[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie mogę, nie mogę go dobijać.
 A co z ojcem dziecka?
 Od dawna go nie widuję, to była tylko taka przygoda. Zachowałam się jak idiotka.
To już jesteśmy dwie, pomyślała Imogen. Zachowała się naprawdę jak idiotka,
pozwalając, żeby ktoś taki jak Briony ich skłócił. Miała jednak ważniejszy problem. Może on
naprawdę ma poważne zamiary wobec tej kobiety? Nie byłoby to wcale takie głupie,
zważywszy, że to osoba, przy której życie byłoby o wiele spokojniejsze niż to, co by go
czekało z Imogen.
Przeżuwał jej słowa i całą tę scenę. Wyobraził sobie, jak bardzo musiała ją rozgoryczyć
rozmowa z Briony. A on, zamiast ją pocieszyć, nastroszył się i zrobił awanturę. Był wściekły,
ale przecież nie na Imogen, tylko na tę blond czarownicę, która go prześladowała.
Jego wina. Powinien wyjaśnić jej już dawno temu, że jest dla niego tylko wdową po
koledze. Nie zrobił tego we właściwym czasie i teraz wszystko skrupiło się na Imogen.
Usta mu drgnęły na wspomnienie tego, co usłyszał w ostatnim zdaniu. Imogen wyznała
mu miłość. Wyznała mu miłość tak zwyczajnie, jakby to było zupełnie proste. A przecież ma
inne problemy. Spodziewa się dziecka, jest samotną matką, nie wie, jak pogodzić pracę z
macierzyństwem. Pewnie ojciec jej pomoże. Ten stary tetryk ma chyba jakieś słabe strony i
pewnie wzruszy się losem bezbronnej wnuczki albo wnuka...
Wspomnienie ojca Imogen nasunęło mu myśl o wypadku na komisariacie. Będzie musiał
zeznawać w śledztwie i wiedział, co powie. Zaniedbanie policji było oczywiste i obecni na
posterunku policjanci poniosą wszelkie konsekwencje.
Zjawiły się też inne, bardziej miłe wspomnienia. Naga Imogen na plaży, dotyk jej napiętej
skóry i lekkie, ale zupełnie wyrazne ruchy dziecka.
Dlaczego akurat ona? Dlaczego jego sercem owładnęła istota tak skomplikowana jak
Imogen, a nie ktoś taki jak... Briony Mathews?
Kiedy wrócił z wizyt, Imogen nie było. Lauren poinformowała go, że została wezwana na
policję.
Westchnął. Właściwie sam powinien przejąć wszystkie policyjne wezwania i nie narażać
kobiety w ósmym miesiącu ciąży, ale czy ona mu pozwoli? Nigdy. Pamiętał jeszcze jej
reakcję, kiedy jej o tym wspomniał.
 Wiesz, co tam się stało?  zapytał rejestratorki.
 Aresztowali jakiegoś faceta, był tak agresywny, że musieli użyć gazu. yle się po tym
poczuł.  Widząc jego minę, dodała:  Mówiłam jej, żeby ci to zostawiła, ale nie posłuchała.
Powiedziała, że jest na służbie.
Próbował stłumić niepokój, ale daremnie.
 Powinni go od razu przewiezć do szpitala...
Jak już urodzi dziecko, niech sobie pracuje, gdzie chce, wychodzi, z kim chce i robi, co
chce...
Najpierw odrzuca lekkomyślnie jego małżeńską propozycję, jakby jej to nic nie
obchodziło, a teraz mówi, że go kocha. Czego ona właściwie chce? Chce go zmusić do
uczynienia pierwszego kroku? A kiedy on go uczyni, znowu go odrzuci? W tej samej chwili
do przychodni wtargnęła zdyszana Imogen.
 Właściwie byłam niepotrzebna  oznajmiła.  Ten mężczyzna już doszedł do siebie,
zanim przyjechałam. Przy okazji wpadłam do ojca. Wczoraj dzwoniła do mnie Celia i
mówiła, że ojciec zle się czuje i żebym do niego zajrzała pod jakimś pretekstem.
 I co? W jakiej jest formie?  zaniepokoił się Blair.
 Oznajmił, że czuje się świetnie, i nie pozwolił się zbadać. Obiecał, że póznym
popołudniem przyjdzie do ciebie. To dla niego typowe. Kogoś takiego jak on musi badać sam
szef.
Blair uśmiechnął się ironicznie.
 Każę dla niego rozłożyć czerwony dywan. Komisarz policji był co prawda ojcem
Imogen, ale przede wszystkim jego pacjentem. Blair mógł sobie z niego żartować, ale musiał
go traktować z taką samą powagą jak każdego innego człowieka, który mu powierzał swoje
zdrowie.
Zaczerwieniona twarz, kłopoty z oddychaniem, zmęczenie. Przemęczone serce. Typowe u
pracoholików, pomyślał Blair, prosząc starszego pana o włożenie koszuli.
 Będzie pan musiał trochę zwolnić tempo  powiedział.  Skieruję pana do kardiologa.
Brian Rossiter nie stawiał oporu; miał tylko jeden warunek.
 Ale tempa nie zwolnię. Muszę trzymać rękę na pulsie. Blair spojrzał na niego z powagą.
 A ja przed chwilą trzymałem rękę na pańskim  oznajmił  i wiem, co mówię. Musi pan
mniej pracować. Chce pan chyba zobaczyć swojego wnuka?
 Pewnie, że tak  odparł zdenerwowanym głosem Brian.
 Wysłuchałem drobne szmery w sercu, pewnie zastawka. Trzeba zrobić EKG i echo
serca. To typowe dla pańskiego wieku. Po prostu arterie stają się mniej elastyczne.
 A te badania na czym polegają?  zachmurzył się komisarz.
 Są zupełnie bezbolesne. EKG polega na podłączeniu do aparatury i odczytaniu zapisu
bicia serca, a echo serca jest równie proste. Kardiolog na ekranie patrzy, jak pracują zastawki
serca i interpretuje to, co widzi. Komisarz chwilę się namyślał.
 A jeśli to defekt zastawki, to co się robi?
 Zależy od stopnia zaawansowania schorzenia. Nieraz się operuje, a nieraz wstawia
sztuczną, metalową zastawkę, która zastępuje zużytą.
Komisarz rozpogodził się.
 Rozumiem. Czyli że przy odrobinie szczęścia pobędę jeszcze trochę na tym padole.
Blair roześmiał się.
 Jestem pewien, że tak. Jest pan bardzo potrzebny żonie i córce. No i nowemu małemu
Rossiterowi, który wkrótce się pojawi.
 Wiem, choć wolałbym, żeby się pojawił w nieco innych okolicznościach.
Wszyscy byśmy woleli, pomyślał Blair, ale nie zamierzał zdradzać przed starym tyranem
swoich uczuć. Starszy pan wstał i zapytał, gdzie jego córka.
 Przyjmuje teraz kobiety w ciąży. Jeśli pan chce, zaraz ją poproszę  zaproponował
Blair.
 Nie, nie trzeba jej przeszkadzać. Musicie kiedyś do nas wpaść na kolację. Potem, kiedy
dziecko przyjdzie na świat, będzie bardzo zajęta.
Blair postanowił wykorzystać chwilę słabości swojego pacjenta.
 Ona pana potrzebuje  powiedział.  Jak każda kobieta w jej stanie jest teraz bardzo
wrażliwa. Powinna mieć przy sobie rodzinę.
Komisarz obrzucił go srogim spojrzeniem.
 Poucza mnie pan, doktorze? Sam wiem, co robić, i może pan być pewien, że znam
swoje obowiązki. Nie rozumiem tylko, dlaczego pan jej pozwolił zrezygnować z tego ślubu.
Przecież pan musi coś do niej czuć, w przeciwnym razie nie proponowałby pan małżeństwa.
Bardzo bym chciał mieć pana za zięcia.  Już miał wychodzić, ale wydał jeszcze jedno
polecenie.  Chciałbym tego kardiologa odwiedzić jeszcze dzisiaj albo najpózniej jutro.
 Zobaczę, co się da zrobić  przyrzekł Blair, mile zaszczycony nieoczekiwanym
zaufaniem.
 Co tam u mojego staruszka?  zapytała Imogen po wyjściu ostatniego pacjenta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl