy.
- I J. B. pozwolił mi z tobą iść? To bardzo dziwne. Nie-
84 Diana Palmer
dawno nie zgodził się, żebym pojechała na wycieczkę z ko
legą ze szkoły. Ty jesteś starszy niż chłopcy w college'u.
Zachichotał.
- Mam dwadzieścia siedem lat.
- Rany - zdziwiła się.
- Jesteś już duża - wyjaśnił, unikając jej spojrzenia. -
Znamy się z J. B.
- Rozumiem. - Nie rozumiała, ale on najwyrazniej nie
miał ochoty o tym rozmawiać.
- Marge nie przyszła mnie odwiedzić - powiedziała nag
le. - To do niej niepodobne.
Grange przypomniał sobie, o czym rozmawiali J. B.
i lekarz.
- Ma remont w domu - powiedział. - Pojechała z cór
kami na wakacje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl