[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w sobie słodycz leśnego miodu.
- Jeżeli jeszcze raz zrobisz coś takiego - Oriel wzięła
głęboki oddech -natychmiast odejdę, bez względu na
umowę! Nie masz prawa wypróbowywać na mnie tych
swoich sztuczek prowincjonalnego Casanovy. Na takie
napastowanie kobiety, na takie godne politowania
zaloty, są odpowiednie paragrafy!
- To ja tu ustalam paragrafy - stwierdził szyderczo,
uwalniając ją jednak.
- Nie te! - Głos Oriel pobrzmiewał desperacją
wykonanie - Irena
scandalous
80
i gniewem. - Nie pozwolę, żebyś traktował mnie jak
swoją... kurtyzanę!
- Damę mniej podobną do kurtyzany trudno byłoby
znalezć, całujesz jak dziewica. - Wjego głosie wciąż
pobrzmiewała zuchwałość. -A mimo to prowokujesz.
I jeszcze w żywe bezy kpisz ze mnie, udajesz zimną jak
bryła lodu, chociaż widzę rumieńce, jakie namiętność
maluje ci na policzkach!
- Bez względu na to, co jeszcze wymyślisz - za
szokowana słowami Blaize'a, szybko zmobilizowała
się i podjęła skuteczną obronę - nie stanę się nagle
głupią gęsią, która omdlewa, gdy tylko jakiś pozbawiony
zasad osiłek ją pocałuje. Rolę swej utrzymanki przeznacz
dla kogoś innego!
- Ale określenia! Widzę, że lubisz dziewiętnasto
wieczne powieści. - Blaize usiadł za biurkiem i zaczął
chłodno jej się przyglądać. - No cóż, jeśli chcesz
wiedzieć, nie mam zamiaru uwieść cię jak panicz
biedną dziewczynę. Pozostały mi jeszcze jakieś zasady.
- No dobrze, może przesadziłam - mruknęła
zaczerwieniona. -Ale przyjmij łaskawie do wiadomości,
że nie masz prawa ot tak sobie mnie obcałowywać.
- Przyjmę, zapamiętam, obiecuję, nie będę - rzekł
z nonszalancją, zupełnie jakby myślał już o czymś
innym. - Ale teraz lepiej idz, bo sprowokujesz mnie
znowu!
wykonanie - Irena
scandalous
ROZDZIAA PITY
Po pełnym napięć poranku przyszło spokojne
przedpołudnie. Oriel ćwiczyła z Sarą w klasie" pod
rozłożystym drzewem na nadbrzeżnej skarpie. Odwiedzał
je tam Simon, który włóczył się tego dnia bez celu po
plaży.
- No, Saro, wystarczy na dziś - rzekła Oriel,
ujrzawszy nadchodzącego chłopca.
Sara próbowała nieśmiało protestować. Przestała
jednak na widok dużej łodzi motorowej, która wyłoniła
się zza cypla i skierowała ku brzegowi Pukekaroro.
- To pewnie pan Howard wiezie dla mnie książki do
czytania - stwierdziła z wielce poważną miną. - Pani
Howard mówiła mi, że jej mąż specjalnie po nie popłynie.
- Nie, nie, to chyba pan Weatherall - Simon
badawczo przyglądał się łodzi.
- A kto to jest pan Weatherall? - zapytała Oriel.
- To asystent wujka Blaize'a - wyjaśnił chłopiec.
- Taki niepozorny facio, ale świetnie gra w piłkę.
- Dla ciebie - stwierdziła Oriel, znając już pasję
Simona - nawet pirat* lub ludożerca byłby świetnym
kompanem, gdyby tylko znał się na sporcie.
- Ma się rozumieć - odparł chłopak z tupetem. -Na
pewno lepszym od jakiegoś palanta, co nie odróżnia
siatki od kosza!
- Ja odróżniam - ze śmiechem zastrzegła się Oriel.
- Siatka jest jedna, a kosze dwa.
Simon zachichotał i zaczął zbierać szkolne przybory
Sary.
- Rusz się, mała, posprzątajmy razem - burknął.
wykonanie - Irena
scandalous
82
- Proszę pani, czy mogę iść z Simonem na spotkanie
łodzi? - zwróciła się Sara do nauczycielki. - No, jak
tylko posprzątam.
- Cóż słyszę? Ty nigdy nie sprzątasz po sobie
- zrzędliwie zauważył Simon. - Zawsze się mną
wyręczasz.
- A właśnie, że sprzątam!
- Nic podobnego, kłamczucha!
- No dobrze już, dobrze -Oriel przerwała sprzeczkę.
-Wystarczy tego waszego sprzątania. No i tej kłótni!
Sara podała jej rączkę i całą trójką ruszyli na
spotkanie przybysza. Pan Weatherall, który właśnie
cumował łódz przy drewnianym moście, był człowiekiem
przystojnym, choć raczej niepozornym, a skromność
ta brała się pewnie z ciągłego przebywania w orbicie
takiego pryncypała. Miał jednak miły, ujmujący
uśmiech.
- Miło mi panią poznać, panno Radford - zwrócił
się do Oriel. - Jestem James Weatherall.
Podali sobie ręce. Skąd u licha ten facet zna moje
nazwisko, zastanawiała się Oriel. Pewnie Blaize mu
o mnie powiedział przez telefon. Tylko po co? No tak,
uzmysłowiła sobie, żeby sprawdzić, kim jestem. Skąd
mógł wiedzieć, że jestem osobą, za którą się podaję.
Pewnie nieraz go nachodzą różni naciągacze i naciąga-
czki.
Simon, James i mąż Kathy, który nadszedł właśnie
Z bagażowym wózkiem, zajęli się rozładowywaniem
łodzi. Asystent Blaize'a przypłynął z dużym bagażem.
Patrząc na liczne torby i pudła Oriel pomyślała, że to
pewnie wiktuały na przyjęcie, jakie miało się odbyć już
za trzy dni.
Kiedy wózek z pakunkami, pchany przez męża
Kathy i Simona, ruszył ku domowi, Oriel, James i Sara
skierowali się tam również. Mała, trzymając swą
opiekunkę za rękę, opowiadała Weatherall owi o zmia-
wykonanie - Irena
scandalous
83
nach, jakie zaszły w jej życiu. Mężczyzna słuchał
z powagą. Oriel podobała się taka postawa wobec
dziecka. Ten człowiek lubił Sarę i okazywał jej to, nie
pozwalając sobie na ów nieznośny protekcjonalizm,
z jakim większość dorosłych odnosi się do dzieci.
- ... i wie pan, noga Oriel, tam, pod bandażem, jest
całkiem... różnokolorowa. Naprawdę, sama widziałam!
-dobitnym akcentem Sara zakończyła swoją żywiołową
relację.
- Cieszę się, że szybko wraca pani do dobrej formy
- James zwrócił się do Oriel, wysłuchawszy cierpliwie
monologu dziecka. - Miała pani naprawdę przykre
przeżycia. Zwłaszcza ten ostatni odcinek drogi musiał
być nieprzyjemny.
- Tak, noga bardzo bolała, trochę podpierałam się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]