[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nieokiełznaną siłą przywódcy stada i poruszać się z nim w jednym
rytmie to doświadczenie nieporównywalne z żadnym innym.
Sara zmieszała się. Elan zauważył, jak jej delikatna skóra na
dekolcie lekko się czerwieni. Teraz, kiedy na nią patrzył, mógł
myśleć tylko o jednym. O zespoleniu się z nią we wspólnym
rytmie, o dzikiej i gwałtownej namiętności.
Chrząknął i szybko sięgnął po gazetę. Spojrzała na niego
pytająco.
- Przepraszam. Coś mi utkwiło w gardle.
Czemu, do diabła, ta dziewczyna wywoływała w nim tak
silne uczucia? Czuł się jak człowiek, który błądził miesiącami po
pustyni i nagle stanął przed oazą. Tylko że Elan usychał z tęsknoty
i pragnienia, które nie miało nic wspólnego z jedzeniem i piciem.
W ostatniej dekadzie nie żył w celibacie. Kobiety wprost
S
R
rzucały mu się w ramiona, więc czasem przyjmował ich
propozycje. One miały swoje potrzeby, a on swoje. Przyjemność
była obustronna, a rychłe rozstania oczywiste. Niektóre z nich
szukały bogatego faceta, który by je rozpieszczał, inne
egzotycznego kochanka, z którym chciały spędzić namiętną noc.
Mógł im zapewnić to, o czym marzyły, nie dając z siebie nic.
%7ładna z nich nie poznała go takiego, jaki był naprawdę. Nie
wiedziały, jak bardzo został upokorzony z powodu wielkiego
uczucia, jakim obdarzał najbliższą mu osobę. Samotna dusza, która
nauczyła się od ojca, że za miłość i przywiązanie czeka surowa
kara.
Nie był już zdolny do miłości, a świadomość tego nie
sprawiała mu bólu.
I tak powinno być nadal.
Zerknął znad gazety na Sarę.
Czyżby zasnęła?
To dobrze.
Naprawdę jej współczuł. Lepiej dla niej będzie, jeśli się nie
obudzi, póki nie znajdą się na ziemi. I tak zetknięcie z nią będzie
gwałtownym wyrwaniem z drzemki. Lotnisko, na którym mieli
lądować, było nowe, a teren wokoło skalisty, wskutek czego pas
do lądowania miał bardzo nierówną nawierzchnię.
Cicho złożył gazetę, nie chcąc jej przeszkadzać szelesz-
S
R
czeniem. Sara wyglądała na zupełnie uspokojoną i zrelaksowaną.
Jej delikatne, długie rzęsy kładły cień na zaróżowionych
policzkach. Nie używała tuszu i jej rzęsy miały kolor ciemnego
złota. Ta barwa przypominała mu kolor ziemi w jego kraju.
Jej wargi były leciutko rozchylone i wilgotne, jakby dopiero
co je zwilżyła językiem. I może tak właśnie było.
Ciekawe, o czym śniła. Jakie obrazy sprawiały, że na jej
ustach drżał nikły uśmiech? Była zachwycająca.
W tym momencie nie czuł czegoś tak prozaicznego jak
pożądanie. Jej urok stanowił balsam dla jego duszy.
Pomyślał o interesach, które dla niego załatwiała. Cenił ją
jako pracowniczkę. Podziwiał swobodę, z jaką się odnosiła do
kontrahentów firmy, oraz jej rozeznanie w rynku naftowym.
Jednocześnie zachowywała dystans i lekką rezerwę, mimo że dla
wszystkich była naprawdę miła. Elan zdawał sobie sprawę, że w
jej obecności często musiał sprawiać wrażenie nieprzystępnego i
napuszonego. Był ciekaw, czy Sara za takiego go uważa. Pewnie
tak.
I najprawdopodobniej ma rację.
W ciągu krótkiego czasu ich współpracy Elan zorientował
się, że Sara jest naprawdę niezwykłą kobietą, i to pod wieloma
względami. Kobietą, która zasługuje na szacunek. A oznaką
szacunku Elana było między innymi to, że w żaden sposób nie
S
R
chciał wykorzystać swojego wyższego stanowiska.
Był dorosłym człowiekiem. Potrafił panować nad swoimi
instynktami i trzymać je na wodzy, tak jak to robił ze swoimi
ogierami. Sara była cenną pracowniczką. Powinien o tym
pamiętać, gdy znowu się w nim odezwie żądza.
- O Boże! - Silne uderzenie sprawiło, że Sara obudziła się i
rozejrzała nieprzytomnie wokół. - Rozbiliśmy się?
- Skądże! - Elan przypatrywał jej się. - Wylądowaliśmy.
Jesteśmy już na ziemi.
Samolot trząsł się i drżał, tak że ciało Sary boleśnie od-
czuwało każdy wybój na pasie lądowania. Wciąż jeszcze była
półprzytomna.
- Zasnęłam? - Głupie pytanie. Oczywiście, że tak. Ale nie
miała pojęcia, jak to się stało. Może to wskutek nadmiaru wrażeń?
- Nie odpowiadaj.
Elan nie wyglądał, jakby miał zamiar odpowiadać. Banalne
pogaduszki nie były w jego stylu.
Nagle przypomniało jej się wszystko, co zaszło przy starcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]