[ Pobierz całość w formacie PDF ]
si i wychowała w Redwood Point. Kiedy si wyprowadzaliSmy, powiedzia-
ła, e zostaje. Moe nadal tam mieszka.
JeSli jeszcze yje.
Odkładasz słuchawk.
235
Tak samo jak poprzedniej nocy, w pokoju obok płacze dziecko. Cho-
dzisz w t i z powrotem, dzwonisz do Rebeki. Mówisz, e dobrze si czu-
jesz, ale nie wiesz, kiedy wrócisz do domu. Odkładasz słuchawk i próbujesz
usn. Rano zrywasz si niespokojnie ze snu.
Niebo jest szare i ponure jak twoje mySli. Wymeldowujesz si z hotelu
i idziesz prosto do biblioteki publicznej w Cape Verde. Po godzinie poszuki-
wa wsiadasz do samochodu i jedziesz do Redwood Point. Niebo zaciga
chmurami.
Z autostrady miasteczko wyglda jeszcze bardziej ponuro. Wyboist dro-
g dojedasz do ruin hotelu i parkujesz wynajty samochód. Przedzierajc
si przez chwasty klejce si do nogawek obchodzisz wspaniały niegdyS ga-
nek hotelu, znajdujesz popkane schody wiodce w gór stoku i wspinasz si
na puste wzgórze nad miastem.
Puste z wyjtkiem zwglonych bali i osmalonych sadz Scian wiktoria-
skiego budynku, który doktor Adams nazwał łobkiem. Na dxwik tego sło-
wa mroxne igły przeszywaj ci serce. Ciemne chmury wisz coraz niej.
W obronnym geScie przed porywami chłodnego wiatru oplatasz si ramiona-
mi. łobek. A w tysic dziewiset czterdziestym pierwszym& Dowiedzia-
łeS si o tym ze starych gazet zarejestrowanych na mikrofilmie w bibliotece
w Cape Verde& spłonło tam trzynaScie kobiet& ich ciała zwgliły si cał-
kowicie& w ogromnym poarze, którego przyczyny władzom nigdy nie udało
si ustali.
TrzynaScie kobiet. Wyłcznie kobiet. Chce ci si wy z rozpaczy. Czy
były w ciy? Czy znajdowały si tam równie& W martwych Scianach sły-
szysz ich wołanie o pomoc, okrzyki przeraenia i niewyobraalnego bólu.
Cofasz si, jakbyS został odepchnity. Z trudem panujc nad drcymi noga-
mi stpasz niepewnie po chwiejcych si kamiennych płytach. Brniesz przez
mokre chwasty obok ruin hotelu i opierasz si wreszcie o mask samochodu.
Z trudem powstrzymujesz si, eby nie zwymiotowa. Pocisz si mimo prze-
nikliwie zimnego wiatru.
łobek.
Wielki Boe.
Bar Redwood nie zmienił si od twojej ostatniej wizyty. Szeryf Kitrick
znów gra z kolegami w karty przy stoliku w kcie sali. Dym z papierosów
unosi si nad ich głowami. Kelner stoi za barem z lewej strony, stare instru-
menty nawigacyjne błyszcz na półce za jego plecami. Ty jednak nie moesz
si oprze sile, która pcha ci do fotografii na Scianie po prawej stronie.
Tym razem nie moesz ich ju oglda z t sam beztrosk, co za pierw-
szym razem. Widzisz poółkły wizerunek łobka z wieyczkami i dachem
z gontów. Zwracasz uwag na szczegóły, które wtedy pominłeS jako nie-
236
istotne. Na trawniku ssiadujcym z ogródkiem kwiatowym dostrzegasz ma-
lekie sylwetki kilku kobiet siedzcych tyłem do Sciany& łobka.
Kada z nich Boe, jakie one młode! trzyma na kolanach dziecko.
USmiechaj si słodko. Czy pozuj? Czy ktoS je do tego zmusił?
Moe któraS z nich jest twoj matk? Moe to ty jesteS jednym z tych
niemowlt? Mary Duncan, jaka rozpacz zmusiła ci do tego uSmiechu?
Z tyłu dobiega ci szorstki głos szeryfa.
W tych czasach niewielu turystów zaglda do nas po raz drugi.
Tak. Nie mog si napatrzy na Redwood Point. Odwracasz si. Szeryf
trzyma szklank piwa, cho nie minła jeszcze pita. Mona by powie-
dzie, e to miasto nie daje mi spokoju.
Kitrick pociga łyk piwa.
CoS mi si zdaje, e nie znalazł pan w sdzie tego, czego szukał.
Dowiedziałem si nadspodziewanie duo odpowiadasz drcym gło-
sem. Woli pan porozmawia tutaj czy na posterunku?
To zaley, o czym chce pan mówi.
O Guntherach.
Znów przechodzisz przez skrzypic drewnian bramk.
Szeryf siada za swoim biurkiem. Jego twarz jest bardziej rumiana ni
dwa dni temu.
Guntherowie. Hmm. Nie słyszałem tego nazwiska od lat. O czym kon-
kretnie chce pan rozmawia?
Oto jest pytanie, prawda? Moe sam mi pan powie?
Kitrick wzrusza ramionami.
WłaSciwie nie ma o czym. Nie pamitam ich. Byłem bardzo mały, kie-
dy& Wszystkiego, co wiem, dowiedziałem si póxniej, a nie jest tego duo.
M i ona, prowadzili razem dom wypoczynkowy.
łobek.
Szeryf marszczy czoło.
Nigdy nie słyszałem, eby ktoS go tak nazywał. Co to miałoby zna-
czy?
Guntherowie wynajmowali pokoje młodym kobietom. Ciarnym ko-
bietom. Kiedy dzieci przychodziły na Swiat, Guntherowie sprzedawali je zroz-
paczonym ydowskim parom, które nie mogły mie potomstwa. Czarny ry-
nek adopcyjny.
Kitrick prostuje si powoli.
Czarny rynek. Kto panu naopowiadał takich&
Opierasz dłonie na biurku i pochylasz si.
W tamtych czasach biura adopcyjne nie chciały oddawa dzieci y-
dom. Wic Guntherowie si tym zajli. Oni i lekarz przyjmujcy dzieci zaro-
237
bili fortun. Ale zdaje mi si, e to nie wszystko. Mam okropne przeczucie,
e kryje si w tym coS jeszcze straszniejszego, chocia nie wiem, co to moe
by. Wiem tylko tyle, e trzynaScie kobiet prawdopodobnie ciarnych
zginło w poarze, który pochłonł łobek w tysic dziewiset czterdzie-
stym pierwszym roku.
A tak, słyszałem o tym poarze. Nawet pamitam jak przez mgł pło-
mienie tamtej nocy, mimo e ledwie raczkowałem. Całe miasto było wida
jak w dzie. To straszne, e te kobiety zginły w taki sposób.
Tak. Przełykasz Slin. Straszne. A potem Guntherowie wyjechali.
Lekarz take. Dlaczego?
Szeryf wzrusza ramionami.
Pozostaje nam tylko zgadywa& Moe nie chcieli odbudowywa ho-
telu. Moe uznali, e pora na zmian.
Nie, zdaje mi si, e wyjechali, poniewa poar wybuchł w listopadzie
i władze zaczły si interesowa, co te kobiety wyłcznie kobiety robiły
w domu wypoczynkowym po sezonie. CoS mi mówi, e Guntherowie i le-
karz wyjechali, eby utrudni władzom dochodzenie prawdy. Chcieli znie-
chci policj do Sledztwa, które mogłoby doprowadzi do postawienia ich
przed sdem.
Moe pan mySle, co chce. Nie da si niczego udowodni. Jedno mog
panu powiedzie: jako młody chłopak słyszałem czasem, jak starsi rozma-
wiali o Guntherach. To byli podobno bardzo mili i hojni ludzie. Redwood
Point było kiedyS popularnym kurortem, ale tylko w czasie sezonu turystycz-
nego. Przez reszt roku wtedy, w czasie kryzysu, miasto przymierałoby gło-
dem, gdyby nie dom wypoczynkowy. Tam był ruch przez okrgły rok, a Gun-
therowie wydawali mnóstwo pienidzy. Mieli tylu goSci, którzy musieli coS
jeS; Guntherowie zaopatrywali si tutaj i zatrudniali ludzi z miasteczka, ku-
charzy, pokojówki; kobietom zlecali pranie i prasowanie, a mczyzn wynaj-
mowali do pilnowania terenu i napraw. To miasto zawdziczało Guntherom
bardzo duo, a kiedy wyjechali, wszystko zeszło na psy. Redwood Point nie
mogło si utrzyma tylko z turystów. Kupcy nie zarabiali, sklepy wygldały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]