[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wolnym krokiem podchodzi do mnie, potrząsając opakowaniem.
 Jak najbardziej  odpowiada z powagą. Staje między moimi nogami i
koniuszkiem palca unosi mi brodę do góry.  Otwórz.
Otwieram usta, a on opiera końcówkę na moim języku i wyciska z niej kulkę
bitej śmietany. Oblizuję wargi i śmietana błyskawicznie się rozpuszcza.
Opieram ręce za plecami i odchylam się do tyłu, a on omiata wzrokiem moją
klatkę piersiową.
 Jestem przygotowana na najgorsze, panie Ward  droczę się.
W jego oczach zapalają się iskierki, znów serwuje mi ten szelmowski
uśmiech.
 Może być trochę zimna  ostrzega, wyciskając długi pas śmietany na
środek mojej klatki piersiowej. Wciągam gwałtownie powietrze, oszołomiona
lodowatym dotykiem bitej śmietany, która biegnie od wgłębienia nad obojczy-
kami aż do miejsca, gdzie łączą się uda. Jesse uśmiecha się kpiąco i wyciska
jeszcze odrobinę w strategicznym punkcie. Spoglądam wzdłuż długiej, białej
smugi, sutki twardnieją mi z zimna. Jesse odsuwa się i przygląda mi z
zachwytem.
 Trochę mało oryginalne, co?  Uśmiecham się.
Wyciska sobie trochę śmietany do ust.
 Nie ma jak sprawdzone pomysły.  Znów mnie zostawia. Dokąd on idzie?
Siedzę na blacie pokryta bitą śmietaną, a Jesse przegląda kuchenne szafki.  O,
tutaj jest.
Co on tam ma? Otwiera szufladę, wyciąga z niej łopatkę i wraca do mnie,
stukając nią złowieszczo w słoik kremu czekoladowego. Gdy znów staje między
moimi nogami, odkręca wieczko i rzuca je na marmurowy blat.
Unoszę brew w niemym pytaniu, choć wiem doskonale, co zamierza.
Zanurza łopatkę w słoiku, wyjmuje dużą porcję i nagłym ruchem rozmazuje ją
na mojej piersi.
 Au!  wołam, bo zapiekła mnie skóra.
Z kpiącym uśmiechem zaczyna rozsmarowywać czekoladę wokół brodawki,
pieczenie w połączeniu z rytmicznymi ruchami łopatki sprawia, że z głębi
mojego gardła wydobywa się pomruk. Kiedy słoik jest już zupełnie pusty, a
moja klatka piersiowa w całości pokryta kremem, Jesse odkłada łopatkę i
odsuwa się, żeby podziwiać swoje dzieło. Uśmiech, jaki maluje się na jego
przystojnej twarzy, sprawia, że mam ochotę rzucić się na niego i powalić go na
podłogę. Wygląda na cholernie zadowolonego z siebie.
 Moja własna ekierka  oświadcza, oblizując wargi.
Spoglądam w dół na swoje nasmarowane ciało i z powrotem w jego
rozbawione oczy.
 Skoro już się zabawiłeś, powinnam pójść pod prysznic.  Udaję, że chcę
zeskoczyć, ale on w mgnieniu oka bierze mnie w ramiona, dokładnie tak, jak się
spodziewałam. Tkwię przyciśnięta do jego piersi, śliska jak piskorz. Ze
śmiechem poruszam całym ciałem, żeby wetrzeć w niego krem.
 Ty spryciaro  mruczy Jesse, odsuwając się, nitki czekolady i bitej
śmietany rozciągają się między naszymi ciałami. Aapie mnie za ręce i delikatnie
popycha do tyłu, tak że leżę płasko na plecach, patrząc na niego.  Jeszcze nie
zacząłem się dobrze bawić, moja droga.
Uśmiecham się szeroko.
 Jestem brudna.
 Och, kocham ten uśmiech. Zaraz będziesz czysta.  Pochyla się nade mną,
ocierając się członkiem o moje podbrzusze, palcem wskazującym zbiera
czekoladę z mojego sutka i wpatrując mi się w oczy, wsuwa go sobie do ust i
oblizuje sugestywnie.  Hm, czekolada, bita śmietana i pot.
Drżę pod jego przenikliwym spojrzeniem. Lekkie pulsowanie w moim
podbrzuszu przybiera na sile, gdy zaczynam wić się na blacie, przyszpilona jego
wzrokiem. Wyciągam ręce, żeby przyciągnąć go do siebie. Potrzebuję
fizycznego kontaktu. Pochyla się, odnajduje moje usta i przywiera do mnie
torsem, tak że znów zaczynamy się ślizgać. Ciepło jego ciała posyła mnie prosto
do Siódmego Nieba Jessego.
Lekkim trzepotaniem języka zachęcam go, by wysunął swój, i uśmiecham
się, gdy z jękiem oplata mnie ramieniem w talii i podrywa z blatu. Zarzucam mu
ręce na szyję i przeczesuję włosy palcami, nie przestając się wić.
Odrywa usta od moich warg i pocałunkami wytycza szlak od policzka do
ucha, cały czas napierając na mnie biodrami. Czuję znajomy ucisk w kroczu.
Jęczę, wczepiając mu się palcami we włosy, a on gryzie mnie w płatek ucha i
powoli przeciąga po nim zębami.
 Jesse  dyszę, wyginając się w łuk.
 Wiem  szepcze mi do ucha.  Chcesz, żebym się tym zajął?
 Tak!
Całuje delikatnie wgłębienie pod moim uchem i układa mnie z powrotem na
plecach. Opierając się jedną ręką o blat, drugą delikatnie odgarnia mi włosy z
twarzy. Przygląda mi się z namysłem, zielone oczy ma szkliste, trybiki w jego
głowie kręcą się jak szalone.
 Kiedy jesteś przy mnie, Avo, wszystko wydaje się znacznie bardziej
znośne  mówi cicho, zaglądając mi w oczy.
Chłonę jego słowa całą sobą. Co jest bardziej znośne? Nie potrafię nadać
sensu tej niejasnej wypowiedzi, zwłaszcza teraz. Ten mężczyzna kryje w sobie
jakąś tajemnicę. Pragnę poznać odpowiedzi, ale gdy próbuję się odezwać, Jesse
opuszcza głowę na moją pierś i smaga językiem mój wyprężony sutek, zlizując
czekoladę. Drżę, gdy zaciska zęby na napiętym guziczku, ostre ukłucie każe mi
wyprężyć plecy i wypiąć pierś do przodu, przez co on jest zmuszony odsunąć się
nieco.
 Przyjemnie?
 Tak!
 Chcesz jeszcze?
 Jezu, Jesse!
Mruczy z satysfakcją i pieszcząc na zmianę obie piersi, starannie zlizuje ze
mnie czekoladę.
Jęczę. Jestem w kompletnej rozsypce. Spocona, wczepiona palcami w jego
włosy, wiję się pod wprawnymi ruchami jego języka. Jeśli tylko dotknie mojego
łona, wpadnę w rozpaczliwy stupor.
 Do czysta  mówi, przeciągając sylaby, podnosi się i spogląda mi prosto w
oczy.  Ale ktoś nie ma jeszcze dosyć moich ust.  Oblizuje wargi i odsuwa się,
a mój żołądek wywija salto.
O Chryste, nie wytrzymam nawet sekundy.
Nachyla się nade mną ze wzrokiem wbitym w zwieńczenie moich ud, a
potem łapie mnie za nogi i powoli rozsuwa je szerzej.
 Cholera, Avo, jesteś cała mokra.  Bierze głęboki oddech, jego pierś unosi
się i opada coraz szybciej, gdy rzuca mi ostatnie spojrzenie i opuszcza głowę,
powoli i prowokacyjnie. Zaciskam powieki, całe moje ciało tężeje, czekając na
jego dotyk. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typografia.opx.pl