[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pilotów, niebo coraz mniejszą, podczas gdy Maja niezmordowanie ciągnęła za stery.
Wreszcie ziemia całkowicie wypełniła szybę przed jej oczami. Tego właśnie chciała.
- Teraz - powiedziała do swojego sobowtóra i odepchnęła od siebie stery.
Nic.
3000, 2000...
- Katapultujemy się! - wrzasnęła Druga Maja.
- Takiej opcji nie przewiduję - powiedziała Maja. - To tylko symulacja. Tu nie
mo\na umrzeć. A ja nie pozwolę, \eby Valkyrie rozbiła się w ten sposób. - Nie było
ju\ widać nieba. Tylko ziemię, ale korkociąg stawał się nieco wolniejszy...
1000.
Na wysokości dziewięciuset metrów odpadło lewe skrzydło - najpierw
końcówka, potem u nasady. Mimo rewolucyjnej konstrukcji, nie przewidziano, \e
samolot będzie musiał znosić tak ekstremalne przecią\enia. Maja zacisnęła zęby i
wzmocniła chwyt na sterach.
Nic innego jej nie pozostało...
Utrata skrzydła paradoksalnie zmniejszyła nieco prędkość spadania, tak \e
Maja miała okazję rzucić okiem na wysokościomierz, który wskazywał trzysta
metrów, a potem... Ciemność. Wszystko przez chwilę było całkowicie czarne. Maja
słyszała jedynie szalone bicie własnego serca. Potem znów pojawił się świat, tyle \e
widziała go z pozycji pilota samolotu obserwacyjnego. Daleko pod nią coś paliło się
między drzewami. Valkyrie miała wcią\ prawie cały zapas paliwa. Sporo czasu
upłynie zanim wypali się nafta lotnicza.
Tło symulacji dostosowało się do powstałego błędu, poniewa\ komputer Mai,
obsługujący jej laboratorium zarejestrował fakt, i\ centralny przedmiot symulacji
przestał istnieć. Maja stała teraz około półtora kilometra od miejsca wypadku, tam
gdzie przed wschodem słońca znajdowała się Valkyrie, a pozostali członkowie grupy
szli w jej kierunku. Patrzyła, jak się do niej zbli\ają, starając się uspokoić oddech.
Ka\dy z nich miał inny wyraz twarzy. Wysoki, ciemny Bob był zupełnie
skonsternowany, jakby na jego oczach księ\yc spadł z nieba; urocza Mairead te\
zmieniła się na twarzy, i szła ze zmarszczonymi brwiami, które równie dobrze mogły
oznaczać zdziwienie co niezadowolenie; szeroka twarz Fergala przedstawiała
wizerunek osoby nie mogącej się zdecydować, czy pokazać po sobie rozbawienie czy
bezmierny smutek. Kelly wyglądał na zrezygnowanego, nie tylko z powodu klęski
Mai, ale i swoich własnych, które ostatnio dość często mu się zdarzały. Sander był
wkurzony, ale nie na Maję, tylko na Alaina, który ewidentnie świetnie bawił się całą
sytuacją. Z twarzy Chin nie dało się odczytać zupełnie nic, natomiast Roddy...
Maja przełknęła z trudem. Byli ju\ blisko - grupa jej rówieśników, na których
opinii - przynajmniej w tej dziedzinie - najbardziej polegała... i na oczach których
poniosła tak haniebną klęskę.
Zebrali się wokół niej.
- Co to było? - spytała Chin.
Maja pokręciła głową. - Nie wiem. Wypadek.
- Albo jakiś błąd w twoim oprogramowaniu - powiedział Alain, wcią\ z
szerokim uśmiechem na twarzy.
Z przyjemnością starłaby mu go pięścią, ale to nie było w jej stylu. Zamiast
tego, powiedziała tylko: - W takim razie mogłeś mi łaskawie wcześniej zwrócić
uwagę na tak du\y problem, chyba \e sam go nie zauwa\yłeś.
Alain zamrugał oczami.
- Czy ktoś zauwa\ył coś w oprogramowaniu Mai, co mogło spowodować
katastrofę? - spytała Chin.
Wszyscy zaprzeczyli ruchem głowy... i Maja zanotowała, \e tylko Roddy się
nie poruszył, czujnie obserwując reakcję pozostałych.
- To bardzo skomplikowana symulacja - powiedział Fergal, przynajmniej do
tego stopnia doceniając Maję. - Tysiące rzeczy mogło się nie udać. A prawdziwa
maszyna rzeczywiście sprawiała pilotom mnóstwo kłopotów, prawda?
- Zgadza się - odpowiedziała Maja - ale nie takich.
- Więc nie masz pojęcia, co się stało.
Pokręciła głową, czując w głowie kompletny mętlik. Kelly westchnął. - Có\ -
powiedział i spojrzał na pozostałych. - Nie mo\emy jej za to ocenić.
- A to niby czemu? - zaprotestował Alain.
Maja spojrzała na niego, ale swoje myśli zachowała dla siebie, chocia\ z
wielkim trudem. Przystojny, sympatyczny, uprzedzająco grzeczny Alain, który
rzadko wypowiadał się na jakiś temat. I tylko czasem, kiedy wreszcie z czymś się
zdradzał, okazywało się, \e nie jest taki, na jakiego wygląda.
- Przedstawiła swoją symulację do oceny - powiedział Alain. - A ta zupełnie
się nie udała. Czy nie powinniśmy tego ocenić?
- Grupa nie oceniła mnie - odezwał się Kelly - kiedy K12 otworzyła wszystkie
zawory denne i zatonęła. To była totalna katastrofa... ale okazało się, \e
oprogramowanie zawierało błędy. Skąd wiemy, \e w tym przypadku nie chodzi o to
samo? Powinniśmy przynajmniej to sprawdzić.
Wszyscy spojrzeli po sobie. - To ma sens - zauwa\ył Fergal. - Maja, będziesz
chciała to sprawdzić?
- Uwa\am, \e powinniśmy wziąć pod uwagę tylko to - wtrącił Alain,
pokazując palcem czarną smugę dymu, unoszącą się w powietrze jakieś półtora
kilometra od nich.
Spojrzał po pozostałych członkach grupy.
- Ktoś zgadza się ze zdaniem Alaina? - spytał Fergal.
Znów wszyscy spojrzeli po sobie. Mairead pokręciła głową. Chin, Bob i
Sander te\.
Maja odetchnęła. Szczęście w nieszczęściu, pomyślała. Ale i tym razem
zauwa\yła, \e Roddy zachowuje się z wyjątkową rezerwą.
- Mamy większość - powiedział Fergal. - Maja, lepiej przyjrzyj się temu
jeszcze raz. Ocenimy cię ponownie, kiedy będziesz gotowa.
- Dobrze - zgodziła się Maja. - Dzięki.
Kilkoro z nich westchnęło i odwróciło się w kierunku słupa dymu w oddali.
Wtedy Roddy po raz pierwszy spojrzał Mai prosto w oczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]