[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Taj, pochwalał go. Widok ich obojga razem wyraznie go cieszył. Raz posunął się nawet do
wyrażenia swoich nadziei co do ich wspólnej przyszłości. Wtedy zaskoczyła go i zezłościła
taka ingerencja w ich sprawy. Sam nie wiedział jeszcze, jakie ma plany wobec Asher. Kiedy
się zdecydował, było już za pózno. Taj zmarszczył brwi i spojrzał na śpiącą u jego boku
kobietę.
W srebrzystym świetle księżyca jej twarz wyglądała jak z porcelany. Włosy lśniły
metalicznie, tworząc poświatę wokół głowy. Zapragnął zbliżenia, lecz powstrzymał się, nie
chcąc jej budzić. %7ływił wobec niej sprzeczne uczucia. Od drapieżnego pożądania przez
czułość po strach. Nie spotkał dotąd kobiety, która wywoływałaby w nim tak silne i
różnorodne emocje. Gdy patrzył, jak śpi, czuł się opiekunem i strażnikiem. Dopilnuje, by gdy
otworzy oczy, była wypoczęta i radosna.
Zastanawiał się, ile jeszcze przeszkód przyjdzie im pokonać, zanim naprawdę staną się
parą? Jedną z nich może usunąć sam. Pora uczynić pierwszy krok. Wstał z łóżka i poszedł do
salonu.
Po chwili, dzięki kablowi telefonicznemu, znalazł się na drugim wybrzeżu. Usiadł
wygodnie w fotelu i czekał na sygnał.
- Rezydencja pana Wolfe'a, słucham. Taj rozpoznał głos służącej.
- Chciałbym rozmawiać z Jimem Wolfe'em. Mówi Taj Starbuck.
- Proszę poczekać.
Czekał więc, nasłuchując, czy Asher się nie budzi. Ze słuchawki wydobyło się
szczęknięcie i Taj usłyszał męski głos.
- Starbuck? - Głos był cichy, uważny i znajomy.
- Jim, jak się masz?
- Cóż... - mruknął Wolfe, nieco zaskoczony nocnym telefonem. Usiadł za biurkiem. -
Ostatnio sporo o tobie piszą w gazetach.
- Rzeczywiście mam udany rok - przyznał Taj. - Brakowało cię na Wimbledonie.
- To już pięć dla ciebie - odparł zagadkowo Jim.
- I trzy dla Asher - zauważył, domyślając się, że chodzi o zdobyte na Wimbledonie
tytuły.
Przez chwilę panowało milczenie.
- Twój wolej jest czystszy niż dawniej - skomentował Jim.
- Chciałem porozmawiać o Asher.
- Na ten temat nie mam nic do powiedzenia - odparł Jim Wolfe stanowczym głosem.
Bezlitosne stwierdzenie na chwilę odebrało Tajowi mowę. Wpadł we wściekłość.
- Minuta cię nie zbawi. Mam bardzo wiele do powiedzenia. Twoja córka wspięła się
na szczyt. Bez twojej pomocy.
- Wiem o tym. Do rzeczy.
- Już mówię. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś pracował tak ciężko jak ona przez
ostatnie miesiące. Nie było jej łatwo. Presja, reporterzy, znasz te sprawy. Najgorsze są
ponawiające się pytania, dlaczego nie ma przy niej ojca.
- Asher wie, co czuję - powiedział Jim obojętnie. - Ty nie musisz.
- Sprawy Asher dotyczą również mnie.
- Ach... - Jim wziął do ręki smukłe, złocone pióro i powoli obracał je w palcach. -
Znowu to samo.
- Owszem. - Jeśli pogodziłeś się z Asher, to twoja sprawa. - Cisnął pióro z powrotem
w kąt biurka. - Ja nie.
- Na Boga, Jim. - Taj westchnął zniecierpliwiony. - Przecież to twoja córka. Nie
możesz odwracać się plecami do własnego dziecka.
- Jaka córka, taki ojciec - burknął Jim.
- O czym ty mówisz? - Taj podniósł się z fotela i krążył po pokoju ze słuchawką.
- Asher wymazała swoje dziecko z pamięci. Zrobiłem to samo.
Taj osłupiał, a chwilę potem poczuł, jak ogarnia go lodowate zimno. Zacisnął dłoń na
słuchawce.
- Jakie dziecko? - wykrztusił zdławionym głosem.
- Zaprzepaściła wszystko, czego ją uczyłem - ciągnął Jim, puszczając mimo uszu
pytanie Taja - Moja córka by tego nie zrobiła. - Dawne urazy i złość, jaką ze sobą niosły,
nareszcie znalazły ujście. - Próbowałem być wyrozumiały - wybuchnął - kiedy poślubiła tego
wymoczka i postanowiła zrezygnować z kariery. Są jednak rzeczy, których nie da się
wybaczyć. Mam nadzieję, że życie, jakie wybrała, jest warte mojego nie narodzonego wnuka.
- Po tych słowach, zaskoczony, że pozwolił im się wymknąć, Jim z trzaskiem odłożył
słuchawkę.
Ponad cztery tysiące kilometrów dalej Taj stał oniemiały, patrząc przed siebie
niewidzącym spojrzeniem. Powoli odłożył słuchawkę. W głowie miał zamęt. Pytania i domy-
sły nie dawały mu spokoju. Musiał się zastanowić. Najciszej jak mógł, wrócił do sypialni i się
ubrał.
Miał ochotę wyrwać ją ze snu i zażądać wyjaśnień, jednak postanowił poczekać z tym,
póki nie ochłonie. Osunął się na fotel pod oknem i patrzył na kształt pod pościelą. Asher spała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]