[ Pobierz całość w formacie PDF ]
72
najmniejszej uwagi.
Do Raju odparła Holly.
Do raju? Zdawało mi się, że wczoraj już tam byliśmy mruknął Rick.
Ucieszył się, że przynajmniej tym razem Holly mu się nie odgryzła. Zauważył, że
się zmieszała.
Jedziemy pod Mount Rainier powiedziała Holly.
Nagle zrobiło jej się bardzo gorąco. Poczuła, że się rumieni.
Jesteś dziś trochę roztargniona. Rick ucieszył się, że nie tylko on ma kłopoty z
koncentracją.
Miałam ciężką noc... To znaczy poranek. Rano miałam dużo zajęć. Idziemy,
Bobby?
Jasne.
Ta wycieczka jest tylko dla dzieci? zapytał Rick.
Nie. Każdy może z nami pojechać. Holly znów się zaczerwieniła. Przestań
Rick, bardzo cię proszę.
Przecież ja nic złego nie robię. Rick postanowił udawać niewiniątko.
Bez przerwy się na mnie gapisz.
Ty na mnie też.
Chyba masz rację przyznała Holly. Może wobec tego zawarlibyśmy pokój.
Nie wiedziałem, że wstąpiliśmy na wojenną ścieżkę.
Nie wstąpiliśmy. I dajże ty mi wreszcie spokój. Jedziesz z nami, czy nie?
W ten sposób Rick znalazł się w furgonetce wraz z ośmioma innymi osobami.
Serdecznie żałował, że nie zdecydował się pojechać własnym samochodem.
Nienawidził życia w grupie. W każdej z nich czuł się obco i to mu sprawiało przykrość.
Tym razem jednak coś się chyba zmieniło. Nie był wprawdzie jeszcze duszą
towarzystwa, ale przynajmniej nie czuł się wyobcowany.
Zerknął na siedzącą obok niego Holly. Tym razem była zaskakująco zwyczajnie
ubrana: miała na sobie niebieskie sprane dżinsy, bawełniany podkoszulek, dżinsową
koszulę i do tego zwykłe białe adidasy.
Poczuła na sobie jego spojrzenie i zaczęła paplać. Rick był jedynym na świecie
mężczyzną, który potrafił wprawić ją w zakłopotanie. Samym tylko spojrzeniem.
Moja mama bardzo tę górę lubiła mówiła Holly. Zawsze mi powtarzała, że
73
podziwia jej niezależność. Stoi samotnie, górując nad całą okolicą.
Z okna mojego mieszkania w Seattle też ją widać - stwierdził Rick. Ale tylko
w bezchmurny dzień.
Widać ją praktycznie z każdego większego miasta w tym stanie powiedziała
Holly, Kiedyś razem z koleżanką objechałyśmy cały stan, żeby sprawdzić, czy tak
jest rzeczywiście.
Co to za koleżanka? zapytał Rick.
Pracowałyśmy razem w Parku Narodowym Yosemite. Jako kelnerki w
miejscowym hotelu. Ja dorabiałam sobie po godzinach jako przewodniczka. Chcesz
wiedzieć, jak się to robi?
No pewnie.
Proszę o uwagę zaczęła Holly tonem zawodowego przewodnika.
Oszałamiająca Mount Rainier jest wyższa od otaczającego ją pasma Cascades o ponad
tysiąc metrów. To jeden z najwspanialszych szczytów na północnym zachodzie
naszego kraju. Indianie nazywali tę górę Tacoma. Przez cały rok pokryta jest śniegiem.
W stacji meteorologicznej Raj zanotowano kiedyś czterdziestometrowy opad śniegu.
To światowy rekord. Każdego roku siedem tysięcy turystów usiłuje zdobyć Mount
Rainier. Połowa z nich wraca, zanim dotrze do szczytu. To naprawdę potężna góra. Jej
obwód u podstawy liczy sobie ponad sto sześćdziesiąt kilometrów.
Ta góra jest podobna do litery M, tylko ośnieżona zauważył Jordan.
Wygląda jak lody, kiedy się je nadgryzie powiedziała Marta.
A czy tam są lody? dopytywał się Jordan.
Przekonamy się na miejscu powiedziała Holly.
Na miejscu okazało się, że są lody. I to bardzo smaczne.
Skye i Whit zabrali dzieci na spacer do podnóża góry. Holly miała wreszcie
chwilę spokoju. Usiadła na ławce z dużą porcją lodów w dłoni.
Aadna biżuteria powiedział Rick, siadając obok niej.
Dostałam na urodziny. Wiesz, co to jest? zapytała Holly, dotykając palcem
jednego z kolczyków. Nie wiedziała, co jeszcze Rick zauważył. W każdym razie wolała
rozmawiać z nim o czymś tak zwyczajnym, jak, na przykład, kolczyki.
Nie jestem ekspertem, ale kolczyki potrafię rozpoznać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]