[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czyżbyś pragnął magom z Allaru oddać władzę nad
światem? Pomyśl: wysłali ciebie na trudy i znoje długiej
wędrówki, a sami czekają, aż przywieziesz Skarb
i złożysz u ich stóp. Wtedy staniesz się już niepotrzebny,
oni zdobędą władzę, a plemię ludzi znów będzie żyło jak
dotąd w nieświadomości i nieszczęściu.
Mag zmrużył oczy. Słowa młodzieńca były tak
przekonujące, tak trafne. Zaczynał zapominać już o niedawnym strachu i odrazie wywołanymi jego
przybyciem. A może Mędrcy naprawdę zapragnęli zdobyć rządy nad światem? Może byłoby lepiej
oddać Skarb w ręce ludzi?
Pomyśl ciągnął dalej cudowny głos ile dobra mógłby zdziałać oręż Berthandera w ręku
prawego rycerza, jak wielu ludzi skupiłby wokół siebie mądry władca mający Pierścień
Posłuszeństwa, ilu biednych, nieszczęśliwych i chorych pocieszyłoby się dzięki Lampie Złudy, jak
można byłoby w sposób doskonały kierować światem posiadając Kulę Gwiazd, która pokazuje
niebezpieczeństwa przyszłości, ile dobra przysporzyłby Złoty Pył, gdyby pozwolić czterem wiatrom
świata na rozniesienie go w odległe krainy. Pomyśl o tym wszystkim, Arivaldzie, i pomyśl też o
pysze Mędrców, którzy najcudowniejsze skarby kryją w swej twierdzy, aby nikt nie mógł z nich
korzystać. Młodzieniec przestał mówić i nastała chwila ciszy, wręcz nieznośnej dla Arivalda, który
pragnął teraz słuchać tego głosu w nieskończoność. Już chciał ustąpić i pozwolić przybyszowi na
sięgnięcie po Magiczne Przedmioty, gdy nagle ujrzał, że Czarny Miecz wolno wysuwa się z pochwy i
dzwięcząc o kamienie kieruje swe ostrze przeciw młodzieńcowi. Wtedy prysnął zły urok i stary mag
uchwycił rękojeść broni. Miecz zawarczał w powietrzu i błysnął przed oczyma przybysza.
To ostrze już raz posmakowało twej krwi. Ukaż swe prawdziwe oblicze, Sagralu! Wolną od
oręża dłonią mag wyszarpnął zza pasa różdżkę, machnął nią dwakroć w powietrzu, a ona rozbłysła
seledynowym światłem.
W imieniu Tego, Który Czuwa Nad Nami zaklinam .cię na Erhamid, Ergivol i Ernandol Trzy"
Klejnoty Cesarstwa, abyś ukazał swe oblicze. To rozkazuję ja, Gharig Al erbargen, nad którego
imieniem nie masz władzy!
Twarz młodzieńca zmieniła się czerniejąc i zarastając sierścią, złote włosy spopieliły się, ukazując
łysą czaszkę, dłonie wyciągnęły w oślizłe macki zakończone ostrymi pazurami, a cała postać
skurczyła się i przygarbiła. Sagral zawarczał, jęknął przerazliwie i przeobrażenie dobiegło końca,
ukazując oczom Arivalda prawdziwe . oblicze Władcy Ciemności.
Mag cofnął się o krok opuszczając miecz i różdżkę, a wtedy Sagral wyciągnął szpony chcąc rozorac
gardło Arivalda. Ale Czarny Miecz sam zerwał się i błysnął w powietrzu raniąc Władcę Ciemności.
Parę kropel krwi potwora kapnęło na ziemię trawiąc kamienną posadzkę.
Nie umkniesz ryknął Sagral, a jego krzyk rozbrzmiał echem wśród ścian nie umkniesz! W
jego dłoni pojawiła się nagle laska i Miecz Berthandera wyrwany z ręki Arivalda upadł z brzękiem
pod ścianę. Czarny promień wystrzelił z laski SagraJa, ale spotkał się w połowie drogi z
seledynowym światłem Arivalda. I przez długą chwilę trwała walka dwóch płomieni, aż wreszcie
seledynowy przygasł i złamana na dwoje różdżka upadła Arivaldowi do stóp. Potwór ryknął
triumfalnie i runął w stronę starego maga, ale ten zdążył porwać z podestu Różdżkę Zmierci i osłonił
się nią. Władca Ciemności ustąpił o krok..
Na co czekasz? spytał chrapliwie. Zabij! Użyj Zmierci!
Arivald stał w miejscu drżąc na całym ciele, aż wreszcie wolnym ruchem odsłonił się i
zdecydowanie odrzucił
Różdżkę. Wtedy Władca Ciemności jęknął głucho i skulił się pod ścianą ciężko dysząc i rozorując
pazurami kamienie posadzki.
Stary mag, zmęczony i wyczerpany, przysiadł na podeście i drżącymi dłońmi otarł pot z czoła.
Zastanawiał się, jak długo będzie trwać osłabienie Sagrala, którego błyszczące ślepia wciąż były
pożądliwie wbite w Magiczne Przedmioty. A Arivald nie miał już swej różdżki, stracił też Moc. Nic
nie mogło mu pomóc w wydostaniu się z lochów Iliten-osleth. Pozostała tylko jedna droga. Mag,
który zdecydowałby się poświęcić życie, mógł odebrać Moc Magicznym Przedmiotom. Arivald
wypowiedział Słowo, które wolno wymówić tylko raz, a na ten dzwięk Sagral zadrżał
i skulił się w swym kącie.
Od tej chwili stary mag korzystał z ostatniego, co mu pozostało z Mocy %7łycia. Dotknął Kuli
Gwiazd wypowiadając zaklęcie, a ona rozpadła się na tysiąc kryształów. Osłabłe nogi nic utrzymały
ciała i Arivald klęknął. Kolejno wznosił: Pierścień Posłuszeństwa, który rozpadł się w proch.
Aańcuch Przemian, którego ogniwa pękły przeżarte rdzą, i Lampę Złud, która rozsypała się na
odłamy.
Sagral tymczasem wolno podnosił się z kąta. Stary Mag dotknął jeszcze kasety ze Złotym Pyłem,
który wzbił się w powietrze jako szarobrudny kurz. Nie zdołał już
dopełznąć do Czarnego Miecza i znieruchomiał nagle w połowie drogi. Zdążył jeszcze tylko unieść
leżącą na posadzce Różdżkę Zmierci, a ta spopieliła się trawiona wewnętrznym żarem. Arivald
westchnął ciężko i opadł twarzą na kamienie, ale w tej samej chwili szczątki twierdzy Iliten-osleth
runęły grzebiąc pod sobą to, co pozostało w lochach.
Ziemia długo drżała szarpana wewnętrznymi konwulsjami, aż wreszcie, gdy na szczycie góry nie
pozostał nawet kamień na kamieniu, podziemne żywioły uspokoiły się, spadł rzęsisty ciepły deszcz i
padał długo.
Wszystkie twarze Szatana
Niech więc każdy strzeże się pokus i czuwa w modlitwie, aby nie wtargnął którędy wróg i nie
usidlił go, nie śpi on bowiem, ale krąży szukając, kogo by pożreć".
Tomasz a Kempis
Gdy stanęli przy moim łóżku, nad miastem świeciło już słońce, Było ich trzech. Jak zwykle trzech i
liczba ta miała jakąś tajemniczą moc zniewalającą umysły i ciała, tajemniczą moc, która zmuszała do
bezwzględnego
posłuszeństwa.
Nie musiałem wyglądać przez okno, aby przekonać się, że przy bramie czatuje jeszcze dwóch. Ich
twarze były odlane z gipsu, z czarnymi szpilkami oczu po obu stronach niedużej wypukłości.
Byli obojętni, całkowicie zimni i nieczuli. Ukształtowane we wczesnym dzieciństwie skomplikowane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]