[ Pobierz całość w formacie PDF ]
by kaczki, które z kolei wylądowałyby w żołądkach jego własnych krew-
nych. Bał się, że dojdzie do kazirodczego kanibalizmu, pojmujesz? I jesz-
cze jedno. Podłoga w mauzoleum ma być wysypana tłuczonym szkłem,
żeby diabeł, kiedy przyjdzie po mnie, przeciął sobie stopę.
Zjawiła się żona Nagiego Admirała, przynosząc filiżanki z guarapą i
plastry ananasa. Była to siwowłosa dama, z niezmiennym rumieńcem za-
żenowania na twarzy, wywołanym postępowaniem męża. Uważała, że do
jej obowiązków należy je jakoś rekompensować, i dlatego zachowywała
się w sposób szalenie staroświecki, szafując bez przerwy wyszukanymi i
niezwykle subtelnymi komplementami, które część osób odbierała jako
niezamierzony sarkazm, inni jako celową ironię, niektórym wreszcie koja-
rzyły się z oracją pogrzebową, wygłaszaną nad trumną bohatera narodowe-
go. Od lat pochłaniał ją jakiś mglisty problem badawczy, któremu poświę-
cała niemal cały swój czas. Często wdawała się w wyczerpujące objaśnie-
nia, opowiadając o kwerendach archiwalnych, nie wspomniawszy jednak
ani słowem o przedmiocie swoich poszukiwań. Kiedy po śmierci generało-
wej przejrzano jej papiery, okazało się, że przez dwadzieścia lat zajmowa-
ło ją zbieranie i porządkowanie wszystkich wzmianek 0 królikach w lite-
raturze europejskiej, począwszy od starożytnego Rzymu. Wykonawcy te-
stamentu nigdy nie dowiedzieli się, do jakiej konkluzji doszła, kiedy umar-
ła z upokorzenia, siedząc przy biurku, z piórem w dłoni, zdążywszy jedy-
nie napisać: Wnioski końcowe", u góry dziewiczo poza tym czystej kart-
ki.
Wyszedłszy od Nagiego Admirała, Anika i Dionisio zaczęli dyskuto-
wać, czy staruszkowie są szaleni, czy też nie, by w końcu dojść do wnio-
sku, że wyglądają na parę najzupełniej normalnych ludzi, posiadających
po prostu mnóstwo pieniędzy 1 wolnego czasu.
W drodze do domu, kiedy Dionisio pogrążył się w rozważaniu szczegó-
łów konstrukcyjnych mauzoleum, Anika z prawdziwym zdumieniem w
głosie, powiedziała coś, co cisnęło jej się na usta od chwili, gdy po raz
pierwszy rzuciła ukradkowe spojrzenie na Nagiego Admirała:
- Czyś ty zauważył ten ogromny supeł na jego polla?
32. Taniec ognia (1)
Nazywano go Lazaro, ale jego prawdziwe imię brzmiało Procopio. Miał
też wiele innych przezwisk, jakie przylgnęły do niego w ciągu całego jego
życia. Nikt nie wiedział dokładnie, jakimi drogami przeniosła się choroba;
wiadomo było tylko, że kiedy Lazaro, jeszcze jako mały chłopiec, miesz-
kał z rodzicami nad Amazonką, miał oswojonego pancernika, który zacho-
rował i zdechł, i być może właśnie to zwierzątko było rozsadnikiem za-
razków.
Procopio urodził się w rodzinie caboclów , zamieszkującej zbitą z pali
chatę skrytą w lesie. W porze suchej polowali na jaguary i oceloty dla
skór, w porze deszczowej chwytali delfiny i zabijali papugi, żeby zdobyć
pióra. Niektórzy utrzymywali, że los, jaki spotkał Lazara, spowodowany
był klątwą ciążącą nad wszystkimi, którzy zabijają delfiny, według innych
natomiast, jego chorobę zesłał gniew boga jaguarów. Prawdą było, że są-
siedzi raczej unikali rodziny Lazara, bo przecież delfiny czasami przybie-
rają postać ludzką i niejedna dziewczyna zaszła w ciążę podczas fiesty
właśnie za ich przyczyną. Dełfinice łączą się z mężczyznami za pomocą
tak wyszukanych skurczów płetwy ogonowej, że wielu nie dość ostroż-
nych śmiałków utonęło, oddając się ekstazie. Kiedy wydarzy się takie nie-
szczęście, samice delfinów godzinami krążą wokół ciała, wyrażając śpie-
wem swoją boleść i żal i popychając jednocześnie topielca ku brzegowi,
żeby nie pożarły go kajmany i żeby spoczął w ziemi, pochowany jak się
godzi. Delfiny uratowały już życie niejednemu tonącemu. Zdarza się też,
że przez pomyłkę usiłują ratować tych, którzy bynajmniej nie toną, tylko
nurkują w poszukiwaniu żółwi. Nie można mieć im tego za złe, gdyż po
raz kolejny potwierdzają opinię, jak bardzo sympatycznymi są stworze-
niami. Caboclowie pozwalają delfinom podkradać ryby z sieci, a kiedy
delfiny przybierają postać ludzką i przepięknie umięśnione, z oczami
ubarwionymi każde inaczej, wynurzają się z wody, nie zdarzyło się jesz-
cze, aby ktoś, kogo uczyniły swoim wybrankiem, odrzucił ich miłość,
gdyż nie godzi się odmawiać kochankowi, który potrafi kochać tak czule.
Delfinie dzieci zawsze powracają do wody, stąd też niewykluczone jest,
że istnieją całe obszary zamieszkane przez delfiny będące w połowie ludz-
mi, co zabijanie tych zwierząt czyni podwójną zbrodnią. Poza tym delfiny
darzą się nawzajem miłością tak pełną, czułą i romantyczną, że w widomy
sposób zostały zesłane nam przez Boga, aby swoim przykładem nauczyć
nas czynić to samo.
Tak wielką moc ma miłość delfinów, że maść sporządzona z genitaliów
samicy bufeo, wtarta w przyrodzenie kobiety, czyni ją nieodpartą dla
wszystkich mężczyzn; stąd też środek ów poszukiwany jest nie tylko
przez canoeiras, prostytutki uprawiające swój proceder w kanoe pływają-
cych w górę i w dół strumienia, popychanych wiosłami stręczycieli, ale
także przez kobiety cierpiące z powodu wiecznego nienasycenia, a wresz-
cie i przez takie, które potrzebują pomocy, jeśli chcą zdobyć kochanka.
Zdarzają się podróbki owej maści, mającej charakterystyczny cierpki za-
pach i oleistą konsystencję, ale kwitnie też cały nielegalny rynek, zajmu-
jący się dostarczaniem towaru pierwszej jakości. Kupuje się go po cichu u
owych przeklętników, którzy za nic mając prawo boże, zabijają delfiny.
Rodzina Lazara czerpała spore profity z polowań na te zwierzęta, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]