[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żeby ją poprowadzić. Szybko jednak udowodniłem im, że jestem na
właściwym miejscu. Ta walka nauczyła mnie - i to w ekspresowym
tempie - jak osiągnąć to, czego się pragnie...
- A teraz czego pragniesz? - wyrwało się Vicki, zanim zdążyła
zastanowić się nad tym, co mówi. Oblała się rumieńcem i szybko
odwróciła wzrok. Poczuła, że Wyatt dotyka jej dłoni.
- Czego pragnę? Tego, czego pragnąłem zawsze.
Ręka jej drżała i szybko ją cofnęła. Czy to znowu element jakiejś
gry? Czy Wyatt ma ochotę na ponowienie tej przelotnej przygody, a
potem szybko poczuje się znużony i odejdzie bez słowa, tak samo jak
wtedy? Nie miała siły, żeby zastanowić się nad odpowiedzią na te
pytania. Miała swoje sprawy i syna, który absorbował jej czas i
uwagę - to dla niej było najważniejsze.
Na szczęście kelnerka właśnie przyniosła zamówione dania, a
Vicki skorzystała z okazji, żeby zmienić temat rozmowy.
- Wygląda apetycznie - powiedziała z uśmiechem. -Nie
zdawałam sobie sprawy, jak bardzo jestem głodna, aż do tej chwili,
kiedy poczułam zapach świeżutkich bułeczek - dodała, sięgając po
pieczywo.
W czasie całego posiłku trzymała się tej linii konwersacji -
rozmowy błahej, lekkiej, przyjemnej. Kiedy czuła, że Wyatt próbuje
sprowadzić ją na inne tory, a zwłaszcza powrócić do przeszłości,
starała się nie dopuszczać go do słowa. Tyle lat musiała leczyć rany i
dlatego teraz nie dopuści, żeby ktokolwiek je rozdrapywał, a już
zwłaszcza ten człowiek, który ją zranił. Chciała tylko jednego - niech
ten lunch nareszcie się skończy.
- Muszę wracać do sklepu - powiedziała, sięgając po torebkę. -
To spotkanie trwało o wiele dłużej, niż myślałam.
- Vicki... - Wyatt znów wziął ją za rękę i przytrzymał, żeby nie
mogła wstać. - Musimy porozmawiać.
35
RS
Po raz kolejny szybko wyszarpnęła mu dłoń, zanim jego dotyk
zaczął działać na jej zmysły.
- Myślałam, że ostatnie - tu zerknęła na zegarek - półtorej
godziny spędziliśmy właśnie na rozmowie. Było bardzo miło, ale
naprawdę muszę wracać do sklepu. Noreen była sama przez cały
czas i boję, się, że już ledwo zipie. - Wstała, stanowczym
zachowaniem dając do zrozumienia, że spotkanie dobiegło końca.
- Wiesz równie dobrze jak ja, że mamy pewne sprawy do
omówienia.
- Nic nie mamy do omówienia - odpaliła Vicki. -A teraz
wracajmy, bo to naprawdę trwa za długo.
Wyatt wstał z ociąganiem, nie kryjąc rozczarowania takim
obrotem sprawy. Za każdym razem, kiedy próbował mówić o
przeszłości, Vicki okazywała niezadowolenie i zamykała się w sobie.
Nie wiedział, jak sobie z tym poradzić, co takiego sprawiało, że
stawała się tak nerwowa. Jednak lata doświadczeń dawały mu
przekonanie, że prędzej czy pózniej znajdzie odpowiedzi na
wszystkie pytania.
Droga powrotna upłynęła im w pełnym napięcia milczeniu. Wyatt
raz czy drugi powiedział coś, ale Vicki siedziała sztywno, wpatrzona
w drogę przed sobą i udawała, że go nie słyszy. Z wyrazu jej twarzy
nie można było zorientować się, o czym myśli.
Narastała w nim złość. Chciał wreszcie uleczyć jakoś ten ból, który
nosił w sobie przez te wszystkie lata, ale do tego musiał poznać
przyczyny jej irracjonalnego zachowania wtedy, piętnaście lat temu.
Samochód w końcu zatrzymał się pod sklepem i Vicki wysiadła
natychmiast, nie czekając nawet, aż Wyatt zgasi silnik. Nie, na pewno
nie będzie brała udziału w tych jego grach czy zabawach, nie narazi
się na niebezpieczeństwo.
- Dziękuję za lunch. Było... bardzo przyjemnie - powiedziała
szybko, oficjalnym tonem, który miał zamaskować zdenerwowanie, i
wbiegła do środka, nie oglądając się za siebie.
Wyatt siedział przez chwilę, przyglądając się Vicki, nie wiedząc,
czy ma być zły, czy też raczej zaniepokojony jej stanem. Od jego
36
RS
przyjazdu zachowywała się dziwnie, ale teraz pobiła wszelkie
rekordy. Zastanawiał się jeszcze przez moment, po czym podjął
decyzję. Wysiadł z samochodu i zdecydowanym krokiem ruszył do
sklepu. Podszedł prosto do Vicki, która akurat stała, rozmawiając z
Noreen, i mocno schwycił ją za ramię.
- Porozmawiamy i to zaraz! - powiedział nie znoszącym
sprzeciwu tonem i ruszył na zaplecze sklepu, ciągnąc ją za sobą jak
kukłę.
Vicki ledwo mogła za nim nadążyć. Kiedy Wyatt zatrzasnął drzwi,
zdążyła już ochłonąć z zaskoczenia i ogarnął ją gniew. Wyrwała mu
się i ruszyła do natarcia.
- Jak śmiesz! Jak mogłeś wejść tutaj, gdzie pracuję, i
potraktować mnie w ten sposób!
- To już zaszło za daleko - odparł z nie mniejszym gniewem. -
Bóg jeden wie, jak bardzo starałem się być miły i grzeczny, ale moje
wysiłki na nic się nie zdały. Każda moja inicjatywa napotyka na twój
opór albo nawet na nieuprzejmość. Chcę wiedzieć, dlaczego tak się
zachowujesz. - Patrzył na Vicki surowo, próbując ją w ten sposób
onieśmielić. - %7łądam odpowiedzi!
- Nie masz żadnego prawa tu przychodzić, stawiać żądań i
rozkazywać mi - odparła, patrząc mu prosto w oczy. - A teraz wyjdz
stąd i to natychmiast!
- Ja nie mam prawa? - Chwycił ją za ramię. - Piętnaście lat
temu...
Wyrwała mu się i odskoczyła do tyłu,
- Nie mam zamiaru rozprawiać o tym, co zdarzyło się w tak
zamierzchłej przeszłości.
Jak on śmie! Piętnaście lat temu zostawił ją, a teraz ma czelność
domagać się rozmowy, jakby mieli dyskutować o wyborze
restauracji.
- Jednak będziesz musiała ze mną porozmawiać i to zaraz. - Co
prawda był zaskoczony, że Vicki tak uparcie odmawia mu chwili
rozmowy. No cóż, pokaże jej, jak sam jest uparty. - Chcę załatwić tę
sprawę raz na zawsze.
37
RS
- Mamo? Jesteś tam? - rozległ się chłopięcy głos. Brzmiał coraz
głośniej, w miarę jak Richie się zbliżał. - Dlaczego drzwi są
zamknięte?
Vicki poczuła, że ogarnia ją panika. Serce waliło jej tak mocno, że
mało nie wyskoczyło z piersi. Spojrzała na Wyatta, potem na
zamknięte drzwi, a następnie znów na niego. Zobaczyła, że jest
zaskoczony i spogląda w kierunku, z którego dobiega głos.
Oto nadeszła chwila, której tak się obawiała, i nie było już
możliwości ucieczki. Stała jak skamieniała, patrząc na otwierające
drzwi i wydawało jej się, że to musi być sen.
A dokładnie mówiąc, najgorszy senny koszmar.
38
RS
ROZDZIAA CZWARTY [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl