[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uprzątnął już wszystko ze stołu, połączyli się na chwilę z Przodkami, pozwala-
jąc starym, zmęczonym inteligencjom zmarłych pogadać, ponarzekać, poradzić.
To było coś bardzo typowego dla Heechów. Bremsstrahlung zaczął się uspokajać.
Kiedy przyszła pora na położenie Apsika do snu, był już w pełni opanowany.
Zpij już, synu rzekł z czułością.
Tak, tato odparł Apsik. Po czym zapytał: Tato?
Co się dzieje?
Czy ja muszę spać w kokonie? Czy nie mogę mieć prawdziwego łóżka
z kocami i poduszkami?
Ojciec spojrzał na niego z zaskoczeniem, po czym w jego spojrzeniu pojawiła
się wściekłość.
Aóżka? zaczął, zaś Femtofala podeszła bliżej by stłumić eksplozję w za-
rodku.
Dość już, Sternutatorze rzekła. Ani słowa. Do spania!
Apsik, obrażony, odszedł do swego pokoju i spojrzał z niechęcią na kokon
i jego miękką, gęstą wyściółkę. To wstyd spać w czymś takim, kiedy wszyscy
inni chłopcy mieli łóżka. Wspiął się do środka, zaciągnął kokon nad sobą, prze-
kręcił się jakieś dziesięć czy dwanaście razy, ubijając wyściółkę tak, by mu było
wygodnie i zasnął.
Jego rodzice rozwieszali hamaki w drugim pokoju, przygotowując się do snu.
Bremsstrahlung milczał, ścięgna na jego brzuchu pulsowały z niezadowolenia.
Widząc to, Femtofala ponownie zmieniła obrazy na ścianach. Urocze pastele zni-
kły. Na wszystkich ścianach widać było czarną, pustkę z widocznymi na jej tle
kilkoma obiektami. Z jednej strony pojawił się wielki rozpryskany przestwór Ga-
laktyki. Z drugiej kłębowisko mglistych, żółtych obiektów, które były przy-
czyną ich pobytu w tym miejscu.
Nie widzisz, kochanie, że żadna z tych spraw nie liczy się w porówna-
niu z wielkim zadaniem, dla którego tu jesteśmy? spytała. Nie wolno nam
zapominać, dlaczego nasz lud ukrył się w jądrze Galaktyki i dlaczego stamtąd
wyszedł.
Bremsstrahlung zapatrzył się ponuro w mglistą, kłębiącą się masę.
Ale pewne rzeczy zawsze się liczą! upierał się. Należy do nich uczci-
wość!
Tak, Bremmy rzekła jego żona łagodnie uczciwość zawsze się liczy.
Ale przy Asasynach nie liczy się ani trochę.
Niewiele więcej można teraz powiedzieć o dzieciach. Ich życie na Kręgu było
ciekawe i szczęśliwe przez jakiś czas.
Będąc w podobnym wieku nasza trójka spędzała razem sporo czasu. Robili
wiele ciekawych rzeczy. Badali płuca Kręgu, gdzie splątane liściaste pnącza rosły
46
na odpadach kanalizacyjnych i pochłaniały dwutlenek węgla, który wydychali lu-
dzie i Heechowie. Zwiedzili warsztaty, gdzie można było naprawić wszystko, od
zabawki do małej floty statków kosmicznych pracowała tam Femtofala i chęt-
nie chłopców oprowadziła. Zaglądali do samych statków, uczepionych zaczepów
dokujących jak ssące matkę szczenięta. Wpadli do biblioteki, gdzie znajdowały się
dziesiątki milionów wachlarzy umieszczonych w gniazdach i spisanych: na tych
półkach były wszystkie opowieści, jakie kiedykolwiek stworzyli ludzie oraz cała
pamięć Czcigodnych Przodków Heechów, wszystkie słowniki i kompilacje obu
ras no, może nie wszystkie, ale wystarczająca ich liczba, by wprawić w zdu-
mienie Apsika, Harolda i Oniko. Zwiedzili zoo, gdzie umieszczono kilka tuzinów
okazów fauny ziemskiej i egzotycznej, z planet Heechów.
Zwiedzili nawet Fotele Snów.
Dzieci nieczęsto tam wpuszczano, ale ojciec Apsika ręczył za ich zachowanie.
Pewnego dnia, kiedy Bremsstrahlung miał wolne, pozwolono im przyjrzeć się tym
stanowiskom z bezpiecznej odległości.
Było to przyprawiające o dreszcze przeżycie. Fotele były rozmieszczone
w grupach po cztery, co trzysta metrów zewnętrznego obwodu Kręgu. Każde sku-
pisko było zamknięte w kryształowej bańce wykonanej z substancji przepuszcza-
jącej nie tylko światło, ale też wszelkie inne formy promieniowania elektroma-
gnetycznego. Nikt nie wiedział na pewno, czy było to konieczne, ale wszystko,
co mogło ułatwić obserwatorom zadanie, było warte zrobienia. Nawet jeśli była
niewielka szansa na to, że miało to jakiekolwiek znaczenie.
Kiedy nie było Alarmu, w każdej grupie zajęty był tylko jeden fotel.
Trzymajcie się za ręce polecił Bremsstrahlung i podejdzcie trochę
bliżej.
Dzieci ostrożnie przytuptały bliżej i stanęły o metr od dyżurującego obserwa-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]