[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zauważając w niej kobiety, a to niepokoiło.
- Radzę ci tylko, żebyś patrzyła realistycznie - powiedziała Beth,
zdając sobie sprawę z naiwności przyjaciółki, gdy ona sama doskonale
wiedziała, co myśleć o mężczyznach w typie Thea.
- Robisz z niego potwora - powiedziała dziewczyna.
Kiedy chciał, potrafił być miły i troskliwy. Teraz pragnęła tylko,
żeby przyjaciółka pomogła jej wybrać odpowiedni strój na firmowe przy-
jęcie. Doradzić krój i kolor. W końcu miała pokazać się ludziom, z którymi
pracował ukochany.
62
R S
- Najpierw powiedz, o jakim stroju myślisz - rzekła Beth. - Wtedy
coś doradzę.
Heather wspomniała o ciemnym kolorze, który maskowałby
krągłości figury. Sukienka powinna być skromna i elegancka.
- Zły pomysł - uznała przyjaciółka i pomyślała, że poza sukienką
trzeba będzie wybrać również inne dodatki, a i włosy Heather wymagają
ręki fryzjera, zaś makijaż wizażystki. - Poza tym - dorzuciła - powinnaś
spotkać się z tym palantem dopiero na przyjęciu, by go zaskoczyć.
Przebierzesz się u mnie w domu.
- Nie jest palantem - nieśmiało zaprzeczyła dziewczyna.
Beth uważała, że Heather powinna pokazać swojemu biznesmenowi,
że jest samodzielną kobietą, a nie kurą domową bez własnego zdania, za
jaką ją uważał. Należało skończyć ze wszystkimi iluzjami, przestać kryć
się w strojach, które czynią człowieka niewidzialnym.
Jeśli z tym nie skończy, nigdy nie znajdzie odpowiedniego partnera.
- Nie wyglądam dobrze w jasnych kolorach - zauważyła Heather. - I
nie mogę jechać do ciebie przed przyjęciem.
- Dlaczego?
- Bo... - Myśl o samotnym wejściu do sali pełnej obcych ludzi
napawała ją lękiem.
Nie miała doświadczenia, które pomogłoby jej zachowywać się
swobodnie w takiej sytuacji. Gdyby przyjechała z Theem, mogłaby ukryć
się za jego plecami.
- Wszystko będzie dobrze - Beth podtrzymywała ją na duchu. -
Zaufaj mi. Zadzwoń do niego, nim stchórzysz.
Heather wiedziała, że przyjaciółka mówi rozsądnie. Udawany
związek z Theem to nie to samo, co prawdziwy. Aączył ich tylko seks,
63
R S
pociągała go fizycznie i to wszystko. Wcale jej nie kochał. Pomyślała, że
to niezły pomysł, by go czymś zaskoczyć. Beth wcisnęła jej do ręki swoją
komórkę. Mężczyzna był na jakiejś konferencji i nie miał czasu długo roz-
mawiać.
- Pewnie nie wrócę do domu, by jechać z tobą na przyjęcie...
Spodziewała się, że będzie protestował, tymczasem nie miał nic
przeciwko temu.
- W porządku - rzucił. - Spotkamy się na miejscu. W końcu jesteś
dużą dziewczynką.
Skończyła rozmowę, lecz miała ochotę się rozpłakać.
- No i...? - spytała Beth.
- Jestem do twojej dyspozycji.
- Zwietnie.
Najpierw zabrały się do szukania sukienki. Zaczęło się
przymierzanie niezliczonych kreacji. Przy którejś z kolei dziewczyna była
niezadowolona ze zbyt dużego dekoltu, lecz potem uwierzyła, że nie musi
ukrywać imponującego biustu, którego wstydziła się od trzynastego roku
życia. Nieco krągłe kształty wcale nie wyglądały zle. Jej siostra, Claire,
mogła szczycić się figurą modelki, lecz i Heather miała swój urok.
Straciła rachubę przymierzanych strojów, nim wreszcie wybrała ten
odpowiedni. Sukienka była z miękkiego, powiewnego materiału, dobrze
układała się na figurze, podkreślając to, co trzeba, i ładnie odsłaniając
dekolt. Beth zapewniła, że to świetny wybór i że w turkusowym kolorze
bardzo jej do twarzy, a włosy nabierają złocistego blasku.
Znalezienie pasujących pantofelków zajęło im mniej czasu.
64
R S
- Nie umiem chodzić na takich obcasach - jęknęła Heather,
spoglądając na kremowe szpilki w niczym nieprzypominające ciężkiego
obuwia, które zwykła nosić.
- Nie będziesz w nich chodzić, lecz płynąć, uwodzicielsko kołysząc
biodrami.
Dziewczyna pomyślała, że chyba nie jest w tym najlepsza, ale
zdawała sobie sprawę, że w nowym stroju będzie wyglądała jak odmienio-
na, więc powinno to wywrzeć wrażenie na Theo.
Włosy ułożył jej znakomity fryzjer. Fryzura dodawała
prowokacyjnego uroku niewinnemu spojrzeniu jej ogromnych oczu.
Miała nadzieję, że biznesmen zadzwoniłby spytać, jak sobie
poradziła, lecz tego nie zrobił. Wróciła z Beth do jej mieszkania, nie
rozmawiając o nim, choć czuła się przygnębiona taką obojętnością.
Kiedy stanęła przed lustrem w nowej sukni, Beth aż gwizdnęła z
wrażenia. Delikatny makijaż dobrze podkreślał urodę Heather. Wyglądała
bardzo pociągająco. Przyjaciółka wyliczyła, czego nie powinna robić na
przyjęciu - nie chodzić zbyt szybko, nie pić za dużo, nie mówić ani za
mało, ani za wiele, nie flirtować z młodymi pracownikami firmy i... nie
sypiać z szefem!
- Dobry pomysł - przyznała, gdy auto, którym Beth odwoziła ją na
bankiet, zatrzymało się przed hotelem. - Boję się iść sama, ale...
- Musisz to zrobić. Przecież jesteś niezależna!
Heather ostrożnie wysiadła z samochodu i wolno ruszyła do wejścia.
Po raz pierwszy w życiu miała wrażenie, że przyciąga ludzkie spojrzenia.
A więc tak to smakuje! Iść z podniesioną głową i czuć własną
atrakcyjność. Wskazano jej salę, w której odbywało się spotkanie.
Wewnątrz było już wiele osób w różnym wieku. Heather rozejrzała się i od
65
R S
razu dostrzegła Thea brylującego wśród młodych współpracowników, któ-
rym wyraznie imponował.
Stanęła tak, by i on ją zauważył. Zdawała sobie sprawę, że cały czas
przyciąga uwagę zgromadzonych. Gdy ją spostrzegł, poczuła wdzięczność
dla przyjaciółki, która tak odmieniła jej wygląd. Spojrzenie, jakim ją
ogarnął, warte było wszystkich wysiłków tego popołudnia. Po chwili
przedstawił ją swoim znajomym, dyrektorom firmy i własnej sekretarce.
Kiedy spełniono już kilka toastów, Jackie szepnęła jej do ucha, że to miła
odmiana spotkać sympatię szefa, która ma coś do powiedzenia. Theo przez
cały wieczór nie spuszczał z niej wzroku, a w końcu powiedział cicho, że
jeśli szybko stąd nie wyjdą, zaciągnie ją chyba w jakieś ustronne miejsce,
by się tam kochać.
Dziewczyna starała się przestrzegać wszystkich instrukcji Beth i nie
pić za dużo, lecz nawet odrobina szampana i podniecenie powodzeniem
sprawiły, że kręciło się jej w głowie. Wyszli z przyjęcia dosyć pózno.
Szofer limuzyny już na nich czekał.
- Byłaś wspaniała - szepnął mężczyzna, głaszcząc jej szyję, gdy
wsiedli do auta.
Heather też uważała, że wieczór był udany. Ani chwili się nie
nudziła, nie miała oporów przed rozmową z pracownikami firmy. Wiedzia-
ła, że dobrze wygląda i że podoba się Theowi, który widział, jakimi
spojrzeniami obdarzali ją obecni na sali mężczyzni. Był przy tym cał-
kowicie spokojny, że żaden z nich nie ma szans, by konkurować z nim o
jej względy. A wyglądała niezwykle pociągająco.
- Uważasz, że byłam wspaniała - powtórzyła. - Strój miał z tym coś
wspólnego?
66
R S
- Potrafisz się zmieniać jak prawdziwa aktorka - rzekł, przyciągając
ją do siebie. - I strój, i perfumy. Wszystko bardzo seksowne.
Dziewczyna czuła się podniecona, że pieści ją w samochodzie. To
też było dla niej nowe doświadczenie. Szeptał coś do ucha i dotykał piersi.
Potem polecił szoferowi, by jechać najdłuższą trasą i wrócił do
intensywnych pieszczot, usprawiedliwiając się, że nie może dokonać ni-
czego bardziej konkretnego, ponieważ jest zbyt duży, by zrobić to w aucie.
W ciągu czterdziestu pięciu minut jazdy potrafił jednak samym dotykiem
doprowadzić ją do ekstazy. Przez cienki materiał sukni docierał do
najbardziej erogennych miejsc ciała i wprawiał je w drżenie.
Dobrze, że sypialnia Litsy znajdowała się w sporej odległości od ich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]