[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zamku o północy - wypaliła, uznając, że nie ma nic do
sztą nie mam zamiaru się tłumaczyć. Chciałbym
stracenia.
usłyszeć kilka wyjaśnień, ale nie tu i nie teraz.
- Oho, zaszłaś dalej, niż myślałem. Kim ty właś
- Dlaczego nie? Ja też potrzebuję wyjaśnień.
ciwie jesteś, Kate?
- Widzę, że koniecznie chcesz mi się narazić - po
Posądzenie na nowo wprawiło ją w furię.
wiedział z grozbą w głosie i chwycił ją za rękę.
- Jestem dokładnie tą, za którą się podaję - pisar
- Wrócimy teraz grzecznie do domu. Wystarczająco
ką na wakacjach. W przeciwieństwie do ciebie nie
długo już tu byliśmy.
zniżam się do kłamstwa.
- Poczekaj, jeszcze chwilę - szarpnęła się, ale Jared
- Wierzę, bo poznałbym natychmiast, gdybyś kła
zacisnął usta i pociągnął ją za sobą jak krnąbrne
mała.
dziecko. Wreszcie zrezygnowała i dała się sprowadzić
- W takim razie wiedz, że nie jesteś jedynym
ścieżką na dół.
specjalistą od wykrywania łgarstw.
- W porządku - oznajmił, kiedy przekroczyli łań
Jared westchnął z rezygnacją.
cuch. - Teraz jesteśmy bezpieczni. Jeśli ktoś nas zo
- Dlaczego zaczęłaś szpiegować mnie i Maxa?
baczy, pomyśli, że spacerowaliśmy nad zatoką.
Z ciekawości?
Objął ją czule i poprowadził dalej. Wyglądali jak
- Przypadkiem. Kiedy pierwszego wieczoru wraca
zakochana para, ale Kate aż gotowała się z wście
łam z plaży, chciałam zerknąć na zamek. Ale usłysza
kłości.
łam, że ktoś nadchodzi i ukryłam się w krzakach. To
- Dokąd idziemy? - zapytała, widząc, że mijają
byliście wy. Potem, kiedy zobaczyłam was wracają
z daleka jej bungalow.
cych stamtąd drugi raz, zaczęłam się zastanawiać, o co
- Do mojego biura. Tam będziemy mogli spokojnie chodzi.
porozmawiać.
Jared przez chwilę nie odzywał się, tylko uważnie
W biurze posadził ją na fotelu i zajął się parzeniem
obserwował Kate.
kawy.
- O co chodzi? Co to za tajemnica? - nalegała.
- No, teraz słucham - powiedział, stawiając przed
W zamyśleniu pociągnął głęboki łyk.
nią filiżankę.
- Wybacz, że będę niegrzeczny, ale lepiej pilnuj
- To chyba ja powinnam słuchać - burknęła, roz
swego nosa.
cierając obolały nadgarstek. - Co się dzieje w tym
- Jared, czy wdałeś się w coś nielegalnego?
zamku, Jared? W co się wplątaliście, ty i Max?
- Nie. I nie jest to nic, co dotyczyłoby ciebie.
- Do licha, wiesz również o nim? Widzę, że nie
Pamiętaj na przyszłość, że masz trzymać się z dala od
traciłaś czasu.
tej sprawy.
PIRAT " 111
110 " PIRAT
Kate stanęła przed nim z wyzywającą miną, z ręka
- Nie będziesz mi rozkazywał - obruszyła się.
mi wciśniętymi w kieszenie.
- Zrobię, co zechcę, łącznie z powiadomieniem policji.
- I co, wyobrażasz sobie, że to mi wystarczy?
- Policji? To znaczy starego Sama na wyspie Ru
- rzuciła. - Nie masz zamiaru mi się wytłumaczyć?
bin? Kobieto, nie rozśmieszaj mnie. A nawet gdyby
- Nie - powiedział twardo.
chciał cię wysłuchać, co byś mu opowiedziała? %7łe ja,
- Dobrze, w takim razie przycisnę Maxa Butterfiel-
dziedzic tego zamku, chodzę sobie do niego o północy?
da. Może on mi coś wyjaśni. - Kate zdawała sobie
Bzdury. Prędzej sam mógłbym cię oskarżyć o narusze
sprawę, że grozba jest śmieszna, lecz nic więcej nie
nie prawa własności.
mogła w tej chwili zrobić.
Jak zwykle, miał rację.
- Mas opuścił wyspę wczoraj po południu.
- Jarał, coś tu się nie zgadza. Wiem o tym - powie
To ją zaskoczyło, ale tylko na ułamek sekundy.
działa łagodniej.
- W takim razie opowiem Letty i pułkownikowi, co
- Jest mi obojętne, co wymyśliła twoja przewraż
widziałam.
liwiona wyobraznia. Chcę tylko, żebyś zachowała to
- A mów sobie. Zaręczam ci, że kiedy przyjdą z tym
wszystko dla siebie i nie wchodziła mi w paradę. Co
do mnie, wyjaśnię im, iż wszystko jest w porządku, i na
oznacza, że masz się trzymać z daleka od zamku
pewno mi uwierzą. Skompromitujesz się tylko.
Hawthorne'ów. Zrozumiałaś?
- Uwierzą, bo boją się zadzierać z udzielnym
- Nie, nie zrozumiałam! - wykrzyknęła Kate, zry
władcą tej wyspy, tak? - zapytała zjadliwie. - Słowo
wając się na równe nogi. - Musisz mi powiedzieć, o co
daję, mam wrażenie, że jesteśmy w średniowieczu.
chodzi.
- Myśl, co chcesz, ale tak się tu sprawy mają.
- Już ci mówiłem, nie ma w tym nic nielegalnego
- Jared, coraz bardziej mi się to nie podoba - o-
- wyjaśnił z hamowaną niecierpliwością.
świadczyła z nagłą troską. - Zbyt długo żyłeś tutaj,
- Z jakiej racji mam ci wierzyć?
z dala od normalnego społeczeństwa, i zacząłeś się
- Czy kiedykolwiek cię okłamałem?
niebezpiecznie utożsamiać się z Rogerem Hawthor-
- Owszem, wtedy, kiedy zapowiedziałeś, że musisz
ne'em.
wracać, żeby dopilnować Davida. Ale nie poszedłeś do
- No, nie całkiem. Jeszcze nie zamykam niepo
domu, tylko do zamku.
słusznych poddanych w lochu.
- Ach, rzeczywiście, zapomniałem.
- Rzeczywiście, zabawne. On tak robił?
- Zapomniałeś, że mnie okłamałeś? Pięknie!
- Jasne. Stanowił prawa na tej wyspie, a bandę awan
- W każdym razie nie całkiem cię okłamałem
turników, która mu służyła, trzeba było trzymać w ry
-mruknął, wpatrując się w filiżankę. - Rzeczywiście
zach. Dlatego zbudował w podziemiach zamku kazama
miałem wcześniej wrócić do domu, ale tak wyliczyłem
ty. Jeden taki loch właśnie zwiedziłaś - uśmiechnął się.
czas, by zdążyć jeszcze pójść do zamku.
112 " PIRAT PIRAT " 113
- Tę okratowaną piwniczkę? Nawet pomyślałam, wart tyle samo, ile twój parszywy przodek. Jesteś
że to cela. Ale widziałam coś jeszcze ciekawszego dwudziestowiecznym piratem, opętanym żądzą wła
ślady stóp, które urywały się pod ścianą. dzy!
- Naprawdę? - Popatrzył na nią uważnie. Ostatnie słowo podkreśliła potężnym trzaśnięciem
- Tam w dole jest coś jeszcze, Jared. drzwiami. Dopiero potem, w bezpiecznym zaciszu
- Owszem. Może któregoś dnia zabiorę cię na swojego pokoju, wybuchneła płaczem po raz pierw
zwiedzanie podziemi, ale z pewnością nie dzisiaj, szy od czasu, kiedy opuścił ją Harry.
kochanie. I nie w ciągu najbliżych tygodni. Daj mi
słowo, że na razie zapomnisz o zamku.
- Będę chodziła, dokąd zechcę, i nie zabronisz
mi tego.
- Zabronię. Nie zapominaj, że nie jesteś w Seattle.
Czy ci się to podoba, czy nie, ja tu wydaję rozkazy.
A poza tym, słyszałaś już, że te walące się ruiny są
niebezpieczne.
- Ruiny? Sądzę, że bardziej niebezpieczne jest to,
w co się wplątałeś. Wiem, że tak jest, Jared. Nie próbuj
zaprzeczać - powiedziała z uporem.
Jared zerwał się z fotela. yrenice zwęziły mu się
niebezpiecznie.
- Kate, nie przeciągaj struny - wycedził. - Zamek
Hawthorne'ów należy do mnie i podlega ochronie jako
prywatna własność. Nie życzę sobie intruzów na
swoim terenie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]