[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wcześniej nie byłeś wobec mnie miły wyjaśniłam.
Nie chciałam rozdrapywać starych ran, ale z drugiej strony
Peter musiał wiedzieć, na czym stoi.
To przez moją depresję odparł. Wiesz, jak cierpię.
Roześmiałam się.
Wiem, jak mówisz, że cierpisz. Wiem, że lubisz tabletki.
Cathy, zmieniłem się. Musisz mi uwierzyć. Wróć ze mną,
proszę. Daj mi jeszcze jedną szansę.
Ile razy już to słyszałam? I ile razy się na to nabrałam? Ale
nie tym razem.
Nie, Peter. Teraz moje miejsce jest tutaj.
Kiedy błagania nie zadziałały, Peter przeszedł do drugiej
części swojego planu. Pewnego dnia z zaskoczeniem ujrzałam, jak
Peter wyjmuje ze swojej półciężarówki moje rzeczy, w tym mój
motocykl. To było naprawdę miłe z jego strony.
Oczywiście potem wszystko popsuł. Wydawało mu się, że to
wystarczy, by mnie oczarować i sprawić, że powiem:
Byłam głupia, proszę, przyjmij mnie z powrotem.
A kiedy tego nie zrobiłam, poprosił mnie po raz setny, a ja po
raz setny odmówiłam. Pytał mnie o powrót tak często, że przestało
mi być nawet przykro, gdy odmawiałam. Nie mogłam tego
traktować poważnie, a on chyba wreszcie to zrozumiał. W drodze
do wyjścia wszedł do wspólnej toalety. Kilka minut pózniej
usłyszałam jakieś hałasy. Ktoś krzyczał. Kiedy dotarłam do
łazienki, drzwi były otwarte. Dzięki czemu miałam doskonały
widok na leżącego w wannie Petera, z którego nadgarstków
płynęła krew.
Krzyczał:
%7łycie bez ciebie nie ma sensu, Cathy!
A mnie chciało się płakać. Myślał, że mnie przekona tym
poświęceniem. Rzecz w tym, że człowiek we krwi wygląda często
gorzej, niż naprawdę się czuje.
%7łartujesz chyba stwierdziłam.
Wiem, że brzmi to okropnie, ale przecież już raz próbował
tego, gdy uciekłam z Bathgate i jakoś nic mu się nie stało. Na
wszelki wypadek zadzwoniłam po karetkę i dodałam:
Lepiej przyślijcie ją ze szpitala St James. To był
miejscowy szpital dla wariatów. Jak dla mnie właśnie tego
potrzebował Peter.
Co ciekawe, lekarze z pogotowia zgodzili się ze mną i Peter
został zabrany do szpitala St James na dwa dni na obserwację.
Zrobiono mu tam pełne badania. Nie wiem, co ustalono, ale
najwyrazniej nic poważnego, skoro został wypuszczony.
Dopiero kilka tygodni pózniej pozwoliłam Peterowi spotkać
się znów z Danielem, ale pózniej wróciliśmy do naszych spotkań
raz na dwa tygodnie. Szybko zapomniałam o tej próbie
samobójczej i skupiłam się na tym, co najlepsze dla Daniela.
Cieszyłam się, że dobrze się bawi z ojcem. Peter starał się być miły
dla nas obojga. Muszę powiedzieć, że znów dobrze nam było we
trójkę. %7łycie wiosną 1990 roku było naprawdę przyjemne.
Dostawałam niewielki zasiłek, miałam w pobliżu przyjaciół i
rodzinę, a Daniel miał nawet własną sypialnię. Musieliśmy niestety
dzielić z innymi łazienkę i kuchnię, które były ponure, brudne i
pełne karaluchów, ale dzięki odrobinie wyobrazni nasze pokoje
wyglądały naprawdę przytulnie. Kiedy Daniel spał, ozdobiłam
kominek namalowanymi przeze mnie kwiatami. A w ciągu dnia
zebraliśmy w parku trochę patyków, pomalowaliśmy srebrną farbą
i ułożyliśmy na kominku. To były drobiazgi, ale naprawdę wiele
dawały. Wreszcie byłam szczęśliwa. I dumna. Pamiętam, jak
pewnej nocy patrzyłam na Daniela i myślałam, że zrobiłam kawał
dobrej roboty.
Jak to jest z tym powiedzeniem, że co się polepszy?
Po kilku tygodniach stwierdziłam, że Daniel czuje się ze
swoim ojcem lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, więc kiedy Peter
zaproponował, że pójdą we dwójkę do parku i może zajrzą do
McDonalda, pomyślałam, że czemu nie? Dobrze im to zrobi.
A ja potrzebowałam trochę czasu dla siebie. Samotne
wychowywanie dzieci jest trudne. Każda propozycja opieki nad
dzieckiem jest mile widziana.
Tylko wróćcie na kąpiel o szóstej.
Miałam poczucie winy, że cieszę się z samotnego popołudnia
i po jakichś trzech godzinach czekałam już na powrót syna, ale
szósta minęła i nic. Potem siódma, a ja zaczęłam panikować.
Czyżby mieli wypadek? Czy wszystko z nimi w porządku?
Musiałam do kogoś zadzwonić, ale w domu nie mieliśmy
telefonu, a bałam się wyjść z mieszkania na wypadek, gdyby
jednak wrócili. W końcu o wpół do ósmej złapałam torebkę,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]