[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ściwy pan za dzień lub dwa zechciał spożywać obiady publicznie, gdyż jego czerstwy wygląd
i śmiały krok wraz z troskliwie strzeżonym opanowaniem ruchów i swobodnym wdziękiem
manier skutecznie położą kres pogłoskom (jeżeli istotnie niepomyślne wieści zdołały się już
rozprzestrzenić) niż jakiekolwiek inne posunięcia, które można by obmyślić.
Następnie wuj zaczął z wielką delikatnością pouczać Toma, jak należy się zachować
przy okazji publicznych wystąpień, a czynił to pod bardzo przejrzystą maską przypomina-
nia rzeczy od dawna znanych. Ku wielkiej jednak swej radości przekonał się, że Tomowi
niewiele trzeba pomocy w tym względzie. Chłopiec skorzystał znacznie z niedawnych nauk
Humphreya, który napomknął, że za kilka dni miłościwy pan zacznie spożywać obiady pu-
blicznie, czego dowiedział się od mknącej na chyżych skrzydłach plotki dworskiej. Ale Tom
zachował tę wiadomość na własny użytek.
Widząc, że król zaczyna odzyskiwać pamięć, lord Hertford odważnie podjął kilka prób i
niby to mimochodem badał, jak daleko sięga poprawa. W tych i owych punktach (tam gdzie
zachowały się ślady rozmów z Humphreyem) wyniki były doskonałe, ogólnie zaś biorąc do-
stojny lord uradował się i nabrał nadziei na przyszłość. Aby rzec prawdę, tak piękne żywił
nadzieje, że odważył się przemówić wielce ufnym tonem:
Jestem głęboko przekonany, że jeżeli miłościwy pan raczy teraz wytężyć jeszcze trochę
pamięć, rozwikłamy zagadkę wielkiej pieczęci straty, która zaledwie wczoraj miała niepo-
52
ślednią wagę, dzisiaj zaś jest bez znaczenia, jako że wraz z żywotem nieboszczyka króla do-
biegła również kresu kadencja pieczęci. Czy Wasza Królewska Mość zechce podjąć próbę?
Tom poczuł się niby rozbitek na szerokim morzu. Jakaś wielka pieczęć była rzeczą abso-
lutnie mu nie znaną. Biedak wahał się przez chwilę, potem zaś podniósł wzrok i spytał naiw-
nie:
A jak wyglądała ta wielka pieczęć, szlachetny panie?
Hrabia drgnął niemal niepostrzeżenie i pomyślał:
Niestety! Myśli jego błądzą znowu po bezdrożach. Nierozsądnie postąpił zmuszając go
do umysłowego wysiłku...
Potem zręcznie skierował rozmowę ku innym sprawom, zamierzał bowiem zatrzeć w pa-
mięci Toma obraz nieszczęsnej pieczęci, co zresztą było celem nader łatwym do spełnienia.
53
ROZDZIAA XV
TOM W ROLI KRLA
Dnia następnego przybyli zagraniczni ambasadorowie z przepysznymi orszakami, a Tom
przyjmował ich zasiadłszy na tronie w przerażająco uroczystym stroju. Splendor tej sceny
radował zrazu oko i wyobraznię chłopca, lecz audiencja była długa i nudna, podobnie zresztą
jak większość mów, a więc to, co rozpoczęło się jako przyjemna rozrywka, przeradzało się
stopniowo w nudę i tęsknotę do dawnego życia. Król rzucał od czasu do czasu słowa,
szeptane mu do ucha przez Hertforda, i jak umiał, starał się wywiązać z zadania, był jednak
nowicjuszem w tych sprawach i czuł się za mało swobodnie, aby osiągnąć coś więcej niż po-
wodzenie zaledwie znośne. Minę miał wystarczająco królewską, ale trudno mu było poczuć
się królem. Uradował się więc z serca, gdy ceremonia dobiegła końca.
Znaczną część tego dnia zmarnował tak określał to w myślach na prace związane ze
swą monarszą godnością. Nawet dwie godziny poświęcone godnym władcy zabawom i ćwi-
czeniom okazały się raczej uciążliwe, bo pełne były ograniczeń i etykietalnych ceremonii. Za
czysty zysk miłościwy pan uważał tylko godzinę Spędzoną sam na sam z Chłopcem do
Bicia, który dostarczał nie tylko rozrywki, lecz również cennych wiadomości.
Trzeci dzień królowania Toma Canty minął podobnie jak dni poprzednie. Chmury rozpra-
szały się z wolna. Chłopiec czuł się nie tak skrępowany jak na początku. Powoli przywykał
do nowych warunków i nowego otoczenia. Aańcuchy uwierały go jeszcze, lecz nie zawsze i
wszędzie. Z każdą godziną czuł, że coraz mniej go onieśmielają i wprawiają w zakłopotanie
obecność i hołdy możnych.
Gdyby nie jedna grozba obiad spożywany publicznie Tom bez obawy witałby nadej-
ście dnia czwartego. Obiad miał rozpocząć ów dzień. W programie były także znacznie do-
nioślejsze sprawy, tego bowiem dnia król musiał przewodniczyć posiedzeniu Rady, która
wysłucha jego poglądów i rozkazów tyczących polityki, jaką należy podjąć wobec rozlicz-
nych cudzoziemskich nacji rozrzuconych blisko i daleko na całej ogromnej powierzchni glo-
bu. Tego również dnia lord Hertford będzie formalnie powołany na ważny urząd Lorda Pro-
tektora. Na dzień czwarty wyznaczono ponadto wiele innych spraw znacznej wagi, lecz
wszystko to niewiele znaczyło wobec grozby obiadu. Król sam siędzie do stołu, a wiele
[ Pobierz całość w formacie PDF ]