[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chłopców rąbiących drewno i tych małych syrenek zlewał się z żałością, do której skłonna było jego
własna natura. Stąd czerpał pewność, że jego żal jest usprawiedliwiony i że stanowi wstęp do
upragnionej przemiany, którą wywoła uśmiech losu lub fortuny, pozwalając mu dotrwać do
szczęśliwego końca. Ale szczęśliwy koniec nie nadchodził. Co prawda z tego nie wynikało jeszcze, że
nigdy nie nadejdzie, więcej mógł nawet sądzić, że jeśli będzie cierpliwie czekać, zostanie wreszcie
nagrodzony w sposób nieprzewidziany. Odczuwał silną irytację z powodu Howarda Singera, który
znalazł sobie popłatne zajęcie i pozbawiał pacjentów wizji przeistoczenia. On dawałby im znacznie
więcej akceptowałby ich i rozumiał. Postawę tę przejął od młodych kobiet u siebie w pracy. Była
częścią ich emocjonalnych kwalifikacji i jakby nową wiarą. Chociaż kiedyś rozczulił go tytuł w
popołu-dniówce. Delektował się, czytając go: Kobiety chwytają się boksu, by przezwyciężyć stres".
Tak jakby tylko przez dokopanie komuś mogły uwolnić napięcie spowodowane wiecznym
obnoszeniem po-
godnej miny. Jak Howard Singer radził sobie ze stresem? Czy boksował się terapeutycznie z
pacjentkami, jeśli czuł, że ich nienawidzi, bo przecież to też musiało się zdarzać? A ta dziewczyna,
która wdarła się do jego mieszkania nie wiadomo jak i po co, czy jest naprawdę tak głupia jak to, co
mówi? Zauważył, że teraz przynajmniej nie kłamie i nie kręci. Z pewnością myśli, że zawierza mu
sekrety i dzieli się z nim bardzo użytecznymi informacjami. To zaczęło go drażnić. Odczuł do niej tak
ostrą niechęć, że aż był tym zaskoczony.
Musisz mi wybaczyć odezwał się ale złapałaś mnie, w momencie gdy wychodziłem.
A kiedy wrócisz? zapytała.
Nie mam pojęcia. Czy jest jeszcze coś...
Tak tylko pomyślałam, że jeśli będziesz po południu, a ja nie będę miała nic lepszego do roboty...
Oczywiście, oczywiście, tak tylko sobie pomyślałaś.
W jego uszach to, co powiedział, zabrzmiało jak okropny zgrzyt, ale dziewczyna najwyrazniej nie
wychwyciła ironii.
To wpadnij może na herbatę dodał lecz nie przed piątą, dobrze? Teraz już muszę iść.
W porządku, o co ci chodzi?
Podniosła ramiona w geście wyrażającym dystans i pojednawczość.
Sama mam coś do zrobienia, chyba zdajesz sobie z tego sprawę. Zobaczymy się pózniej.
Obróciła się, żeby wyjść, ale widać było, że jej się nie spieszy. Dała mu czas, by mógł obejrzeć jej
pełne biodra w obcisłych czarnych spodniach. Poruszała się powoli, przesadnie podkreślając ruchy.
Czuł, jak jego irytacja narasta. Sam jej widok go rozwścieczał.
Dysząc ze złości, zbiegł po schodach. Była już prawie jedenasta i prawdopodobnie resztę dnia trzeba
spisać na straty. Dlaczego na to pozwolił? Szedł
niezwykłym dla siebie szybkim krokiem w dół Kendal Street, swojej ulicy przypomniał sobie. Tu
mieszkał, tu było jego mieszkanie, za które płacił i którego był właścicielem. Potem ruszył przez
Connaught Street i Edgware Road. Nie zwolnił kroku, aż znalazł się przy Berkeley Street i skierował
do Selfridges. Pierwotnie chciał zacząć od zrobienia zakupów, a pózniej odwiedzić Bibliotekę
Londyńską. Teraz pilniejsze wydało mu się zacząć od książek, za którymi mógłby się schować i
osłonić od pustych godzin spotkań", które mu groziły. Wzbierał w nim niesmak do siebie, że tak
łatwo ulegał prośbom tej dziewczyny. Ona najwyrazniej nie odczuwała jego powściągliwości albo
zdecydowała, że będzie ją ignorować. Chociaż kiedy jej to odpowiadało, potrafiła obrażać się bez
powodu, zaznaczając to cedzeniem słów i przybieraniem tonów imitujących niezadowolenie klas
wyższych. Dobrze wiedział, że to gra, i ona też doskonale o tym wiedziała. Ci bogaci przyjaciele, w
których istnienie skądinąd wierzył, niewiele poza tym ją nauczyli.
Ciągle nie dawało mu spokoju pytanie, z czego się utrzymywała lub inaczej dlaczego właściwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]