[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jechali do popularnej hinduskiej restauracji prowa-
dzonej przez Shastri i jej rodzinę, do głowy przyszło
jej znowu pytanie, na które Nash nie odpowiedział.
 Wiem, po co mi drugi lekarz  zaczęła  nie
wiem tylko, dlaczego ty nim jesteś. I nie kręć. Musi
być jakiś powód, z którego tu jesteś, Nash.
Odezwał się dopiero na parkingu przed restauracją,
skąd roztaczał się widok na zatokę Edenvale i ocean.
 Może to jest ten powód  powiedział, wskazując
szerokim gestem wspaniałą panoramę.
Wysiedli. Ella poklepała się po kieszeniach i za-
klęła pod nosem.
 Nici z kolacji  powiedziała.  Byłam taka
zaaferowana tym wystąpieniem w radiu, że zapom-
niałam zabrać portfel.
 Postawię ci  zaproponował.  A jeśli cię to
krępuje, to Shastri na pewno wyda ci jeden posiłek na
tak zwaną kreskę.
 Nie zaciągam długów!  fuknęła Ella.
 No to umówmy się, że dzisiaj płacę ja, a ty
zrewanżujesz mi się przy następnej okazji.
 A skąd u ciebie pewność, żebędzie jakaś następ-
na okazja?
 Stąd, że przez najbliższy miesiąc pracujemy
razem i w tym czasie na pewno trafi nam się niejeden
pacjent, którego przypadek trzeba będzie przedys-
kutować. A gdzie najlepiej rozmawiać o takich spra-
wach, jeśli nie przy kolacji?
Kiwnęła bez przekonania głową i ruszyli do wejścia.
Fakt, że Nash nie odpowiedział, po co wrócił do
Edenvale, utwierdził Ellę w przekonaniu, że jej po-
dejrzenia są słuszne. I było jej bardzo przykro, że
ją kontroluje, że w ogóle odczuwa taką potrzebę.
Kiedy jednak odetchnęła morskim powietrzem
i poczuła we włosach chłodną wieczorną bryzę,
wezbrała w niej taka miłość do miasteczka, w którym
się wychowała, że postanowiła walczyć zażarcie
o prawo pozostania tutaj  o prawo dorastania tu dla
Brianny  z każdym, kto spróbuje jej tego prawa
odmówić, czy to będzie Nash McLaren, czy całe
miasto. I tak przeorganizuje swój budżet, żeby wygo-
spodarować środki na zrewanżowanie się Nashowi.
Niech sobie nie pomyśli, że jest skąpa.
Albo spłukana!
Abyła, ale to z powodu...
 Och, Ella, jak miło cię widzieć!
Shastri, której imię nosiłarestauracja, uściskałaEllę
na powitanie. Chodziły razem do szkołyi były przyja-
ciółkami. Ella odwzajemniła ten uścisk i odsunęła od
siebie przyjaciółkę na długość wyciągniętych ramion.
 Co u ciebie?  spytała.
 Serif mi się oświadczył.  Shastri pokazała z du-
mą pierścionek zaręczynowy z rubinem otoczonym
diamencikami.
 Przecież od początku miałaś wyjść za Serifa 
żachnęła się Ella.  Ustalono to, kiedy oboje byliś-
cie jeszcze dziećmi, zanim twoja rodzina przybyła
do Australii.
Shastri znowu się uśmiechnęła.
 O tak, ale małżeństwa nie zawsze zawierane są
z miłości, prawda? Dla mnie cudowne jest to, że się
w sobie zakochaliśmy. Ja w Serifie, a on we mnie.
Ella pokręciła głową.
 Nie wierzysz w miłość?  szepnął jej do ucha
Nash, kiedy Shastri prowadziła ich do stolika na
werandzie z widokiem na ocean.
 Wmiłość na zamówienie? Jak ta?  odszepnęła
Ella, ale kiedy Shastri zostawiła ich z kartą dań,
dodała:  Cieszę się razem z nimi, co nie zmienia
faktu, że to jakieś dziwne.
 Dziwniejsze od innych sposobów zakochiwania
się?  spytał Nash, spoglądając na nią znad menu.
Przypomniała sobie, jak zdejmował jej okulary
i jak jeszcze przed tamtym pierwszym pocałunkiem
wiedziała, że się zakochała...
Nie odpowiedziała więc  nie mogła odpowiedzieć
 nie mogła też przestudiować menu, bo torebkę
z okularami do czytania i pieniędzmi zostawiła
w domu.
Odsunęła kartę dań od siebie, ale nic to nie pomog-
ło. Odłożyła ją więc z postanowieniem, że poprosi
Shastri, by sama jej coś poleciła.
 Jeśli chcesz, to przeczytam ci na głos  zapropo-
nował Nash, uśmiechając się tak, jakby nie tylko
pamiętał o jej kłopotach ze wzrokiem, ale wiedział
również, w jaki dziwny sposób się zakochała.
Przez cały posiłek omawiali taktykę na następną
rundę walki z szerzącą się epidemią, a kiedy wrócili
do przychodni  gdzie na posterunku trwała niezmor-
dowana Kate  pacjentówbyło już tylu, że nie było
warunków na kontynuowania tej rozmowy.
 Nie stwierdziłem żadnych nowych przypadków
 oznajmił Nash, kiedy ostatni pacjent w końcu
wyszedł.
Ella kiwnęła głową.
 Dzięki Bogu, ja też nie.
 Kawy?  zapytała Kate.
 Ja dziękuję  westchnęła Ella.  Z samego rana
muszę być w rozgłośni, a przez cały dzień nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl