[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chciałam z tobą porozmawiać, ale gdy poszłam do ciebie...
Lyon nie dosłyszał już, co Shay chciała powiedzieć. Cały zesztywniał.
Ona poszła do sypialni Matthew?
- Co tu jest grane? - spytał Neil. Wydawał się zupełnie zaskoczony
incydentem.
- Z pewnością co innego, niż to się wydaje na pierwszy rzut oka -
odrzekł dziadek.
Lyon nie miał sił, aby się zaśmiać. Nie mógł pozwolić, aby kolejny brat
odebrał mu Shay.
- Bardzo przepraszam - powiedział, wstając od stołu - Mam coś do
zrobienia.
- Lyon.
- Słucham? - spojrzał na Patricka.
- Powtarzam ci. że to co innego, niż myślisz - dziadek wydawał się
262
absolutnie pewny siebie - Mam nadzieję, że masz rację - stwierdził, zaciskając
szczęki. - Jeśli nie, to może zakończyć się morderstwem.
- Co zrobiłaś? - spytał Matthew, jak tylko znalezli się w jego gabinecie.
- Poszłam do ciebie - powtórzyła spokojnie Shay.
- No i co?
- Przyszłam za pózno, aby z tobą porozmawiać - wyjaśniła, zwilżając
językiem wargi.
- Chcesz powiedzieć, że ubiegła cię Patty. - W orzechowych oczach
Matthew pojawiły się iskry.
- Matthew...
- A co ty właściwie widziałaś, Shay? Czy może raczej wydawało ci się,
że widziałaś?
Shay nic się nie wydawało. Zwietnie widziała, że Patty weszła do jego
sypialni i zamknęła za sobą drzwi. Co działo się pózniej, wolała się nie
domyślać. Niezależnie od tego. co zdarzyło się miedzy nimi tej nocy, żadne z
nich nie wydawało się tym uszczęśliwione. Dzisiejszy humor Matthew
świadczył o tym dobitnie, zaś Patty, gdy pojawiła się rano w pokoju Shay,
miała podkrążone i smutne oczy.
- Nie szpiegowałam cię...
- Nie? - spytał ze wzgardą. - Wybacz, ale mam wrażenie, że tak!
- Nieprawda. - Shay również podniosła głos. - Umówiliśmy się, że
porozmawiamy wieczorem...
- Patty przyszła do mnie o pierwszej w nocy!
- Wiem - przyznała, pstrząc mu prosto w oczy. Matthew po chwili
odwrócił wzrok.
- A teraz chcesz wiedzieć, co ona robiła u mnie o tej porze - powiedział
263
wyzywająco.
- Może przyniosła ci coś do picia...
- Oboje wiemy, że nie - prychnął. - Patty spędziła ze mną noc -
przyznał.
- No i...? - Shay patrzyła na niego z wyraznym wyczekiwaniem.
- I nic - uciął zimno.
- Matthew...
- Mój związek z Patty nie powinien cię nic obchodzić - przerwał jej
ostrym tonem.
- Wiem...
- Ale mimo to chcesz wiedzieć! - warknął. - Co cię właściwie
interesuje, Shay? Jak mi się udało...
- Matthew! - wykrzyknęła zgorszona.
- Właśnie' - Do gabinetu nieoczekiwanie wszedł Lyon.
- Dość tego! Shay dobrze wie, że twoje kalectwo nie uniemożliwia ci
aktywności seksualnej.
- Ciekaw jestem, kto jej o tym powiedział! - krzyknął z furią Matthew.
- Matthew; zaczęłam te rozmowę tylko dlatego, że nie chcę, aby ci się
coś stało - powiedziała łagodnie Shay. - Musimy...
- Nigdy nie zależało mi na żadnej kobiecie na tyle, aby mogła mnie
zranić - stwierdził gorzko kaleka.
W przypadku Patty to nie była prawda i oboje o tym wiedzieli,
Matthew zakochał się w tej dziewczynie.
- Nie to miałam na myśli - odrzekła Shay. - Dopóki nie wiemy, kto
organizuje te wypadki, nie możemy nikomu ufać.
- Możecie oboje ufać Patty - wtrącił Lyon. - Bezwzględnie.
264
Shay zauważyła, że Matthew jest równie zdumiony tym kategorycznym
stwierdzeniem, jak ona. Dlaczego Lyon był taki pewny?
- Och, Boże! - westchnęła, gdy wreszcie zrozumiała, - To twoja
agentka, tak? - spytała oskarżycielskim tonem, Nie kochanka, lecz agentka!
- Patty pracuje w tej samej agencji, co Donaldson i Greg -
poinformował Lyon. - Na szczęście jest od nich o wiele lepsza!
- Boże! - westchnął Matthew. Był zupełnie oszołomiony. - Ty też nie
wiedziałeś, prawda? - spytała go Shay. Matthew aż poszarzał na twarzy.
- Zgodnie z instrukcją, Patty nie mogła nikomu zdradzić. kim jest
naprawdę - arogancko oświadczył Lyon.
Matthew był bliski furii. Shay nie miała wątpliwości; że gdyby tylko
mógł, zbiłby brata na kwaśne jabłko. Niestety, miał do swojej dyspozycji
tylko słowa.
- Nie mogła zdradzić, kim jest naprawdę - powtórzył. - A może
pomówimy, kim ty jesteś naprawdę? Jesteś zimnym, wyrachowanym
sukinsynem - powiedział z obrzydzeniem.
- Manipulujesz i wykorzystujesz ludzi do swoich celów, ale nie udało ci
się nakłonić Ricka, aby tu został, prawda? Rick ożenił się z kobietą, której
pragnąłeś, zatrzymał ją i w końcu zabrał z tego domu.
- Rick ożenił się ze mną, bo mnie kochał - powiedziała z naciskiem
Shay.
- Oczywiście, ze cię kochał - przyznał Matthew, - Właśnie dlatego, gdy
dowiedział się o Lyonie, natychmiast postanowił cię stąd zabrać.
- O czym ty mówisz? - zmarszczyła czoło.
- Rick wiedział, że gdy chodzi o ciebie, nie można polegać na
szlachetnych odruchach Lyona - zadrwił Matthew.
265
- Tak jak my wszyscy, widział, jak on na ciebie patrzy. Rick nie mógł
zaryzykować i pozwolić, żebyście byli w jednym miejscu. W pewnym
momencie Lyon mógł przecież zapomnieć; o swoich skrupułach i o tym, że
jest bez...
- Matthew, nie! - Lyon wydał z siebie zduszony okrzyk protestu.
Oboje spojrzeli na niego. Mężczyzna był blady, oczy płonęły mu
niezdrowym blaskiem, nieświadomie zaciskał i rozluzniał pięści. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl