[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na swoim miejscu. James obiecał, że i tak urządzi dla niej gabinet, na co ona
burknęła, że sam będzie w nim siedział. Musiał się przyzwyczaić do tego, że
pokochał kobietę, która miała swoje zdanie i nie dawała się wmanewrować
w sytuacje, które były dla niej niewygodne.
Wieczór spędzili nad jeziorem znajdującym się na terenie rezydencji
Maserattiego. Jedli pyszną kolację i popijali wino. Nazajutrz czekało ich
rozpoczęcie tygodnia pracy. Oboje wiedzieli, że będzie to całkiem nowa sytuacja, bo
na pewno już wszyscy dowiedzą się o tym związku.
Siedzieli objęci na pomoście. Melisa opowiadała Jamesowi, jak doszło do tego,
że napisała pierwszą książkę. Jak myśli buzowały w jej głowie, nie dając spać
i skutecznie uniemożliwiając skupienie się na czymkolwiek innym. Wiedziała, że
jedynym wyjściem będzie przelanie ich na papier. A raczej na ekran laptopa. I gdy to
zrobiła, poczuła, że wreszcie może swobodnie oddychać, a w jej głowie nie szaleje
burza z piorunami.
Przeczytałem tę książkę. Bardzo mi się podobał sposób, w jaki opisujesz
uczucia.
Naprawdę ją czytałeś? To raczej książka dla kobiet... chyba wzruszyła
ramionami.
I dla mądrych facetów błysnął uśmiechem.
No tak... mruknęła.
Wiem, co chciałaś powiedzieć ugryzł ją w ramię.
Mianowicie? otworzyła szeroko oczy, udając, że kompletnie nie wie, o co
chodzi.
%7łe takich jest mało.
To ty powiedziałeś.
Jasne. Ale wracając do twojej pasji pisarskiej: nad czym teraz pracujesz?
patrzył na nią uważnie.
A tam... taka opowieść... machnęła ręką, czując na sobie jego magnetyczny
wzrok. Westchnęła i powiedziała z pewną niecierpliwością: Jezu... mógłbyś
przesłuchiwać ludzi. Od razu by się do wszystkiego przyznali.
Co masz na myśli? jego twarz nie wyrażała kompletnie nic. Tego Melisa mu
zazdrościła. Potrafił genialnie ukrywać swoje uczucia.
Dobrze wiesz. Gapisz się tymi swoimi ciemnymi oczami, aż człowieka ciarki
przechodzą.
Lubię wzbudzać w tobie dreszcze, Indianko usta Jamesa dotknęły jej
nadgarstka.
Przestań jęknęła, odpychając jego głowę. Zresztą pomost już mamy
zaliczony.
Ujrzała jego zdumione spojrzenie.
Nieważne. Chcesz wiedzieć, o czym jest książka, nad którą pracuję, czy nie?
Chcę wyglądał tak, jakby siłą woli panował nad uśmiechem. Tylko drgający
lekko kącik ust zdradzał, że coś się z nim dzieje.
Tylko nie krzycz i nie bądz zły dodała szybko. Spojrzał na nią zaskoczony.
Dobra. Moja nowa książka nosi roboczy tytuł Człowiek Ciemności i jak nietrudno się
domyślić, opowiada o tajemniczym wojowniku, pojawiającym się w ciemnych
uliczkach miasta i broniącym ludzi, którzy znajdują się w niebezpieczeństwie
powiedziała niemal na jednym wydechu i utkwiła wzrok w spokojnej tafli jeziora.
Ach tak... wcale nie był zły.
Nie jesteś zły?
Nie.
Wiesz, zaczęłam nad tym pracować już dawno, jak tylko Nocny Aowca pojawił
się na ulicach.
Mel, ja też muszę ci się do czegoś przyznać popatrzył na nią z lekkim
przepraszającym uśmiechem i opowiedział o tym, jak przychodził do niej, gdy spała
i jak czytał fragmenty jej książki. Gdy skończył, popatrzył w jej zmrużone oczy.
Teraz ty mi powiedz, czy nie jesteś zła poprosił.
Jezu, Maseratti, czy jest coś, czego o mnie nie wiesz?
Hm... Niech się zastanowię... zmarszczył czoło, jakby intensywnie nad czymś
myślał.
Nie kończ. Jesteś cholernym włamywaczem i podglądaczem burknęła.
Wiem. Ale twoim prywatnym uśmiechnął się i jego dłonie znalazły się pod
jej bluzką. A o tym, jak świetnym kochankiem jest Człowiek Ciemności, też
napiszesz? spytał z pociemniałymi oczami i już wiedziała, jak się skończy ich
wieczorny pobyt nad jeziorem.
Nie dość, że zboczeniec, to jeszcze pyszałkowaty i zarozumiały mruknęła,
kładąc się na deskach pomostu.
To cały ja... uśmiechnął się i jego usta odnalazły delikatną skórę szyi Melisy.
*
Gdy zasnęła w moim łóżku, ukojona pieszczotami i winem, wstałem bezszelestnie
i udałem się do mojego tajnego gabinetu. Tam przebrałem się i bocznym wyjściem
wyszedłem wprost do ogrodu. Ruszyłem w miasto. To było silniejsze ode mnie. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]