[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest odziana w tygrysie skóry i nosi naszyjniki z ludzkich zębów. Jak wszystkich kapłanów Mitry, i
jego nauczono wielu rzeczy. Szybko odkrył, iż Piktyjskie Wzgórza kryją bogate pokłady rud żelaza;
nauczył przeto tubylców wydobywać rudę, wytapiać metal i przekuwać go w narzędzia - w rolnicze
narzędzia, jak w swej ufności przypuszczał. Zaprowadził i inne reformy, ale spośród rzeczy, jakich
dokonał, te oto miały najdonioślejsze znaczenie: rozpalił w duszy Gorma żądzę ujrzenia
cywilizowanych krain, nauczył Piktów obrabiać żelazo, ustanowił kontakty pomiędzy nimi a światem
zewnętrznym. Na żądanie wodza Arus przeprowadził jego i pewną liczbę wojowników przez
Pogranicze Bossońskie do opływającego w dostatek świata cywilizowanego; po drodze witały ich
zdumione spojrzenia wieśniaków.
Arus bez wątpienia sądził, iż na prawo i lewo dokonuje nawróceń, ponieważ Piktowie słuchali go
i powstrzymywali się od zarąbania go miedzianymi toporkami. Ale barbarzyńcy nie traktowali
poważnie nauk przykazujących im przebaczać wrogom i opuścić ścieżkę wojenną dla pokojowego
trybu życia. Powiadano, iż puszczańskim dzikusom brakowało zdolności artystycznych; cała natura
Pikta nastawiona była na prowadzenie wojny i zabijanie.
Kiedy kapłan rozprawiał o wspaniałościach narodów cywilizowanych, jego ciemnoskórzy
słuchacze pilnie nadstawiali uszu, ale nie na ideały jego religii, a na opisy łupów, które
nieświadomie odmalowywał w opowieściach o bogatych miastach i dostatnich krainach. Kiedy
prawił, jak to Mitra dopomógł pewnym królom pokonać wrogów, Piktowie nie zwracali uwagi na
cuda dokonywane przez Mitrę, ale chłonęli obrazy szyków bojowych, konnych rycerzy, musztry
pikinierów i ćwiczeń łuczników. W pochlebiającym Arusowi skupieniu wysłuchiwali instrukcji o
obróbce żelaza i podobnych sztukach, oczy ich były bystre, a twarze nieprzeniknione; czekali końca
opowieści, po czym rozchodzili się bez słowa.
Przed jego przybyciem podkradali stalowy oręż i zbroje od Bossończyków i Zingaryjczyków albo
wyklepywali swą własną, prymitywną broń z miedzi lub brązu; teraz otworzył się przed nimi nowy
świat, a dzwięk kowalskich młotów niósł się po całym kraju, zaś Gorm dzięki znajomości tej nowej
sztuki począł zdobywać dominację nad innymi klanami - częściowo poprzez orężne przewagi,
częściowo sprytem i dyplomacją; w tej ostatniej dziedzinie prześcignął pózniej wszystkich
barbarzyńskich wodzów.
Zaopatrzeni w stosowne glejty Piktowie przybywali teraz do Aquilonii swobodnie, po czym
powracali, bogatsi w nową wiedzę o kuciu pancerzy i hartowaniu mieczy; co więcej, poczęli się
zaciągać do aquilońskich pułków najemnych, budząc tym nieopisany niesmak zaciętych
Bossończyków.
Aquilońscy władcy radowali się w duchu pomysłem rzucenia Piktów przeciw Cymmeryjczykom,
co mogłoby za jednym pociągnięciem zlikwidować oba zródła zagrożenia z zachodu, byli jednak zbyt
zajęci swą polityką agresji na południu i wschodzie, by zwracać uwagę na mało znane krainy
zachodnie, skąd coraz to więcej napływało dzielnych wojowników, zasilających szeregi najmitów.
Wojownicy owi po zakończeniu służby powracali do puszczy dobrze zaznajomieni ze sztuką wojenną
narodów cywilizowanych i z pogardliwym stosunkiem do cywilizacji, który rodzi się po bliższym
poznaniu tejże.
Bębny jęły dudnić na wzgórzach; na wzniesieniach zapłonęły ogniska zwołujące wojowników, a
dzicy płatnerze kuli zbroje i miecze na tysiącach kowadeł. Poprzez najazdy, intrygi i fortele zbyt
liczne i zawiłe, by je tu wymieniać, Gorm został wodzem wodzów, jednocząc władzę, co praktycznie
czyniło go królem wszystkich plemion - królem, jakiego Piktowie nie mieli od tysięcy lat. Długo
czekał na tę chwilę - był już w wieku bardziej niż średnim - ale mógł wreszcie ruszyć ku granicom -
nie dla handlu, a na wojnę.
Arus zbyt pózno dostrzegł swą pomyłkę: nie udało mu się dotrzeć do duszy poganina, w której
czaiła się odwieczna żądza krwi; jego perswazyjna elokwencja nie zdołała nawet zadrasnąć
skostniałej świadomości dzikusów; na niczym spełzły próby rozbudzenia sumienia w barbarzyńskich
sercach.
Miast tygrysiej skóry karacenowa zbroja okrywała teraz ciało Gorma, ale była to jeno zewnętrzna
odmiana: w duchu Pikt pozostał sobą - wiecznym barbarzyńcą, obojętnym na filozofię czy teologię, o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl