[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bacząc na własny wygląd zewnętrzny, \eby:
1. powiadomić go tonem grobowym o:
a. zepsutym kranie.
b. cieknącym kaloryferze.
d. chorobie dziecka.
d. wywiadówce w szkole.
e. braku pieniędzy.
f. zgubieniu portmonetki.
g. stłuczonej szybie.
oraz innych kataklizmach.
Mę\czyzna, którego w progu domu za ka\dym powrotem spotyka katastrofa,
przestaje lubić ten dom.
2. Zrobić awanturę, \e za pózno wraca.
3. Obwąchać go podejrzliwie, natrętnie pytając, gdzie był.
4. Wyrwać mu wszystkie pieniądze.
5. Natychmiast wypchnąć go z powrotem za drzwi, \eby dokonał zakupu, o którym
ona zapomniała.
Mę\czyzna zaczyna przemysliwać, jak by tu się dostać na trochę do więzienia,
które wydaje mu się spokojnym, wypoczynkowym miejscem.
Która kobieta zadba o to, \eby po d\insach, szlafrokach i fartuchach kuchennych
pokazać mu się w seksownej kiecy, pończochach jak mgiełka i wysokich szpilkach?
Mę\czyzni sami nie wiedzą, jak kochają wysokie obcasy. Kobiety w gruncie rzeczy
wiedza, ale bez dopingu im się nie chce.
A kapelusze? Z woalkami? Szanowne panie, spróbujcie, a zobaczycie!
Jednej rzeczy przenigdy robić nie wolno: ubierać się w jego oczach stopniowo.
Rozbierać owszem. Ubierać się za nic!
Kolejne, upiększające nas kawałki, na które ten półgłówek patrzy, zaczynają
umykać jego uwadze jako całość. Narastający efekt przestaje być efektem. Coś trzeba
sobie zostawić na wystrzał, najlepiej wszystko, a jak się nie da, to chocia\ warstwę
wierzchnią, suknię i twarz.
Suknię, Nie spodnie!
Prawdziwi mę\czyzni, wyzuci z cech homoseksualnych, mają zgryzotę podobną do
kobiecej. Te\ im nosem wychodzi u\eranie się z własną płcią i spragnieni są płci
przeciwnej całkowicie. Męskie cechy kobiety, obojętne, wewnętrzne, czy zewnętrzne,
gdzieś tam im się odbijają negatywnie, mo\e w szyszynce, która nie wiadomo do
czego słu\y. A kto wie, czy nie do tego właśnie& ?
Która\ zwyczajna kobieta, nie aktorka, nie modelka, nie krupierka w kasynie, nie
prezenterka w telewizji, naprawdę pilnuje rąk? Niech szlag trafi obieranie kartofli i
zmywanie, nauczmy się wszystko robić w rękawiczkach! Chirurg mo\e, a my co, od
macochy? A powiedzmy sobie szczerze, operacji mózgu kartofle do pięt nie sięgają.
Co prawda, tymi rękami jak kwiaty, z paznokciami, z lakierem, mo\emy mu
majtać przed nosem skolko ugodno, palcami przebierać, podrapać go w końcu, nic z
tego, urody nie zauwa\) . No to wyłupać kilofem, kładąc przed nim piękne dłonie,
jakie okropne ręce ma ta& (postać obojętna, mo\e być ktokolwiek). Nie ma siły,
chocia\ okiem rzuci w ramach skojarzenia, a kto wie, mo\e przy okazji cień myśli w
nim się zalęgnie?
Jakieś poczucie estetyki, nikłe bo nikłe, ale jednak, posiada nawet mę\czyzna.
Nale\y je zaspokoić.
Jest to jedyny obowiązek, którego spełnienie sprawi nam rzetelną przyjemność.
Ka\de zwierzę da się wytresować. Mę\czyzna te\.
Celem tresury powinno być ugruntowanie w nich przekonania, \e jesteśmy wa\ne i
lekcewa\yć nas nie wolno, bo lekcewa\enie mści się na nich samych. Z przedmiotem
nie lekcewa\onym, a przeciwnie, cenionym wysoko, postępuje się zupełnie inaczej,
ni\ z byle barachłem.
Najprostszy przykład zawarty jest w czekaniu.
Inaczej, rzecz oczywista, czeka się, lub te\ nie czeka, na mę\czyznę dochodzącego,
inaczej na świe\utkiego wielbiciela, a inaczej na mę\a, który od lat mieszka razem z
nami.
Generalna zasada jest jedna: na mę\czyznę czekać nie wolno.
Raz na zawsze ma wiedzieć: jeśli się spóznia, spotyka go coś złego. Dopuszczalny
wyjątek: owszem, czekamy zgoła w nieskończoność, jeśli to coś złego, co go powinno
spotkać, mamy starannie zaplanowane i wymaga ono naszej obecności.
W zasadzie tresurę w tej dziedzinie nale\y rozpocząć od pierwszego kopa,
pierwszej chwili znajomości, wręcz od pierwszego spojrzenia, jakie na nas padło.
Czekanie na mę\czyznę jest ogólnie szkodliwe, bowiem: Po pierwsze: marnuje
kobiecie czas, którego ona ma i tak za mało.
Po drugie: niszczy
a. zdrowie i nerwy
b. kunsztowny makija\
c. starannie przygotowany świe\utki posiłek
s. plany na najbli\szą przyszłość
e. dobry nastrój
f. a tak\e ró\ne inne.
Jeśli umówione z nim jesteśmy poza domem, obojętne gdzie, w kawiarni, na rogu
ulicy, na dworcu kolejowym, w parku przy karpiach do karmienia, sprawa jest łatwa.
Przychodzimy, mniej więcej zgodnie z ustalonym czasem i stwierdzamy jego
nieobecność. O ile właściwa godzina ju\ minęła, oddalamy się natychmiast. O ile
trochę do niej brakuje, czekamy spokojnie te pięć minut, po czym oddalamy się
równie\.
Zwa\ywszy rozczarowanie, mogłyśmy bowiem być zaproszone na:
bal karnawałowy w świe\o odnowionym Bristolu
wycieczkę do Pary\a
spotkanie z Danielem Olbrychskim
wybieranie prezentu dla nas w jubilerskim sklepie
lub coś podobnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]