[ Pobierz całość w formacie PDF ]

osłoniętym patio.
Czytała Toby'emu rozdział z  Robinsona Crusoe". Chłopiec siedział w
kucki na ziemi obok niej, z głową opartą na rękach. Usiłował utrzymać otwarte
oczy, żeby nie zasnąć i nic nie przeoczyć. Jednak nie całkiem mu się to udawało.
Hatty odłożyła książkę na bok. - Toby?
47
R S
- Hm - wymamrotał sennie.
Hatty poprawiła poduszkę obok siebie. - Chodz tu do mnie. Ja też chcę się
zdrzemnąć, a tu jest wygodniej. Starczy miejsca dla nas obojga.
Spędzili spokojne popołudnie. Było gorąco i nie wiał nawet najlżejszy
wiaterek. Również ptaki ucichły.
Hatty obserwowała kameleona, który wdrapywał się po nodze stolika, a
wspiąwszy się na górę zastygł w bezruchu i wyglądał jak rzezbiona figurka.
Jedynie jego oczy się poruszały. Od czasu do czasu wysuwał język, by schwytać
owada.
Naraz Hatty przypomniała sobie wymijające odpowiedzi Marii, gdy ją
pytała o matkę Toby'ego. Co się działo z żoną Daniela?
W końcu także powieki Hatty stały się bardzo ciężkie.
Spali razem na leżaku. Toby przytulił się do Hatty, a ona objęła go
opiekuńczo ramieniem. Tak. zastał ich Daniel. W jego oczach pojawił się
zagadkowy wyraz. Pochylił się i lekko potrącił ramię syna.
- Toby? Jeżeli będziesz teraz tak długo spał, to co będziesz robić w nocy?
Biegnij do Marii i poproś, żeby przyniosła nam lemoniadę. A potem możesz
pójść popływać z Tomem, jeżeli masz ochotę. Chciałbym porozmawiać z Hatty,
jak się zbudzi.
Klepnął Toby'ego pieszczotliwie na drogę.
- Chce pan ze mną porozmawiać? - zapytała sennie Hatty.
Daniel przystawił sobie krzesło bliżej i usiadł wygodnie.
- Tak, skoro czuje się pani lepiej, musimy omówić parę spraw.
48
R S
Patrzyła na jego długie, muskularne nogi. Miał na sobie białe lniane
szorty i czerwoną koszulę rozpiętą u góry, tak że wyraznie było widać ciemne
włosy na jego opalonym torsie. Jego bliskość sprawiła, iż serce zaczęło jej bić
szybciej. Wzrok Hatty powędrował w górę, ku jego oczom, które przyglądały jej
się uważnie. Sprawiał wrażenie całkowicie świadomego swojego uroku. Gdy
zauważył, że Hatty zaczerwieniła się, nieznacznie zmienił wyraz twarzy.
Doskonale wie, jaki jest diablo przystojny i jakie wrażenie robi na
kobietach, pomyślała. Szacowała go na około trzydzieści pięć lat.
- No - zapytał ironicznie i podniósł jedną brew - jak wypadł test?
- Buenas dias, seorita, seor - powiedziała zjawiwszy się Maria i
postawiła na stoliku duży dzbanek schłodzonej lemoniady.
Daniel nalał Hatty i sobie, następnie oparł się wygodnie na swoim krześle
i wypił duży łyk.
- To pomaga w taki upalny dzień jak dzisiaj. Wypił całą szklankę i nalał
sobie jeszcze raz. Na jego pytające spojrzenie Hatty potrząsnęła odmownie
głową. - Dziękuję, jeszcze mam.
- Dobrze. Wyjaśnijmy więc sobie parę spraw, zgoda? Po pierwsze: czy ma
pani rodzinę, lub przyjaciół, których chciałaby pani zawiadomić?
- O rany! Tak, oczywiście - zawołała Hatty. - Susan i pana Shawcrossa.
To mój adwokat.
- Jeżeli da mi pani adresy, to powiadomię ich, że jest pani bezpieczna.
Pózniej sama będzie pani mogła napisać coś więcej. Chciałbym tylko wiedzieć,
co się właściwie zdarzyło, żeby poinformować władze w Santo Domingo.
49
R S
Hatty słuchała go z rosnącą niechęcią. Naturalnie, że w końcu i tak by mu
wszystko opowiedziała. Jednak myśl, że jeszcze raz musiałaby przeżywać tę
okropność wywoływała w niej dreszcz.
Daniel domyślał się, co teraz czuje. - Byłoby lepiej, gdyby pani już to z
siebie wyrzuciła - powiedział.
Hatty westchnęła głęboko. Miał rację.
Zaczęła od początku, od śmierci swojej cioci. Co chwilę przerywała.
Najwięcej trudu sprawiło jej opowiedzenie o śmierci Glendy. Czuła się winna,
że nie mogła pomóc koleżance.
Gdy skończyła relację, twarz miała jak skamieniałą, a ręce zaciśnięte w
pięści. Paznokcie boleśnie wpity się w dłonie, ale udało się jej nie płakać.
Daniel westchnął głośno. - Mój Boże, biedactwo. Takie straszne
przeżycie...
Wstał i przyniósł kieliszek koniaku. - Niech się pani napije, Hatty. Dobrze
pani zrobi.
Przystawił jej kieliszek do ust, a ona posłusznie opróżniła go. Zakaszlała i
zakrztusiła się, ale po chwili rzeczywiście poczuła się lepiej.
Gdy Hatty opowiedziała o katastrofie, odczuła pewną ulgę. Jednak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl