[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mienia na tle czarnego nieboskonu sny i marzenia milionów Pa-
nów Niewolników, rycerzy Klingi i thralli. Krte wiee wznosiy si
nad gowami. Midzy nimi wiy si, przyprawiajc o nudnoSci, wiel-
kie, ciemne i pokrcone drogi. Kopuy, wiee i czce je powietrz-
ne mosty byy rozdte i monotonne, jak pomniki wystawione przez
gupców ku czci barbarzystwa.
Poniej, na ulicy Dysydentów, tum nekrofilnych thralli wygl-
da jak rzesza zielonych pomyków drgajcych nad kulami czerni,
wystraszonych widowiskiem do utraty zmysów. Tull widzia mie-
nice si wszystkimi odcieniami zieleni wntrza skrzepów duszy nie-
wolników.
Stranicy, którzy pochylali si nad Fav, podnieSli wzrok na Tulla.
Wahali si. Tull postanowi ich unieszkodliwi, powstrzyma raz na
zawsze i natychmiast palce ognia poncego jako byskawica jego
324
duszy wysuny si ku nim. Przypomnia sobie, jak Atherkula uzy-
ska nad nim kontrol, rzucajc si na byskawic jego duszy. Tull
przedar si przez zason ciemnoSci wokó rycerzy Klingi, schwyci
pomyki SwiatoSci tkwice wewntrz, wyprostowa je i pocign
tak mocno, e rycerze unieSli si w powietrze i zawisnli niezdolni
do ruchu.
Szybko zauway, e ma do dyspozycji wicej ni zwyczajne
dwadzieScia dwie Swietlne macki palce Swiata wysuway si z niego
na wszystkie strony jak wielka chmura. Taka bya sia jego gniewu.
Zacisn chwyt na rycerzach krcych wokó niego i zgasi Swiata
ich dusz. Wdar si w gb ich ciemnoSci i rozszarpa j. Patrzy na
puste skrzepy ich cia opadajce na ziemi jak martwe meduzy wy-
rzucone na pla przez burz.
Tull nie rozumia tego, co si dziao. Sysza jak Terrazin Smo-
kolub kad trupem cae armie, uywajc do tego celu tylko siy my-
Sli. Czu, e teraz w nim wzbiera taka moc.
Musz zniszczy ten Swiat, pomySla i nie czu si winny. Jak
Terrazin, wojownik talentu w dawnych dniach, Tull wysuwa z sie-
bie macki Swiata, a czarne niebo nad Krain Ksztatów wypenio
si SwiatoSci. Kady mczyzna, kada kobieta, kade dziecko,
powiedzia do siebie i czuki Swiata poszyboway nad kontynenta-
mi. czy si z ca ludzkoSci.
By jednoczeSnie Panem Niewolników w Craalu gwaccym su-
c, mod kobiet karmic dziecko w dzikich ostpach, Chaa bie-
gncym na oSlep ku paacowi Atherkuli, rybakiem wypadajcym z o-
dzi, star kobiet oddajc ducha na ou Smierci, przepenion zdu-
mieniem ma dziewczynk przygldajc si kijankom w sadzaw-
ce, czowiekiem w South Bay zajadajcym groszek z miski, modym
thrallem uciekajcym z Craala, brncym przez sigajce pasa Sniegi
w Biaych Górach, noworodkiem wydzierajcym si z macicy, na-
stoletni thrallk Spic w ramionach ukochanego, krawcem naszy-
wajcym zielone pawie pióra na sukni z czarnej baweny, star ko-
biet obgryzajc paznokcie, Wayanem skulonym w kciku celi,
gdzieS w gbokiej puszczy, samotnym wojownikiem Okanjara ci-
skajcym wóczni w cesarskiego lwa.
Wszdzie, wszdzie byli ludzie Spicy, kochajcy si, wypró-
niajcy si, spókujcy, umierajcy, budzcy si do ycia albo mio-
Sci, dziwicy si swojej Smiertelnej egzystencji ogromna liczba ist-
nie przemykajca przed jego oczami, zbyt wielka, by j ogarn.
Rwiato dobywajce si z niego ogarno Krain Ksztatów jak ogie.
325
Obj wszystkich, schwyci byskawice ich dusz i gotowa si, by je
wyszarpn z ich wntrz, jak Terrazin. Wydawao mu si, e aktem
aski bdzie posanie ich w objcia niebytu.
Phylomon i Darrissea szli w biay dzie przez miasteczko krwio-
pijców. Spacerowali sobie swobodnie, jakby sami naleeli do grona
mieszkaców. Darrissea nie moga si jednak powstrzyma przed
wziciem Phylomona za rk. Z trudem oddychaa, wiedziaa, e
poczerwieniaa na twarzy. WczeSniej czy póxniej, ktoS rozpozna ich
jako intruzów.
Szli wraz z innymi w kierunku play. Czekay tam setki odzi,
nad piaskiem wznosiy si maszty, jak jakiS dziwny las. Niektórzy
krwiopijce spogldali na nich, ale nie podnosili alarmu. Phylomon
zaprowadzi j do odosobnionego miejsca, znalaz tam ma ódx
i sprawdzi agle. Darrissea pogaskaa pótno, naSladujc uwodzi-
cielskie gesty krwiopijców. Rce jej dray, ledwie powstrzymywaa
szloch.
Ostronie, bdx silna wyszepta Phylomon i zacz popy-
cha ódx po piasku ku wodzie. Darrissea niezdarnie mu pomagaa.
Stojcy w ssiedztwie mczyzna i kobieta popatrzyli na nich z za-
interesowaniem.
Zdarzyo si kilka rzeczy naraz: Znajdujcy si w pobliu krwio-
pijec, neandertalczyk o poczerwieniaej twarzy wcign nozdrzami
powietrze, odwróci si, popatrzy prosto na Phylomona.
Jedzenie?
Nad gowami w górach rozleg si dxwik podobny do rogów,
wszyscy zatrzymali si, zahipnotyzowani haasem. By to rodzaj sy-
gnau, który przeszywa Darrisse do szpiku koSci, szarpa j za mi-
Snie, powtarzajce si wezwanie: Czas! Czas! Czas!
Szare ptaki uniosy si nad wysp jak chmury i poleciay w gb
ldu, w kierunku wulkanu. Z trzech pkni na jego stokach zaczo
si coS wydobywa, jakieS blade ksztaty spywajce w dó jak mleko.
Byy to szare robaki, przed którymi ostrzega Phylomon. Wiedziaa,
co si stanie, gdy ptaki dolec do robaków.
Biegiem! krzykn Phylomon i popchn ódx z tak si, e
piasek zazgrzyta pod kilem.
Darrissea schwycia za okrnic i zacza cign. Neandertal-
czyk o czerwonej twarzy zmarszczy czoo i pobieg susami w ich
stron.
326
Darrissea wesza do wody, pocigna ódx jeszcze kawaek
i wturlaa si do Srodka. Phylomon popchn ódx. Wtedy krwiopi-
jec skoczy przeby dystans dwustu stóp w trzech potnych su-
sach. Wyda z siebie przeszywajcy krzyk, który sprawi, e Darris-
sei zjeyy si woski na karku. Krwiopijce z caego miasteczka od-
powiedziay na wezwanie i zaczy biec w ich stron.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]