[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głosem.  Całą gębę nie, tylko nos.
 Myślicie, że on już tam się czai na schodach?  spytała moja mamusia ze
szczerym zdumieniem.  Przecież miał tyle czasu i nic nam nie zrobił!
 Widocznie nie było okazji  mruknął Marek zjadliwie.
 Szukał skarbu  wyjaśniłam.  Jeszcze miał nadzieję, że mu oddamy
polubownie. Straci nadzieję, zepsuje światło na klatce schodowej i kolejno podusi
wychodzące osoby. . .
Lucyna ożywiła się nagle, jakby bliska perspektywa uduszenia dodała jej wi-
goru. Zerwała się i zaczęła usuwać talerze ze stołu.
 Ale wiecie, że to jest fajna historia!  rzekła z uciechą.  Nigdy bym nie
przypuszczała, że w rodzinie wyjdą na jaw takie tajemnice! Słuchajcie, jedziemy
do Woli!
Teresa, która podniosła się również, znieruchomiała, popatrzyła na nią ze
zgorszeniem, po czym popukała się w czoło trzonkiem noża.
 Zgłupiałaś czy co?  spytała potępiająco.  Chcesz być bliżej tego ba-
gienka, żeby mu ułatwić?
 E tam. Trzeba to zbadać, a już widać, że tam się coś dzieje. Wszyscy tam
lecą, nie wiadomo dlaczego, i Mieniuszko, i ci dwaj, co pytali o nas. . .
 Mieniuszko wykazuje nawet pewien upór  zauważyłam.
64
 No właśnie. Tutaj nic więcej nie wymyślimy. Ja jadę, a wy jak chcecie!
 Ja NIE jadę!  krzyknęła Teresa i z impetem, zapewne dla udokumento-
wania decyzji, usiadła na tapczanie wprost na tacy, półmisku i szkielecie indyka.
Dość łatwo przyszło potem przekonać ją, że była to kara boska za głupie po-
stanowienie. Bez prób, wysiłków i poszukiwań nigdy w życiu nie oddamy tego
czegoś, co należy oddać wszystko jedno komu, i po wieki wieków zostanie nam
duszna zgryzota i plama na familijnym honorze. Roztoczona barwnie przez Lucy-
nę wizja przewracających się w grobach antenatów przesądziła sprawę ostatecznie
i w rezultacie chęć wyjazdu zgłosiły wszystkie baby, nawet ciocia Jadzia. Pozo-
stający w Warszawie Marek i ojciec odczuli wyrazną ulgę. . .
* * *
 Sprzątam tu i sprzątam, a tych śmieci jakoś nie ubywa  powiedziała moja
mamusia z wielkim niezadowoleniem, przerywając na chwilę okopywanie duże-
go kamienia złamanym nożem kuchennym i rozglądając się dookoła.  Nawet
wygląda, jakby ich było więcej.
 Bo tak sprzątasz!  prychnęła Teresa.  Robotnica majowa!
 Mnie się wydaje, że ubywa  zaprotestowała ciocia Jadzia.  To znaczy,
niektórych ubywa. . .
 Zaraz przybędzie tych łupin, które tu rozwalacie  zauważyła zgryzliwie
Lucyna.
 Aupiny sprzątniemy same  obraziła się Teresa.
 Dużo ci od nich nie przybędzie.
Obie z ciocią Jadzią łuskały groch. Moja mamusia i Lucyna usuwały stare
żelastwo i kamienie z terenu wokół ruinki, postanowiwszy przeistoczyć śmietnik
w elegancki trawnik. Lucynę pchało zamiłowanie do robót ogrodniczych, moją
mamusię cicha nadzieja odnalezienia śladów najstarszej studni, która z niewia-
65
domych powodów była jej potrzebna do szczęścia. Mimo iż praca ta trwała już
czwarty dzień, rezultaty jej były nader nikłe. Zmietnik stawiał wyrazny opór.
Znalazłam się za oborą, ponieważ zbocza ruinki wzbudziły nagle moje zainte-
resowanie. Przywiozłam właśnie z zakładu fotograficznego w Węgrowie odbitki
zdjęć cioci Jadzi, obejrzałam je i na jednym odkryłam nadzwyczajny przedmiot.
Była to niezwykle piękna klamka, potężna, ozdobna, zaopatrzona w jakieś wy-
myślne fidrygały. Leżała doskonale widoczna na pierwszym planie wśród zielska
i kamieni. Na drugim planie Teresa z Lucyną wlokły jakiś długi łańcuch. Wyglą-
dały, jakby były nim spętane, ale na to nie zwróciłam już uwagi, zajęta klamką.
Leżała nie w śmietniku, tylko na zboczu ruinki, tam gdzie nikt porządku nie robił,
istniała zatem szansa, że nikt jej jeszcze nie usunął. Z fotografią w ręku popędzi-
łam za oborę.
Nie odpowiadając na propozycję współpracy wlazłam na ruinkę i rozejrzałam
się. Klamki nie było.
 Hej, tu leżała klamka  powiedziałam niespokojnie.  Która z was ją
wyrzuciła i gdzie?
 Może byś tak pomogła w tej robocie, co?  powiedziała z wyrzutem Te-
resa.
 Zaraz. Najpierw klamka. Słuchajcie, tu leżała klamka. . .
 Jaka klamka?  zaciekawiła się ciocia Jadzia.
 Dekoracyjna. Tu była, wyszła ci na fotografii. Przyznajcie się, gdzie klam-
ka?
 %7ładnej klamki nie widziałam  oznajmiła moja mamusia znad swojego
kamienia.
 Ja też nie  sapnęła Lucyna i przerwała dzganie ubitego gruntu jakimś
drągiem z żelaznym okuciem.  Jakbym znalazła dekoracyjną klamkę, to bym ją
pieczołowicie schowała, a nie wyrzucała. Tam nikt nic nie robił.
 No, ale była i nie ma. . .
Zlazłam z ruinki i popatrzyłam na zdjęcie, żeby zlokalizować miejsce pobytu
antyku. Spojrzałam raz, potem drugi, porównałam widok na fotografii z widokiem
w naturze i coś mi się zaczęło nie zgadzać.
66
 Kantujecie!  stwierdziłam oskarżycielsko.  Wszystko poprzewracane
i kawałka brakuje. Coście tu robiły? Niszczycie familijny zabytek?
Wszystkie zgodnie zaprzysięgły się, że ruinki do ręki nie brały. %7ładna tam nic
nie robiła, zajmowały się wyłącznie śmietnikiem, ruinki nikt nie tknął.
 Jak to nikt nie tknął, skoro jest tknięta, i to całkiem porządnie! Proszę, same
zobaczcie! Tu była górka, a teraz jest dołek, tu wystawały kamienie, o. . . A teraz
chała wystaje, za to tu nawalone. . .
Lucyna pierwsza wyrwała mi z ręki zdjęcie, ale nie nacieszyła się nim długo.
Wszystkie rzuciły się na nią pełne zdumienia i niedowierzania. Z zainteresowa-
niem zaczęły porównywać.
 Ona ma rację  powiedziała Lucyna.  To wygląda całkiem inaczej. Ktoś
tu grzebał.
 Nic podobnego, nikt nie grzebał!  zaprotestowała moja mamusia.
 To niby co? Samo się rozkopało?
 No a kto grzebał? Ty? Bo ja nie.
 Ja też nie. Teresa, ty grzebałaś? Jadziu, może ty?
Teresa zaprzeczyła bardzo stanowczo. Ciocia Jadzia w podziwie wpatrywała
się na zmianę w ruinkę i w zdjęcie.
 Coś podobnego!  rzekła ze wzruszeniem.  Popatrzcie, taki dowód
rzeczowy mi wyszedł. . . Rzeczywiście, cały ten kawałek wygląda zupełnie ina-
czej. . .
Gapiłyśmy się na odmienioną ruinkę, na kępy pokrzyw i wielkie, przykurzone
liście łopianu, odkrywając różnice i na razie nie pojmując zjawiska. Najbardziej
żal mi było zaginionej klamki. Lucyna pokazała palcem brzózkę, która przedtem
rosła, a teraz leżała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl