[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Natanielu - powiedziała zamyślona Bjorg. - Jest coś, czego nie rozumiem...
- Co takiego?
Zanim przyszliście... Chyba na chwilę musiałam stracić z bólu przytomność. Bo
miałam taki dziwny... nie wiem, jak to nazwać, sen?
- I o czym śniłaś?
- Wydawało mi się, że podeszła do mnie młoda kobieta, bardzo do mnie podobna,
tylko włosy miała ciemniejsze i bardziej kręcone. Była trochę starsza ode mnie. Wyglądała na
zasmuconą i przemówiła do mnie. Wiesz, kiedy powiedziałeś, że masz na imię Nataniel, coś
jakby mnie ukłuło...
- Zauważyłem to.
- Bo ta smutna kobieta uśmiechnęła się do mnie delikatnie i powiedziała: Bądz dobra
dla Nataniela! Mnie już nie ma, odeszłam na zawsze. Ale ty zajmij moje miejsce! Kochaj go,
jak ja go kochałam, jego i tylko jego! Stań się moją następczynią, pozwól mi go kochać
poprzez ciebie!
Nataniel przystanął. Z przejęcia nie mógł złapać oddechu.
A więc to jednak Ellen przysłała dziewczynę, aby go pocieszyła.
O Boże!
Boże, co mam robić?
To znaczy, że Ellen nie żyje i nic nie zdoła przywrócić jej życia. Tak, z Wielkiej
Otchłani nie ma powrotu, wielokrotnie już o tym słyszał. Ale ciągle miał nadzieję, używał jej
niczym tarczy broniącej dostępu rozpaczy i rezygnacji. I bolesnej świadomości.
Teraz jednak dotarła do niego okrutna prawda. Nigdy więcej już nie zobaczy Ellen.
Płacz dławił go w piersiach, musiał włożyć wiele wysiłku w to, by zapanować nad
sobą i zachowywać się normalnie.
Jego Ellen, jego jedyna miłość, której nie wolno mu było kochać. Raz tylko wziął ją w
ramiona i pocałował. To położyło kres jej życiu, dokładnie tak jak przewidział, kiedy spotkali
się po raz pierwszy.
Nie, nie mógł o niej myśleć, nie byłby w stanie wtedy dalej iść. Pragnienie zemsty na
Tengelu Złym było silniejsze niż kiedykolwiek, ale nie wystarczało, by pchać go do przodu.
Nie miał sił, by rozmyślać o czekającym go zadaniu, pragnął tylko pogrążyć się w żałobie.
Nie zdawał sobie sprawy, że się zatrzymał. Stał zasłaniając twarz dłońmi, próbując
odzyskać normalny oddech, ale żal zbyt mocno dławił go w gardle.
- Płacz - rzekła łagodnie dziewczyna. - Płacz, to pomaga.
Azy jednak nie chciały napłynąć, miał wrażenie, że nie jest w stanie udzwignąć
ciężaru, jaki go przytłoczył. W głowie mu się kręciło, w uszach huczało, osunął się na kolana,
nie odsłaniając twarzy.
Bjorg uklękła przy nim.
Opuścił dłonie. Przyjaciele zniknęli za głazami, Nataniel nie miał siły, by ich gonić.
Dziewczyna próbowała go pocieszać. Najpierw nieśmiało pogładziła go po głowie,
potem ostrożnie przytuliła i ze współczuciem objęła.
Trwali tak w milczeniu. Po chwili Nataniel poczuł, że troskliwość i delikatny ciepły
uścisk Bjorg przyniosły mu pewne ukojenie. Wciąż klęczał w jej objęciach, uznał, że jest dla
niego miła.
W pewnej chwili zdał sobie jednak sprawę, że nastrój między nimi się zmienia. Powoli
zaczynał rozumieć, że pieszczoty Bjorg nie zmierzały wyłącznie do ukojenia jego żalu. Były
bardzo dyskretne i delikatne, ale dziewczyna oddychała szybciej, z drżeniem. A on sam? Z
jękiem odkrył, że jest całkowicie pochłonięty jej bliskością. To szaleństwo, przemknęło mu
przez głowę, ale myśli o Ellen i żałość jakby zbladły. Uświadomił sobie, że potrzebuje Bjorg.
Potrzebuje jako kobiety.
Natanielowi bardzo się to nie podobało, ale oboje jakby zostali złapani w pułapkę.
Oczy zasnuła mu mgła, zapomniał o przyjaciołach, zapomniał o wszystkim z powodu tej
drobnej dziewczyny, która tak mocno się do niego tuliła. Jej dłonie wsunęły się mu pod
koszulę, pozwolił na to, sam próbował przedostać się pod jej ubranie, nie kontrolując swoich
poczynań.
Opamiętał się dopiero, gdy przypadkiem zawadził o ukrytą butelkę z wodą Shiry.
Krzyknął przerażony, ogarnęło go poczucie niezmiernej winy w stosunku do Ellen, do tej
dziewczyny i przyjaciół, i całego rodu Ludzi Lodu. Co z niego za człowiek, skoro tak łatwo
uległ pokusie? Nie jest żadnym wytłumaczeniem, że od lat nie był z kobietą, nie powinien
okazać takiej słabości.
Nataniel wstał, Bjorg także się podniosła.
- Wybacz mi - szepnęła ze łzami w oczach. - Nie wiem, co mnie naszło.
- To ja powinienem prosić o wybaczenie - rzekł cicho. Czuł, że ciało wciąż pali go jak
ogień, a dłonie drżały mu tak, że ledwie mógł ją podtrzymywać. - Czy możesz o tym
zapomnieć? %7ładne z nas nie było chyba przy zdrowych zmysłach.
- Oczywiście - rozszlochała się. - Bardzo mi przykro z tego powodu.
- Mnie także. Nie rozumiem, jak mogło do tego dojść. Nie mówmy już o tym.
Nataniel wiedział jednak, że nie potrafi zapomnieć. Tak, jak nie potrafi przestać
myśleć o Ellen.
Czy można być tak rozdartym? Czego on właściwie chce?
- Może czas nam pomoże - powiedział niezbyt jasno. Do czego im czas? Po to, by
[ Pobierz całość w formacie PDF ]