[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na szosie z przebitą oponą. Jeśli nie...
- Na pomoc! - przerwał Pete krzycząc zapamiętale. - Słuchajcie, moje nazwisko Pete
Crenshaw, proszę, żebyście zatelefonowali w moim imieniu do Jupitera Jonesa w Rocky
Beach. To wyjątkowo nagły wypadek.
- Jakiego rodzaju wypadek, chłopcze? - spytał mężczyzna o imieniu Jack.
- Jestem zamknięty w trumnie mumii. Wiozą mnie ciężarówką jacyś ludzie, którzy
ukradli mumię Ra-Orhona - krzyczał podekscytowany Pete. - Jupiter będzie wiedział, o co
chodzi. Proszę zatelefonować do niego, proszę.
- Słyszałeś? - roześmiał się Jack. - Jakiś szczeniak mówi, że jest zamknięty w trumnie
mumii i zabrany na przejażdżkę! Te nastolatki! Co one jeszcze wymyślą!
- Proszę! - wydzierał się Pete. - Ja nie kłamię! Zadzwońcie do Jupitera Jonesa!
- Słuchaj, Tom - odezwał się męski głos - powiedziałem ci, gdzie jestem. Przyślij mi
zaraz pomoc. A ty, chłopcze, spływaj. Powinno być karane włączanie się z głupimi żartami w
rozmowy poważnych obywateli.
I wszystko ucichło. Mimo najlepszych chęci Pete'owi nie udało się przesłać
wiadomości.
- Nic z tego - powiedział ponuro do Hamida. - Powinienem powiedzieć tym ludziom,
że zgubiłem pieniądze albo coś w tym rodzaju. Powiedziałem prawdę i wzięli mnie za
żartownisia, starającego się zakłócić rozmowę.
- Nie ma na to rady. Starałeś się, Detektywie Pete. Trudno uwierzyć w to, że
zamknięto kogoś w sarkofagu mumii. Nic dziwnego, że nie traktują tego poważnie.
- Tak, coś takiego zdarza się raz na trzy tysiące lat i musiało się przytrafić akurat
mnie.
Przez dłuższą chwilę jechali w milczeniu. Ciężarówka wciąż toczyła się naprzód, a
Pete rozmyślał nad wszystkimi niejasnościami sytuacji. Jupe na jego miejscu na pewno
maksymalnie wykorzystałby czas i okoliczności. Tak więc i on zaczął zadawać pytania.
- Słuchaj, Hamid - powiedział - jak to się stało, że tak dobrze mówisz po angielsku,
skoro przyjechałeś z Libii?
- Jeśli rzeczywiście tak uważasz, to się cieszę - w głosie Hamida brzmiało
zadowolenie. - Miałem amerykańskiego nauczyciela. Mój ojciec, głowa Domu Hamida,
życzył sobie, żebym w przyszłości podróżował po świecie i sprzedawał dywany. Uczyłem się
więc angielskiego, francuskiego i hiszpańskiego. Wiesz, Detektywie Pete, w Libii Dom
Hamida cieszy się poważaniem od wielu pokoleń. My wytwarzamy, kupujemy i sprzedajemy
najlepsze wschodnie dywany. Ponieważ mój ojciec jest chory, od dawna już przygotowuje
mnie do przejęcia następstwa po nim, mimo że jestem jeszcze bardzo młody.
- Dobrze, ale jaki związek ma z tym wszystkim Ra-Orhon? - zapytał Pete. -
Twierdzisz, że to twój antenat, a profesor Yarborough powiedział, że nie wiadomo o Ra-
Orhonie ani kim był, ani czego dokonał.
- Profesor wie tylko to, co wyczytał w książkach - powiedział pogardliwie Hamid. - A
oprócz książek są jeszcze mędrcy, którym znane są sprawy utrzymywane w tajemnicy przed
innymi. Wspominałem ci już o Sardonie. Sześć miesięcy temu przyszedł on do naszego
domu. Powiedział mojemu ojcu, że miał wizję i słyszał głos nakazujący mu udać się do Domu
Hamida. Ojciec poczęstował go posiłkiem, po czym Sardon wpadł w trans. Mówił wtedy w
wielu nieznanych językach, aż wreszcie przemówił przez niego duch Ra-Orhona.
Ra-Orhon powiedział, że wkrótce zostanie wysłany do kraju zamieszkanego przez
barbarzyńców o białej skórze i nie będzie mógł spocząć w spokoju dotąd, dopóki nie powróci
na rodzinną ziemię. Powiedział, że jest przodkiem Domu Hamida, i wzywał mojego ojca, by
przez przywrócenie mu spokoju, ocalił go. Co więcej, Ra-Orhon ustami Sardona oświadczył,
że jeśli ojciec uda się do kraju barbarzyńców, by wyrwać go z ich rąk, to on, Ra-Orhon ukaże
mu się pod postacią swojego ulubionego kota. Ma on oczy w różnych kolorach i przednie
łapy czarne. Będzie to znak, że wszystko, co usłyszał, jest prawdą, i potwierdzi słuszność
sprowadzenia Ra-Orhona do Libii.
Po tych słowach jasnowidz Sardon obudził się i nie pamiętał nic z tego, co powiedział
w transie. To jest bardzo stary człowiek, z długimi siwymi włosami i z tylko jednym okiem.
Do tego jest kulawy i chodzi o lasce. Nim odszedł, patrzył jeszcze swym jednym okiem w
kryształową kulę i powiedział mojemu ojcu wiele dziwnych rzeczy z przeszłości i
przyszłości.
- O rany! - przejął się Pete. - I co twój ojciec na to?
- Wysłał Achmeda do Kairu. Tam Achmed dowiedział się, że to wszystko prawda, że
w muzeum jest mumia i rzeczywiście ma być wysłana do Stanów Zjednoczonych, do
profesora Yarborougha w Kalifornii. Po powrocie powtórzył wszystko ojcu, który w ten
sposób przekonał się, że Sardon się nie myli. l wtedy wysłał mnie, swego najstarszego syna, z
Achmedem w roli opiekuna, do tego kraju, żeby odzyskać mumię swojego praprapradziadka.
Achmed starał się wytłumaczyć sytuację profesorowi, ale on nie chciał o niczym słyszeć i nie
oddał Ra-Orhona.
- Tak, profesor go wyrzucił - potwierdził Pete.
- Wtedy Achmed postanowił udawać jednego z ogrodników i dzięki temu mógł
przebywać w pobliżu muzeum, i gdyby nadarzyły się sprzyjające okoliczności, zabrać z niego
mumię. Ja, żeby mu pomóc w razie czego, również starałem się być jak najbliżej domu.
Dlatego rano złapałeś mnie w ogrodzie. Jesteśmy obcy w tym kraju i musieliśmy działać
ostrożnie, bez pośpiechu.
- Mój Boże - Pete był pod wrażeniem opowieści. - Ale dlaczego wykradać mumię?
Może profesor sprzedałby ją wam, gdybyście zaoferowali odpowiednią cenę.
- Nie kupuje się własnego przodka - oświadczył zimno Hamid. - Jedyną nadzieją było
odebranie go po kryjomu. Wiedzieliśmy, że Sardon tego wszystkiego nie zmyślił, bo jednej
nocy duch Ra-Orhona zjawił się w moim pokoju, tak jak jasnowidz przepowiedział, w postaci
abisyńskiego kota o oczach w różnych kolorach i z czarnymi przednimi łapami. Tak więc
prawdą jest, że Ra-Orhon jest moim przodkiem. A teraz okazuje się, że jeszcze komuś zależy
na mumii, bo właśnie ją ukradł. Nie rozumiem... - urwał w zadumie.
Pete czuł lekki zamęt w głowie. Po chwili jednak zaczęła mu świtać pewna myśl.
- Może to Achmed wynajął tych dwóch typów, Joego i Harry'ego, żeby ukradli Ra-
Orhona? - zapytał. - Może zrobił to bez twojej wiedzy?
- To niemożliwe! - wykrzyknął Hamid. - Musiałbym o tym wiedzieć! On mi wszystko
mówi. Jestem przyszłą głową Domu Hamida.
- Tak, oczywiście - zgodził się Pete, ale nie był wcale pewny, czy Achmed zwierza się
rzeczywiście ze wszystkiego Hamidowi. Mógł mieć swoje własne plany. - Jak wytłumaczysz,
że Ra-Orhon zaczął szeptać? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl