[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szczegółów o niej. Była to bowiem, według opowiadania Jacka, zwykła przybłęda, która rzu-
ciwszy ciężką służbę u jednego z farmerów w stanie Illinois, przywędrowała tutaj pieszo, pra-
gnąc w ten sposób dotrzeć do Montehili, gdzie rzekomo posiadała bogatą rodzinę. Wychudłą i
wyczerpaną, ledwo trzymająca się na nogach dziewczynę, Jack przygarnął w swoim obozie,
tym więcej, że brak rąk roboczych, a zwłaszcza, jeśli chodzi o gospodarskie czynności kobie-
ce, dawno dawał się mocno odczuwać na koczowisku.
Dziewczyna, która już po kilku dniach pobytu w obozie nie zdradzała najmniejszej chęci
do dalszej wędrówki, zabrała się szczerze do pracy, doprowadzając wnętrze szałasu, jak i za-
równo całe wejście, do wzorowego porządku, jakiego nigdy dotąd oglądać tutaj nie było
można. Ale zadowolony z tego Jack nie przeczuwał, jakie plany ukrywała za tym wszystkim
przebiegła, chytra metyska. Leniwa z natury pracowała w dwójnasób, starając się przez to jak
najdłużej przeciągnąć swój pobyt w obozie cowboy ów, licząc na to, że młody i przystojny
wódz tej garstki stepowych włóczęgów, który od pierwszej chwili głęboko zapadł jej w serce,
żyjąc w osamotnieniu, z czasem zwróci na nią uwagę jako na jedyną kobietę w tym odludziu,
a przez to spełnią się jej najskrytsze marzenia.
I stało się to w niespełna dwa tygodnie po przybyciu do obozu cowboy ów. Odtąd za-
mieszkała wraz z Jackiem w szałasie, choć ponury Ross Shunklin i jej współrodak, metys
Wachita, z którymi Arika dotychczas spędzała noce przy stadach, spoglądali spode łba na
swego wodza, jakby ten wyrządził im jakąś krzywdę.
Stan taki trwał już od wczesnej wiosny i Arika coraz śmielej myślała o tej chwili, kiedy
zostanie się oficjalną żoną ukochanego Jacka. Tymczasem te śmiałe, najskrytsze plany po-
krzyżowało zjawienie się w obozie bladej Miss, która zajęła miejsce Ariki w namiocie, a ona,
wyrzucona za próg jak zniszczony, nieużyteczny sprzęt musiała iść precz, by nie zakłócać
spokoju znienawidzonej przybłędzie, jak w myślach nazywała Anitę.
Po tym wypadku, zawsze pewny siebie i nie znoszący sprzeciwu Jack był niemal pewnym,
że pozyska sobie Anitę. Nic więc dziwnego, że kiedy metyska opuściła obóz, cowboy wszedł
do namiotu z rozpromienioną, twarzą i usiadłszy obok Anity, zakomunikował jej tę radosną,
według niego, nowinę:
Bądz już dobrej myśli. Miss; Arika poszła precz, by nie zakłócać spokoju mojej uroczej
wróżce... Teraz będziemy już tylko dla siebie... Dlatego przyjmij, Miss, ten mały podarek od
twego Jacka... to mówiąc wydobył ze skórzanego woreczka garść drogocennych klejnotów i
złożył na skórach obok oszołomionej tym wszystkim dziewczyny.
Anita nie była w stanie wykrztusić jednego nawet słowa. Ta pewność siebie, z jaką nie-
śmiały dotąd Jack kupował ją niejako za tę garść świecących kamyków, przeraziła ją tak dale-
ce, że nie pozwalała nawet na chwilę skupić rozpierzchłych myśli i przedsięwziąć jakiekol-
wiek środki obrony przed natarczywością tamtego. Jedynie zalękłym zdumionym wzrokiem
wpatrywała się w jego twarz, jakby nie wierząc jeszcze, że to wszystko dzieje się na jawie.
Ale i Jack był mniej zaskoczony zachowaniem się dziewczyny. Sądził bowiem, że Anita
olśniona jego wspaniałym gestem w jednej chwili pozbędzie się wszelkich skrupułów, jakie
mogły ją dotąd z rożnych względów opanowywać, i dobrowolnie zgodzi się zostać jego żoną.
Tymczasem jej zalękłe, niemal przerażone spojrzenie i trupia bladość, jaką przyoblekła się
twarz dziewczyny, mówiły mu co innego, wprowadzając myśli cowboy a w jakiś okropny
chaos. Nie wydawało mu się prawdopodobnym, aby ta biedna zabłąkana wśród stepów
dziewczyna, mogła pogardzić takim skarbem, jakim wspaniałomyślnie ją obdarowywał.
A może po prostu nie zdaje sobie sprawy z wartości tego, co otrzymała pomyślał i jego
ogorzała twarz w jednej chwili rozpogodziła się uśmiechem zadowolenia.
66
Czy wiesz, Miss, co mogłabyś za to posiadać?... rzekł, biorąc klejnoty na powrót do rę-
ki. Stada takie wielkie, że nie objąć ich wzrokiem tabuny młodych, ognistych zrebców i
duży, wspaniały namiot z bawolej skóry... To jest skarb, Miss, jakiego nie posiada żaden
cowboy, od nizin Missisipi aż po górzyste Colorado. To dla ciebie. Miss... dodał i umilkł,
oczekując, jakie wrażenie jego słowa uczynią na Anicie.
Dziewczyna jednak milczała uparcie. Ni jednym słowem nie zdradziła nurtujących ją
uczuć i myśli. Nie odpowiedziała również nic na płomienne wyznania i zaklęcia, jakie pózniej
wyrzucał z siebie przygnębiony Jack, widząc, że nawet największym skarbem, jaki posiadał,
nie zdoła pozyskać sobie wzajemności Anity. Zabrał na powrót klejnoty i złamany opuścił
pod wieczór namiot, pozostawiając dziewczynę z jej bolesnymi myślami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]