[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- No proszę! Ruszaj w pięknym stylu na spotkanie przygody w szesnastym wieku, młody
buntowniku. - Madame Rossini uśmiechnęła się. - Założę się, że po drodze zdejmie ten kołnierz,
niedobry chłopak.
Ja też spojrzałam za tym niedobrym chłopakiem. Hm - może i te bufiaste spodnie były jednak
ociupinkę sexy?
- My też musimy już iść - powiedział pan Marley, chwycił mnie za łokieć i natychmiast go puścił,
jakby się oparzył.
Usłyszałam jeszcze, jak mruczy do siebie: Niesłychane! Ona w ogóle nie jest w moim typie".
Moje obawy, że Charlotta mogła w tym czasie znalezć chronograf, okazały się nieuzasadnione. Nie
doceniłam pomysłowości mojej rodziny. Kiedy wróciłam do domu, Nick grał przed drzwiami
mojego pokoju w jojo.
- Do kwatery głównej mają wstęp tylko członkowie - powiedział. - Hasło?
- Ja tu jestem szefem, już zapomniałeś? - Zmierzwiłam jego rude loki. - Błee, czy to znowu jest
guma do żucia?
Oburzony Nick chciał zaprotestować, ale ja wykorzystałam okazję i wcisnęłam się do swojego
pokoju.
Był prawie nie do poznania. Ciocia Maddy spędziła w nim bowiem cały dzień, wezwana na plan
przez pana Bernharda,
który zapewne ganiał jeszcze od jednej kwiaciarni do drugiej, i nadała mu troszeczkę swojego stylu.
Nie byłam straszną bała-ganiarą, ale moje rzeczy miały dziwną tendencję do rozwalania się po całej
podłodze. Dziś po raz pierwszy od dłuższego czasu można było zobaczyć dywan, łóżko było
zasłane - ciocia Maddy wyczarowała skądś ładną białą kapę i pasujące do niej poduszki - ubrania
leżały równo złożone na krześle, rozrzucone wokół kartki, zeszyty i książki były poukładane w
stosy na biurku, z parapetu zniknęła nawet doniczka z zasuszoną paprotką. Zamiast niej stała tam
teraz piękna kwiatowa kompozycja rozsiewająca wokół delikatny zapach frezji. Nawet Xemerius
nie huśtał się niedbale na lampie pod sufitem, lecz siedział malowniczo na komodzie, owinięty
smoczym ogonem, tuż obok ogromnego półmiska z cukierkami.
- Zupełnie inny pokój, prawda? - powitał mnie. - Twoja cioteczna babcia ma pojęcie o feng shui, nie
ma co.
- Nie bój się, niczego nie wyrzuciłam - powiedziała ciocia Maddy, usadowiona z książką na łóżku. -
Tylko trochę posprzątałam i starłam kurze, żeby było mi tu przyjemniej siedzieć.
Nie mogłam inaczej, musiałam ją wycałować.
- A ja tak strasznie się martwiłam przez cały dzień. Xemerius z zapałem kiwnął głową.
- I słusznie! Ledwie zdążyliśmy przeczytać dziesięć stron... eee... to znaczy ledwie ciocia Maddy
zdążyła przeczytać dziesięć stron, a już przylazła tu Charlotta - relacjonował. - Wyglądała jak łódz
podwodna, kiedy zobaczyła ciocię. Ale szybko się pozbierała i oznajmiła, że chciała pożyczyć
gumkę do wycierania.
Ciocia Maddy opowiedziała to samo.
- Ponieważ właśnie posprzątałam na biurku, mogłam jej pomóc. Nawiasem mówiąc,
zatemperowałam też twoje kredki i poukładałam kolorami. Potem przyszła jeszcze raz, rzekomo po
to, żeby oddać gumkę. Po południu zamienialiśmy się Z Nickiem, w końcu musiałam czasem pójść
do toalety.
- Pięć razy, nawiasem mówiąc - wtrącił Nick, który przyszedł za mną.
- To przez tę herbatę - dodała ze skruchą ciocia Maddy.
- Dziękuję bardzo, ciociu, zrobiłaś to fantastycznie. Wszyscy zrobiliście to fantastycznie. - Znów
poczochrałam Nickowi włosy.
Ciocia Maddy zaśmiała się.
- Lubię się do czegoś przydać. Uprzedziłam też Violettę, że nasze jutrzejsze spotkanie musi się
odbyć w twoim pokoju.
- Ciociu Maddy! Chyba nie opowiedziałaś Violetcie o chronografie! - krzyknął Nick.
- Oczywiście, że nie! - Ciocia Maddy spojrzała na niego z oburzeniem. - Przecież przysięgłam na
własne życie. Powiedziałam jej, że tu na górze będziemy miały lepsze światło do robótek ręcznych.
Tylko twoje okno jest nieszczelne, moje dziecko, gdzieś tu jest przeciąg, przez cały czas czułam
chłodny podmuch.
Xemerius spojrzał na mnie z poczuciem winy.
- Przecież nie robię tego specjalnie - powiedział. - Ale ta książka była taka ciekawa.
Myślami byłam już przy kolejnej nocy.
- Ciociu Maddy, kto właściwie mieszkał w moim pokoju w listopadzie 1993 roku?
Ciocia Maddy zamyśliła się, zmarszczywszy czoło.
- W 1993 roku? Niech się zastanowię. Wtedy premierem była jeszcze Margaret Thatcher? To
wtedy... ach, jakżeż to było?
- Phi! Starsza pani wszystko miesza - wtrącił Xemerius. -Mnie lepiej zapytaj. 1993 to był rok, w
którym do kin wszedł Dzień świstaka, widziałem go czternaście razy, poza tym ujawniono romans
księcia Karola z Camillą Parker-Bowles, a premierem był...
- To właściwie obojętne - przerwałam mu. - Chcę tylko wiedzieć, czy mogę stąd bezpiecznie
przeskoczyć do 1993 roku. -Podejrzewałam bowiem Charlotte, że zdążyła sprawić sobie czarny
kostium do walki wręcz i przez całą dobę będzie obserwowała korytarz. - Czy ten pokój był
zamieszkany, czy nie, ciociu Maddy?
- Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysilio-gogogoch! - zawołała ciocia Maddy, a
Xemerius, Nick i ja wlepiliśmy w nią zaskoczone spojrzenia.
- Teraz do reszty zwariowała - powiedział Xemerius. - Już dzisiaj po południu zauważyłem, że w
trakcie czytania śmieje się nie w tych miejscach, co trzeba.
- Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysilio-gogogoch - powtórzyła ciocia Maddy i
rozpromieniona włożyła do ust cytrynowy cukierek. - Tak nazywało się miasto w Walii, z którego
pochodziła nasza gospodyni. I niech ktoś mi jeszcze powie, że mam słabą pamięć.
- Ciociu Maddy, ja chcę tylko wiedzieć, czy...
- Tak, tak, tak. Gospodyni nazywała się Gladiola Langdon i na początku lat dziewięćdziesiątych
zajmowała pokój twojej mamy - wpadła mi w słowo ciocia Maddy. - Zdziwiona, co?
Twoja ciocia ma bowiem, wbrew powszechnie panującej opinii, fantastycznie funkcjonujący mózg.
Reszta pokoi tu na górze by-; la używana tylko od czasu do czasu jako pokoje gościnne, a po-' za
tym stały puste. Gladiola miała dosyć kiepski słuch. Możesz więc bez obaw wsiadać do swego
wehikułu czasu i wyczołgać się z niego dopiero w 1993 roku. - Zachichotała. - Gladiola Langdon.
Nigdy nie zapomnę jej szarlotki. Poczciwina, nie wykrawała gniazd nasiennych.
Mama miała pewne wyrzuty sumienia w związku z moją rzekomą grypą. Falk de Villiers zadzwonił
do niej po południu i przekazał zalecenia doktora White'a: leżeć w łóżku i pić dużo gorących
[ Pobierz całość w formacie PDF ]