[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ryzykuje własnego życia.
Kiwnęła głową i ruszyła przez kałużę benzyny i wody, która
rozpełzła się po brudnoszarym betonie. Poczuła zapach paliwa.
- Czy może pan wszystko uciszyć, jak już będę w środku? Muszę
sprawdzić, czy oddycha.
- Nie ma sprawy.
Były to ostatnie słowa, jakie usłyszała, zanim zaczęła wciskać się
pod wgnieciony dach po wytwornej tapicerce tylnego siedzenia.
- Słyszysz mnie? - zapytała. - Jestem lekarzem. Jak masz na imię?
Brak odpowiedzi. Słyszała jedynie cykanie stygnącego metalu i
skrzypienie łańcucha.
73
RS
Pamiętając o konieczności jak najoszczędniejszych ruchów,
ostrożnie przesunęła się ku przerwie między przednimi fotelami.
Znieruchomiała na moment, czując chybotanie samochodu.
Przez gumową rękawiczkę poczuła fakturę tkaniny. Upewniła się, że
nie jest to pokrycie siedzenia. Podciągnęła się jeszcze trochę, aż dotknęła
ramienia. Odnalazła dłoń.
- Jak idzie? - zawołał pielęgniarz. Jego głos brzmiał nieprzyjemnie
głucho.
Dotarłam do niego, ale nie wyczuwam tętna. Przesuwała rękę ku
górze, by dotrzeć do tętnicy szyjnej.
- O Boże.., - Zamarła z przerażenia. - O Boże! Cofnęła rękę. Pomimo
mroku, we wnętrzu rozbitego auta dostrzegła ciemną plamę krwi. Dużo
krwi.
- Co z nim jest? Coś pani podać?
Głos pielęgniarza nie docierał do niej, kiedy wycofywała się na
zewnątrz. W końcu pod stopami poczuła beton. Kiedy już mogła stanąć,
zacisnęła pięści, aby ukryć wstrząsające wrażenie, jakie zrobiło na niej to
odkrycie.
- Co mu jest? Co pani stwierdziła?
Pielęgniarz chwycił ją za ramię. Opanowała się i spojrzała na jego
zaniepokojoną twarz.
- Nie muszą się spieszyć ze zdejmowaniem tego samochodu. -
Zaczerpnęła powietrza. - Już nic mu nie pomoże. -W skupieniu
zdejmowała rękawiczki.
Nie musiała czekać na potwierdzenie diagnozy, aż ekipa ściągnie
mercedesa. Zmysł dotyku przekazał jej wyobrazni dokładny obraz.
74
RS
- Pani doktor... - W głosie pielęgniarza zabrzmiał niepokój. -
Wygląda pani okropnie. Co tam jest?
- Powiedziałabym, że to kwestia tego, czego tam nie ma. - Z trudem
powstrzymywała mdłości. - Odcięło mu głowę...
Idiotycznie zmarnowane życie! Siedziała w ciemnościach, ściskając
drugi już kubek gorącego mleka. Nawet spory dodatek brandy nie pomógł
jej zasnąć.
Amber robiła wszystko, by pocieszyć swoją panią. Wkroczyła nawet
na zakazany teren kanapy i leżała teraz, położywszy łeb na jej kolanach.
Sally gładziła jedwabistą sierść, wdzięczna psu za jego obecność w
takiej chwili. Makabryczne wspomnienie tego wypadku byłoby bez Amber
nie do zniesienia.
Mimo że już nieraz spotkała się ze śmiercią, która nie uznaje wieku
ani pozycji społecznej, ta śmierć wydała się jej wyjątkowo bezsensowna.
Oto młody człowiek, który ma całe życie przed sobą, odrzuca je dla
wątpliwej przyjemności dreszczyku ryzykownej przygody w skradzionym
samochodzie.
Co za głupota... Dopiła mleko i powlokła się do zlewu, żeby
odstawić kubek. Stukanie pazurów Amber o podłogę uświadomiło jej, że
pies idzie tuż za nią.
- Przepraszam, że nie dałam ci spać. - Przykucnęła przy posłaniu i
pogładziła psa. - Dzięki za cierpliwość. - Wyprostowała się i ruszyła do
sypialni. Jedynym środkiem nasennym będzie tej nocy zmęczenie.
Gdzie ten czas na rozmyślania? O tej porze jest go mnóstwo, ale już
nie warto o niczym myśleć... Przewracała się, szukając odpowiedniej
75
RS
pozycji. Przypomniała sobie poczucie bezpieczeństwa, jakiego zaznała w
objęciach Luke'a.
- Gdyby Luke tu był, na pewno bym zasnęła - mruknęła. -Ha! -
dodała. - Gdyby Luke Nemo był teraz w moim łóżku, na pewno bym nie
spała...
76
RS
ROZDZIAA SZSTY
Wizyty pacjentów wlokły się w nieskończoność. Takie uczucie ma
się szczególnie po zarwanej nocy.
Sally budziła się kilkakrotnie i roztrzęsiona, ponownie przeżywała
chwilę, w której odkryła, dlaczego nie może znalezć tętna u tego chłopaka.
- Dzień dobry pani. - Uśmiechnęła się do kolejnej pacjentki, pani
Slateford. - Co słychać?
- Zrobiłam... zrobiłam próbę ciążową i wydaje mi się, że jest
dodatnia. - W nieśmiałym uśmiechu młodej kobiety widać było nadzieję.
- Kiedy miała pani ostatni okres?
- Trzy miesiące temu.
- Zaraz panią zbadam. - Sally wstała od biurka, kierując pacjentkę w
stronę leżanki. - Proszę zdjąć żakiet i podwinąć rękaw. Zmierzę pani
ciśnienie i pobiorę krew do analizy, żeby się upewnić, że nie ma pani
anemii, a potem panią zważę.
Gawędziła z panią Slateford, poleciła jej różne ulotki informacyjne i
sugerowała domowe sposoby opanowania porannych nudności, lecz
pacjentka odmówiła przyjmowania tabletek.
- Nie należę do kobiet, które dla głupiej mody ryzykują zdrowie
dziecka albo własne. Jeżeli to możliwe, wolałabym uniknąć leków.
- Myślę jednak, że powinna pani brać żelazo i kwas foliowy, aby
zaspokoić zwiększone zapotrzebowanie organizmu w trakcie ciąży.
- Przeszłam na dietę o większej zawartości kwasu foliowego, gdy
tylko postanowiliśmy powiększyć rodzinę. Oglądaliśmy program, z
77
RS
którego wynikało, że eliminuje on możliwość wystąpienia rozszczepienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl