[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stęp!
198
Napastnik znów zamachnął się ciężką pałką. Nick poczuł
ból w ramieniu, ale złapał łotra za rękę, wydarł broń i rzucił
ją w krzaki. Chwilę pózniej dobył własnej szpady. Pierwszy
z bandytów od razu się wycofał, ale dwaj pozostali ciągle
krążyli w pobliżu, jakby nie mogli zdecydować się na otwar
ty atak. Nick krzyknął głośno i skoczył w ich stronę. Obaj
jak na komendę obrócili się na pięcie i uciekli.
Kiepska pułapka, pomyślał Nick. Ciekawe, czemu to
w ogóle miało służyć? Przecież na dobrą sprawę, gdyby
chcieli, to mogli go zabić. Może to tylko ostrzeżenie?
Skrzywił się i rozmasował obolałe ramię. Wrogowie zna
li go na tyle, aby wiedzieć, że mimo wszystko przyjdzie na
wezwanie Catherine.
Co to było? Zemsta zazdrosnego kochanka? Czy też
ktoś chciał ją wyłącznie dla siebie? A może chodziło
o coś gorszego?
ROZDZIAA DZIEWITY
Zgodnie z przewidywaniami Catherine przedstawienie
wzbudziło entuzjastyczny aplauz. Jej królewska mość była
szczerze ubawiona, a wśród widzów co chwila rozlegały się
głośne okrzyki, zachęcające Melodię do jeszcze ostrzejszej
postawy wobec nieszczęsnego sir Peabody'ego.
Nick grał swoją rolę z wyrazną przyjemnością, dowodząc,
że jest zupełnie niezłym aktorem. Na pewno łatwiej wcielił
by się w postać sir Trustworthy'ego, ale nikt poza nim nie
udzwignąłby całego ładunku komicznego, jaki tkwił w ry-
cerzu-bufonie.
Zanim sztuka dobiegła końca, wszyscy zanosili się do
nośnym śmiechem. Królowa aż się trzymała pod boki, kiedy
zaś wstała, oczy wszystkich widzów spoczęły na niej z wiel
kim wyczekiwaniem.
- Bawiliśmy się dzisiaj wyjątkowo - powiedziała. - Wy
gląda na to, że Melodia zostawiła w pobitym polu sir
Peabody'ego, lecz moim zdaniem największy aplauz nale
ży się parze głównych aktorów. Panna Catherine zagrała po
prostu siebie, a sir Nicholas z takim zapałem wszedł w rolę
błazna, że udowodnił tym nie tylko talent, ale i wielkie ser
ce włożone w tę pracę.
Wyglądało na to, że wszyscy obecni na sali są tego sa-
200
mego zdania co królowa, bo nagle zerwał się huragan braw.
Królowa dała ręką znać, że od tej chwili aktorzy i widzowie
są wolni.
Catherine i Nick od razu zostali otoczeni przez przyja
ciół, chcących im pogratulować świetnego występu. Minęło
nieco czasu, zanim Catherine zdołała wyrwać się z rozentu
zjazmowanego kręgu i chwilę odpocząć w samotności.
W głowie kłębiło jej się od natłoku myśli. Elżbieta powie
działa prawdę. Występ Nicka nie miał w sobie nic z taniej
błazenady. Wręcz przeciwnie, niemal po rycersku przyjął
swoją ostateczną klęskę. A potem spojrzał w oczy Catheri
ne, jakby chciał powiedzieć, że to wszystko zrobił wyłącz
nie dla niej.
Co jeszcze usiłował jej przez to przekazać? Na próbach
ani razu o tym nie rozmawiali. Bała się go zapytać? A może
raczej obawiała się swojej reakcji na jego odpowiedz?
Jak zwykle wyszła na dziedziniec. Była mrozna zimowa
noc, lecz jasne niebo sprawiało, że cały ogród lśnił białą po
światą. Zanosiło się na śnieżycę.
Catherine przez chwilę stała w głębokiej zadumie. Nie
mogła już dłużej udawać, że nic nie czuje do sir Nichola
sa. Kochała go. Kochała całym sercem. A jednak problem
zaufania pozostawał nadal nierozstrzygnięty. Na ile mogła
mu ufać?
- Panno Catherine? Proszę poczekać. Chciałbym z panią
chwilę porozmawiać.
Westchnęła, słysząc głos Jamesa Mortona. Odwróciła się
w jego stronę.
- Dlaczego wciąż pan za mną chodzi, sir? - spytała, przy
glądając mu się ze zle skrywaną wzgardą. - Chyba wyraz
nie dałam panu do zrozumienia, że nie przyjmę jego pro
pozycji.
201
- Chciałbym tylko wyrazić pani moje najgłębsze uszano
wanie. Nie zamierzałem pani rozgniewać, ale pogratulować
świetnego występu.
- Gratulacje należą się sir Nicholasowi. To on wymyślił tę
intrygę i napisał świetne dialogi.
- Powiadają, że z dzisiejszym dniem przestanie się pani
narzucać, ponieważ wasz zakład dobiegł końca.
- Nie obchodzi mnie, co mówią inni.
James zdecydował się na jeszcze jedną rozpaczliwą próbę.
- Przecież pani doskonale zdaje sobie sprawę, że w prze
ciwieństwie do sir Nicholasa nigdy nie zawiodę pani zaufa
nia. Nie skrzywdzę pani.
- Bardzo dziękuję panu za troskliwość, lecz sama zajmę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]