[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapach jodu, gdy tylko wiatr się zerwie. A Wisła płynie dumnie,
od czasu do czasu zaczepiając krótkimi falami Ruiny zamku,
www.e-bookowo.pl
Jarosław Wojciechowski: Clavus | 16
które odkąd pamiętam zawsze tam były. Tam właśnie na za-
mek, na jego ruiny poszybowałam, by ruin widokiem i otocze-
niem upijać się.
Zrobiła głęboki oddech chyba z przejęcia, dygocąc niczym
osika. Miałem wrażenie, słuchając jej, że sam się unoszę i ra-
zem z nią szybuję pod nieba skłonem. A to za sprawą plastycz-
nych obrazów, jakie przede mną odmalowała. W jej opowieści
było to coś & autentyczność przekazu. Dlaczego nie mogłoby to
być prawdziwe, no właśnie, dlaczego?
Od tej chwili już nie zamierzałem jej przerywać, bo cieka-
wość rozpalała mnie okrutnie. Za to cichutko, cichutko szepną-
łem( ledwo sam usłyszałem własne słowa):
Opowiadaj, opowiadaj dalej, dalej, Tereso.
Ośmielona i pewniejsza moim przyjęciem opowiadała dalej,
a ja niczym gąbka wszystko wchłaniałem, każde jej słowo i słów
potok. W końcu miałem wrażenie, iż razem z nią uczestniczę
w tej niecodziennej podróży.
Gdy tak nad Rujnami zamku fruwałam niczym ptak, zoba-
czyłam, jak nagle mgła się gromadzi, choć słoneczko świeci.
Mgła nachodziła od strony Wisły cicho i bezgłośnie, z każdą
chwilą gęstniejąc, spowijając wszystko, co tylko napotka na
swojej drodze.
Długo nawet nie trwało, a cały zamek został spowity. Nie by-
ło nic widać, choćby na centymetr. Mogę coś o tym powiedzieć,
bo szybowałam, rozkoszując się jego widokiem.
www.e-bookowo.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]