[ Pobierz całość w formacie PDF ]

objął jej piękną twarz dłońmi i dokładnie wycałował, a potem przywarli do
siebie i Caroline natychmiast zapadła w sen. Jareda rozsadzała energia, jak
zwykle rano, ale został w łóżku jeszcze chwilę, by z radością się na nią
napatrzyć.
W jakiś czas pózniej obudził ją pocałunkami.
 Cześć, Jared  powiedziała, tłumiąc ziewnięcie. Zaspana wyglądała tak
rozkosznie, że roześmiał się.
 Dałbym ci pospać, ale przyszła jakaś pani Kippirich, która mówi, że ma
ci pomóc przy inwentaryzacji. Caroline chwyciła prześcieradło i usiadła
gwałtownie.
 Och, do diabła! To jedna z przyjaciółek cioci Essie z Towarzystwa 
wykrzyknęła.  Pewnie opisze nas w następnym biuletynie!
Pocałował ją szybko w usta.
 Cukiereczku, możesz się uspokoić. Powiedziałem jej, że chyba zaspałaś
i posadziłem w kuchni z kawą i drożdżówką. Przytrzymam ją tam, a ty
wymknij się na górę, by pojawić się za chwilę, świeża i niewinna.
Znalazł szlafrok i podał jej, stojąc jednak na tyle daleko, by musiała
przejść kilka kroków w glorii nagości.
 Mądrala z ciebie, co?  powiedziała.
 Po prostu jestem dżentelmenem.
 Mhm.  Zawiązała pasek.  Muszę przyznać, Jared, że szybko myślisz.
Jeśli w środku kampanii wyborczej ktoś cię dopadnie z jakąś panienką, to na
pewno uda ci się przeszmuglować ją z pokoju pod nosem całego tłumu
dziennikarzy.
 Kochanie, chętnie zwołałbym konferencję prasową i ogłosił, że ostatnią
noc spędziłem z tobą! Przygotowałbym oświadczenie dla prasy! Uznałem
jedynie, że w obecnych okolicznościach to ty nie chciałabyś, by nasze
stosunki stały się głównym daniem podczas dzisiejszego obiadu w domach
członkiń Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Taggartville.
 Oczywiście, masz rację.  Dotknęła jego dłoni.  I doceniam twoją
zdolność do wyplątywania się z niewygodnych sytuacji.
 Któregoś dnia będziesz musiała mi zdradzić, co cię we mnie tak
okropnie denerwuje  powiedział.  Ale na razie muszę wrócić do kuchni i
zająć się panią Kippirich. Powiedziałem, że jej przyjście przerwało mi
rozmowę telefoniczną.
Wyszedł z pokoju i przy drzwiach kuchennych dał znak, że droga wolna.
Caroline przemknęła przez Wielki Salon i na palcach weszła na schody,
zastanawiając się, co rzeczywiście tak ją w nim denerwuje.
W końcu, biorąc chyba najszybszą kąpiel w historii, doszła do wniosku,
Strona nr 88
TRZECIA NAD RANEM
że to wizja Jareda z jakąś dziewczyną tak zadziałała jej na nerwy.
Jared Colin będzie naprawdę dobrym politykiem. Szkoda, że nie
interesuje jej rola żony polityka, którą będzie musiał obsadzić.
Strona nr 89
Glenda Sanders
ROZDZIAA
ROZDZIAA
10
10
Kilka następnych godzin Caroline i pani Kippirich spędziły pracowicie,
inwentaryzując złożone w graciarni rzeczy i pakując drobiazgi w pudła,
oznaczone  do wykorzystania i  do wyrzucenia . W końcu Caroline
pożegnała swoją współpracownicę i z radością zajęła się próbkami tapet,
materiałów obiciowych i farb. Miała już gotowe wstępne szkice każdego z
pokojów na pierwszym piętrze, łącznie z wyborem kolorystyki i typu
umeblowania, chciała więc jak najszybciej ustalić szczegóły.
Tuż po piątej Jared wrócił ze służbowego spotkania w Orlando.
Dziewczyna usłyszała, jak wchodzi po schodach, i pospieszyła na podest na
spotkanie, witając go pocałunkiem.
 Mógłbym się łatwo do tego przyzwyczaić.  Słowa wymknęły się
Jaredowi niemal wbrew jego woli, ale w tym samym momencie zdał sobie
sprawę, że choć banalne, są absolutnie prawdziwe. Jadąc do domu, z góry
cieszył się na spotkanie z Caroline. Wyobrażał sobie, jak ją przytula, jak
rozmawiają, jak idą gdzieś na obiad, patrzą na siebie w świetle świec, a w
końcu wracają do domu i kochają się nieśpiesznie przed snem.
A więc, przemknęło mu przez głowę, w końcu i ciebie to dopadło,
Jaredzie Colin.
Chciał nawet powiedzieć to na głos, ale w tej samej chwili Caroline
wysunęła się z jego objęć i zaciągnęła do oglądania niezliczonych szkiców,
próbek i zestawów kolorystycznych tłumacząc, jak ważną rolę odgrywa w
tym właściwe oświetlenie wnętrz. I choć mało co z jej słów do niego
Strona nr 90
TRZECIA NAD RANEM
docierało, udawał zainteresowanie, bo jej entuzjazm zawsze go fascynował.
 Zamówię żaluzje i tapeciarzy, no i wyślę jutro meble do odnowienia.
Musisz tylko zaakceptować tę tapetę w fioletowe słonie  zakończyła.
 W fioletowe słonie?
 Sprawdzałam cię  wyjaśniła.  Wydawało mi się, że w ogóle nie
słuchasz tego, co mówię.
 Chcesz, żebym wyraził zgodę na wezwanie tapeciarzy. Gdzie mam
podpisać, że się zgadzam?
 Byłoby miło, gdybyś spojrzał na to, co podpisujesz.
 Przepraszam, jestem trochę nieprzytomny  powiedział, dodając w
myśli: i wolę patrzeć na ciebie.  Możesz powtórzyć?
Tym razem wysłuchał i spojrzał, co podpisuje. A potem posadził ją sobie
na kolanach, pocałował w nos i oświadczył:
 Jutro możesz sobie wezwać całą armię tapeciarzy, a teraz powiedz,
gdzie chciałabyś pójść na kolację.
 Jared...  Caroline wyraznie zesztywniała.
 Nie znoszę, gdy wymawiasz moje imię takim tonem.
 Słuchaj, bądz poważny.
 Kiedy używasz tego tonu, to brzmi, jakby heroldzi trąbami anonsowali
nieprzyjemne wiadomości.
Spojrzała na niego z uporem w oczach.
 No, wyduś to z siebie!  zażądał.
 Nie wiem, czy powinniśmy tak się nawzajem... monopolizować.
 Kiedy jestem z tobą, czuję wiele rzeczy, ale na pewno nie czuję się
zmonopolizowany.
 To, że jesteśmy...
 Kochankami? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl