[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Słuchaj, stary. Wez się w garść, wyglądasz jak z krzyża zdjęty. Ayknij, to ci dobrze
zrobi.
Nalał solidną porcję whisky. Bill posłusznie wziął od niego szklaneczkę.
 Przeczytałem ten list i po prostu nie mogę w to uwierzyć. Normalnie w głowie się nie
mieści.
 Nonsens  stwierdził Jimmy.  Wszystko da się logicznie uzasadnić. No, wal. Albo
nie, poczekaj chwilę.
Wyszedł z pokoju.
 Stevens?
 Słucham, proszę pana?
 Skończyły mi się papierosy. Czy mógłbyś skoczyć do sklepu?
 Oczywiście, proszę pana.
Jimmy odczekał, póki nie usłyszał trzasku zamykanych drzwi. Następnie wrócił do salonu.
Bill trzymał w rękach pustą szklankę i wyglądał trochę lepiej.
 Dobra  rzucił Jimmy.  Wysłałem Stevensa na zakupy, więc możesz mówić śmiało.
Dowiem się wreszcie?
 Mówię ci, to niewiarygodne.
 A więc prawdziwe. No, wyrzuć to z siebie. Bill zaczerpnął powietrza.
 Dobrze. Powiem ci wszystko.
ROZDZIAA TRZYDZIESTY
PILNE WEZWANIE
Loraine przerwała zabawę z małym, rozkosznym szczeniaczkiem i spojrzała zdumiona na
przyjaciółkę. Bundle wracała właśnie z rozmowy z Lomaxem. Nie było jej ponad dwadzieścia
minut. Była zdyszana, zaś wyraz jej twarzy był zagadkowy i trudny do opisania.
 O rany  jęknęła opadając ciężko na ogrodową ławeczkę.  O rany&
 Co jest?  spytała Loraine mierząc ją czujnym spojrzeniem.
 O rany  powtórzyła Bundle po raz kolejny.  Wiesz, czego chciał ten idiota?
 Niby skąd?
 Przyszedł się oświadczyć. Mówię ci, to był horror. Jąkał się i zapluwał, ale ciągnął
swoje. Musiał się tego nauczyć na pamięć, takie odniosłam wrażenie. Nie można mu było
przerwać. Boże, jak ja nie znoszę facetów, którzy się ślinią! Najgorsze jest to, że nie
wiedziałam, co mu odpowiedzieć.
 Jak to, nie wiedziałaś?
 Oczywiście, że nie wyjdę za tego zaplutego idiotę. Mówię o tym, że nie umiałam dać
mu właściwej odprawy. Jedyne, co mi przychodziło do głowy to:  nie, nie wyjdę za pana .
Powinnam była powiedzieć mu ostro, żeby się wypchał, ale tak się zdenerwowałam, że
zapomniałam języka w gębie. Wreszcie nie wytrzymałam i uciekłam stamtąd.
 To zupełnie niepodobne do ciebie, Bundle.
 Co ja na to poradzę. Nigdy nie byłam w tak idiotycznej sytuacji. I to George! Przecież
on mnie zawsze nienawidził. Mówię ci, Loraine, nigdy nie schlebiaj mężczyznie. Powinnam
była się domyśleć już wtedy, w  Abbey , jak mówił o dziewczęcym umyśle i innych
podobnych bzdurach. Gdyby wiedział, co o nim naprawdę myślę, padłby trupem na miejscu.
Loraine wybuchła śmiechem. Nie potrafiła się powstrzymać.
 Wiem, wiem. Sama jestem sobie winna. Czy to nie tatko kryje się za tym krzakiem?
Cześć, tato.
Lord Caterham zbliżył się z takim wyrazem twarzy, jaki zwykle charakteryzuje
zaszczutego psa.
 Gdzie Lomax? Poszedł już?  spytał siląc się na błyskotliwość.
 W niezłą kabałę mnie wpakowałeś  rzekła Bundle z wyrzutem.  Ten kretyn mówił,
że się zgodziłeś.
 A co miałem zrobić? Zresztą wcale nic takiego nie mówiłem.
 Tak też myślałam  odparła Bundle.  Pewnie zapędził cię do kąta i doprowadził do
takiego stanu, że mogłeś jedynie przytakiwać, tak?
 Mniej więcej. Jak to przyjął? Bardzo zle?
 Nie czekałam, żeby to sprawdzić. Obawiam się, że opuściłam go dość niespodzianie.
 No tak  mruknął lord Caterham.  Sądzę, że to było najlepsze wyjście. Bogu dzięki.
Może przestanie mnie wreszcie nachodzić i molestować, jak to miał dotychczas w zwyczaju.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, jak mówi stare, mądre przysłowie. Nie
widziałaś gdzieś mojej torby z kijami?
 Krótka rundka ukoi me stargane nerwy  stwierdziła Bundle.  Chodzcie, poszukamy
tej torby.
Po godzinie cała trójka wróciła do domu w weselszych nastrojach. Na stole w hallu leżała
notka.
 Pan Lomax zostawił to dla pana, milordzie  oznajmił Tredwell.  Był bardzo
rozczarowany na wieść, że musiał pan wyjść w ważnej sprawie.
Lord Caterham rozdarł niecierpliwie kopertę. Wydał z siebie przerazliwy jęk i zwrócił się
do Bundle. Tredwell dyskretnie się oddalił.
 Bundle, mogłaś to załatwić bardziej stanowczo  rzekł lord Caterham.
 O czym mówisz?
 Sama zobacz.
Bundle wzięła od niego list.
Drogi Edwardzie.
Przykro mi, że nie mogłem Cię zastać w gabinecie. Myślałem, że wystarczająco wyraznie
dałem Ci do zrozumienia, że po rozmowie z Eileen będę chciał się z Tobą jeszcze zobaczyć.
Najwyrazniej zaszło nieporozumienie. Eileen, biedactwo, nie była chyba gotowa na przyjęcie
mych oświadczyn. Obawiam się, że przestraszyłem ją tym niepomiernie. Nie mam zamiaru
przynaglać jej w tej kwestii. Jej dziewczęce zmieszanie było nad wyraz urocze i muszę
przyznać, iż po tej rozmowie mam dla Twej córki jeszcze większe poważanie. Sądzę, że
potrzebuje trochę czasu, by oswoić się z tą myślą. Panieński rumieniec na jej licu jest dla [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl