[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do przedsionka rozkoszy. Na całą wieczność zanurzyli się w
świecie, który dla siebie stworzyli aż oboje, nasyceni do głębi,
osiągnęli pełnię.
W końcu oddech Brenta uspokoił się. Przytulił Joy blisko
do siebie. - Czy dobrze się czujesz? - spytał.
Objęła go ramionami, ich atłasowy dotyk usidlał niczym
pułapka. - Czuję się cudownie!
Unosząc głowę, Brent zaczął całować czule i miękko
drżący wachlarz jej rzęs, pod którym chowała przed nim oczy.
- Ja temu nie zaprzeczam - powiedział ochrypłym głosem - ale
pierwszy raz kochać się z mężczyzną, to często nie jest
najprzyjemniejsze doświadczenie dla kobiety.
- Wszystko jest względne, Watsonie - zażartowała,
rozkoszując się dotykiem włosów na jego piersi, po których
przesuwała wargami.
- Właśnie skończyłaś kochać się z Brentem - droczył się z
nią, starannie wymierzony klaps trafił w wypiętą pupcię. - Co
to za facet ten Watson?
- Ach, to jeden z moich licznych kochanków -
powiedziała i językiem błyskawicznie polizała go, próbując
smaku jego skóry u nasady gardła.
- Mmmm, jakie strasznie głodne, małe dziecko, prawda? -
Usłużnie pochylił głowę, by lepiej zaspokoić jej apetyt.
- Czy to moja wina, że tak pysznie smakujesz?
- Jesteś jedyną osobą, której prawie dałem się zjeść -
uśmiechnął się szeroko, w jego chrapliwym głosie było
wspomnienie świeżo doznanej rozkoszy. - Starłem się być
delikatny, ale na moment zupełnie straciłem głowę. -
Zaniepokojony poszukał wzrokiem jej oczu: - Czy nie
poraniłem cię za bardzo, najdroższa?
Mogła wyczuć ciepło, którym pałała jego twarz,
dowodząc szczerości wypowiedzianych słów. - To był mój
pierwszy raz - szepnęła - ale wszystko było tak, jak tylko
sobie mogłam wymarzyć.
Oczy Brenta wprost promieniały, przepełniony
wzruszeniem przytulił ją do siebie, tak że jej głowa
spoczywała w zagłębieniu pod jego gardłem, i kołysał leciutko
w ramionach. - Tak bardzo cię kocham, Joy, tak bardzo -
powtarzał.
Jej palce czule kreśliły linie na jego stanowczych ustach. -
Nie możesz kochać mnie bardziej, niż ja kocham ciebie -
wyszeptała.
Zaśmiał się cicho, pieszczotliwie, gdy na niego zerknęła i
przesunął ręką po jej zmierzwionych włosach. - To sprawa
dyskusyjna.
- Nie dla mnie!
Wtulona wygodnie w cieple jego ciała, czuła, jak powieki
same zaczynają jej opadać: Nie mogła powstrzymać ziewania.
Słyszała jeszcze, jak całą ją przeszywa zduszony śmiech
Brenta i czuła, jak sennie oplata jego nogi swoimi. Było jej
rozkosznie ciepło, była bezpieczna i bardzo kochana, kiedy w
końcu oboje spokojnie usnęli.
Joy pogrążona była w środku rozkosznego snu i mimo że
czuła, że jest już ranek, ociągała się jeszcze, nie chcąc
wyrzekać się swoich fantazji. Gorące wargi dotknęły czule
koniuszków jej ust, zanim zdążyła wygiąć je w uśmiechu.
Całą sobą poczuła obecność Brenta w swoim łóżku,
świadomość tego, że jest razem z nią, wywołała u niej
prawdziwy spazm szczęścia. Była zbyt osłabiona, by
wymruczeć najcichsze nawet słowa protestu, gdy uniósł ją do
pozycji siedzącej i objętą pociągnął ze sobą do góry.
- Może jak cię nakarmię, będziesz mogła otworzyć swoje
piękne brązowe oczy - szepnął jej do uszka.
Nie bardzo mogła spełnić to życzenie, ale przynajmniej
udało jej się przytrzymać go na chwilę. - Dlaczego nie
możemy zostać tutaj choć jeszcze chwilkę? - spytała.
- Nie kuś mnie, kobieto - wymruczał, składając pocałunek
na czubku jej noska. - Tak samo jak ty nie chcę opuszczać
tego ciepłego łóżka, ale wspaniały dzień czeka dziś moją
damę. Spędzmy go razem i wybierzmy się na przejażdżkę
wokół niektórych naszych ulubionych włości.
Na te słowa Joy gwałtownie otworzyła oczy. - Och, ja nie
mogę - krzyknęła, rozczarowanie zwarzyło jej rysy. - Muszę
iść dziś do pracy. Grace wspominała, że przyjdzie na parę
godzin, by mi pomóc, więc nie mogę jej zawieść.
- Jak myślisz, kochanie, ile czasu ci to zajmie?
Uśmiechnęła się, słysząc tyle zawodu w jego głosie. - Jeśli
zdołam jakoś się podnieść - westchnęła, rzucając okiem na
stojący na szafeczce nocnej budzik - może będę w stanie
dotrzeć do biura na dziewiątą. Jeśli skończę pracę koło
czwartej, to powinniśmy mieć jeszcze dość czasu, by mogło to
uspokoić moje sumienie.
Skrzywił się niezadowolony, ale opanował się nagle, gdy
spojrzał na nią. - %7łyczyłbym sobie, żeby i moje sumienie
uspokajało się tak łatwo - powiedział tylko.
Poruszona nagłą powagą w jego głosie, drgnęła
gwałtownie, tak jakby rozżarzone żelazo dotknęło jej ciała i
spojrzała na niego. Tyle uczuć widziała w jego twarzy. Mogła
wśród nich rozpoznać udrękę i smutek, a także cień wyrzutów,
których nie była w stanie znieść.
- To, co przeżywaliśmy razem, było wspaniałe -
powiedziała, usta drżały jej ze zdenerwowania. - Proszę cię,
Brent, nie zniszcz tego!
- Chciałbym móc być dla ciebie rzeczywiście wspaniałym
mężczyzną, ale ty, dziecko, zasługujesz na kogoś o wiele
lepszego - odparł zachmurzony, widać było, że coś go
prześladuje.
- Czy to znaczy, że ty sądzisz, że ja pragnę...
doskonałości?
Z zamkniętymi oczami oparł się na wezgłowiu łóżka. - W
ogóle nie wiem, czy jeszcze coś sądzę - westchnął
przygnębiony. - Wczoraj na przykład nie mógłbym sądzić, że
będę w stanie siłą wepchnąć się do twojego łóżka.
- Wcale się nie wpychałeś na siłę - wykrzyknęła
oburzona.
- Do licha, Joy, byłaś taka niewinna - powiedział w
najwyższej rozpaczy. - Nie mogę myśleć o sobie bez
obrzydzenia, że wykorzystałem całe moje doświadczenie, by
wywołać taką a nie inną twoją reakcję. Nie miałem prawa
zmuszać cię do jakichkolwiek fizycznych stosunków, zanim
zdobyłem pewność, że jesteś do tego emocjonalnie
przygotowana. Z każdą inna kobietą to mogłoby wystarczyć,
ale nigdy z tobą! Chciałem dać ci czas, byś mogła poznać
mnie takiego, jaki teraz jestem - ciągnął dalej - i przekonać
się, jak bardzo moje pożądanie ciebie wszystko komplikuje.
Niezależnie od tego, jakie argumenty mogłabyś wysuwać,
musisz zrozumieć i pogodzić się z tym, co może oznaczać
związek ze mną. Mój zawód jest znaczą częścią mego życia i
będziesz musiała przyzwyczaić się do tego, że wiele czasu
będziesz sama.
Zauważywszy, jak silnie wstrząsnęły nią jego słowa,
zdławił łagodny okrzyk zniecierpliwienia, zerwał się na nogi i
przyciągnął ją do siebie. Drżała spazmatycznie.
- Trochę za pózno na te uwagi - szepnęła. - Co się stało,
to się nie odstanie. Pogłaskał ją po włosach i objął czule. - Ja
tylko pragnę ocalić to, co jest jeszcze do ocalenia. Dławiąc
szloch, wtuliła głowę w jego pierś. Zamknęła oczy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl