[ Pobierz całość w formacie PDF ]
plotek. I wiedziała, że Beret też zachowa maskę. Chociaż teściowa miła wobec niej nie jest i
nie będzie. Mali mogła się o tym przekonać podczas dwóch wizyt, jakie przed ślubem złożyła
w Stornes. Z oczu Beret ziała nienawiść, kiedy patrzyła na przyszłą synową, chociaż to
przecież nie Mali, lecz syn Beret odpowiada za całe zamieszanie. Częścią umowy było i to, że
nigdy nie będzie się mówić, jak doszło do ich małżeństwa. Mali co prawda myślała, że
prędzej czy pózniej sprawa i tak wyjdzie na jaw. Bo przecież ludzie skojarzą, że Ola Buvik
spłacił długi i kupił gospodarstwo w tym samym czasie, kiedy Mali wyszła za Johana. Skąd
Ola wziąłby pieniądze, gdyby ktoś bogaty nie otworzył portfela?
Nikt daleko szukał nie będzie, a najbliższy jest właśnie Sivert Stornes. Minie pewnie
trochę czasu, ale w końcu rozniesie się po okolicy, że Sivert zapłacił za to. żeby Mali po-
ślubiła jego syna. Mali wolała nie myśleć, jak będzie się wtedy czuć. Zamiast tego z radością
spoglądała na swoich rodziców. Mają nareszcie własne gospodarstwo, było ich nawet stać,
żeby kupić nowe ubrania na wesele córki. Siedzieli wszyscy w sześciowiosłowej lodzi, matka
w nowej sukni, kupionej pewnie z wyrzutami sumienia, bo nie przywykła wydawać pieniędzy
na siebie, ale wyglądała bardzo godnie. Mali była z niej dumna, z całej rodziny zresztą.
Pojawiło się coś nowego w ich zachowaniu, odkąd uwolnili się od największych kłopotów.
Najbardziej cieszył ją widok ojca i właśnie matki, patrzyli przed siebie spokojnie, kłaniali się
ludziom uśmiechnięci. To Mali, wychodząc za Johana Stornesa ofiarowała im ten spokój.
%7łebym tylko nie musiała zbyt wiele zapłacić sobą, myślała z goryczą.
Widziała ulgę w ich oczach tamtego dnia. kiedy Johan, zaczerwieniony, jąkając się z
radości, oznajmił im, że Mali zgadza się za niego wyjść. A jej udało się wywołać uśmiech na
wargi, kiedy przyjmowała uścisk ojca, a potem znalazła się w czułych objęciach matki.
Dopiero następnego dnia matka zapytała ją, czy naprawdę chce tego małżeństwa. Była bardzo
zmartwiona, kiedy patrzyła na córkę.
- Mógłby mi się chyba trafić gorszy kandydat - odparła Mali wymijająco. - Być może ja...
a zresztą to i tak wszystko jedno. Powiedziałam tak", i wiem, na co się zdecydowałam.
- Ale Beret Stornes, twoja przyszła teściowa, nie ma lekkiego charakteru - westchnęła
matka. - I ty chyba nie jesteś tą, którą by najchętniej widziała u boku swojego syna. Tyle
wszyscy wiemy. Dasz sobie z tym radę, Mali? Boję się, że będziesz tam zupełnie sama, kiedy
przyjdzie ci się z nią zmierzyć.
- Dam sobie radę - odparła Mali z takim przekonaniem, na jakie tylko mogła się zdobyć. -
Będę przecież mieć Johana. To on chciał, żebym się tam znalazła, liczę więc, że mi pomoże.
Pewna jednak nie była, w każdym razie teraz, w drodze do kościoła. Ale rodzice nie mogą
się nigdy dowiedzieć, że powiedziała Johanowi tak", choć sumienie jej tego zabraniało. Nie
mogą wiedzieć, że tego Johana wcale nie chce. Tylko kto na tym świecie dostaje tego, kogo
chce? Niewielka pociecha, westchnęła.
Nie tęskniła do tej chwili, kiedy znajdzie się z Johanem w Stornes, a kiedy już do tego
doszło, czuła się gorzej, niż mogła przypuszczać. Beret nawet nie podała jej ręki na
przywitanie, skinęła tylko nieznacznie głową, za to ze spojrzeniem, które mogło zabić.
Dopiero kiedy Sivert zaproponował, żeby Mali rozejrzała się po domu i obejściu, bo przecież
to teraz będzie jej dom. Beret z surową miną, sztywna, pokazała jej cały wspaniały dwór.
- Nie nadajesz się do nas - powiedziała lodowatym tonem, kiedy znalazły się same w
paradnej izbie. - Postaram się, żebyś nigdy o tym nie zapomniała.
Mali poczuła, że ogarnia ją gniew.
- Powinnaś była się postarać, żeby twój syn poszukał sobie innej - syknęła, a oczy jej
pociemniały. - Ja nigdy nie prosiłam, żeby się tu znalezć, wiesz o tym tak samo dobrze jak ja.
I nie zrzucaj na mnie winy za to, co wyprawia twój syn! Zostaw mnie lepiej w spokoju, jeśli
chcesz, żebym ja ciebie zostawiła. Nie zapominaj, że od tej chwili będziemy żyć pod jednym
dachem. Nie myśl, że będziesz mi jezdzić po głowie, jak zechcesz. Jeszcze nie wiesz, jaką
babę sobie twój syn wybrał - zakończyła wzburzona.
Beret nie odpowiedziała ani słowem, Mali jednak zdawała sobie sprawę, że to, co
powiedziała, jeszcze pogorszyło sprawę. Beret Stornes nie przywykła, żeby jej się ktoś
stawiał. A już na pewno nie taka nędzarka jak ta. %7łe Mali odważyła się odpowiedzialnością za
wszystko obciążyć jej syna, było po prostu niewybaczalne.
Podczas wizyty Mali przyszła też babcia Johana i wypiła z nimi kawę. Objęła Mali i
przytuliła ją do siebie serdecznie.
- Witaj w Stornes - powiedziała, odsunęła dziewczynę lekko od siebie i przyglądała jej się
uważnie. - No. piękna z ciebie panna - powiedziała po chwili, bardziej do siebie niż do Mali. -
Bardzo dobrze rozumiem Johana. Mam nadzieję, że będziesz tu szczęśliwa, Mali, że tobie i
Johanowi będzie dobrze. A ja mieszkam w moim domku, tu we dworze, gdybyś chciała,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]