[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieszczanie z Coventry nie chwycą za broń dla Elżbiety. Poddajcie się bez
walki.
Uśmiechnął się smutno.
Muszę spełnić swój obowiązek wobec królowej. Przecież o tym wiesz,
pani.
205
Ja też nie mogę ci powiedzieć wszystkiego szepnęłam. Też mam
sekrety. Ale wiem, że nadchodzi wielka, niepokonana armia. Gdy
przybędzie, obiecaj mi, że będziesz przy mnie, u mego boku. Obronię cię.
To ja powinienem cię bronić, pani. To mój obowiązek i...
I co jeszcze?
Byłam pewna, że powie pragnienie , a to już prawie deklaracja. Wiem, że
nie powinnam się w niego wpatrywać, lecz mimo to przysunęłam się o
krok, zaglądając mu w oczy. Staliśmy blisko jak kochankowie.
Zwyczaj uciął. Mam zwyczaj być posłuszny swojej królowej. A
tego wymaga ode mnie Elżbieta. Cofnął się, spuścił oczy.
Przyszedłem tylko spytać, czy potrzebny ci medyk rzekł, wbijając wzrok
w czubki butów. Cieszę się, że czujesz się lepiej. Ukłonił się i
wyszedł.
Pozwoliłam mu odejść. Jego nieuświadomiona jeszcze miłość do mnie jest
gwarancją mojego bezpieczeństwa. Shrewsbury jest mój, choć o tym nie
wie. Wolność zapewni mi armia, która się zbliża, a wraz z nią moja
przyszłość, krok za krokiem. Młodzieńcy z Północy pędzą na ścigłych
rumakach, by uratować mnie z rąk Elżbiety. Najlepsza armia Europy płynie
już na swoich wielkich okrętach. Niedługo odzyskam to, co do mnie należy.
Jeśli Bothwell uciekł z niewoli, jest już w drodze. Lądem, morzem, pieszo
czy konno; choćby musiał się czołgać, przybędzie. Zechce wziąć udział w
tej bitwie. Nienawidzi Anglików jak zarazy, to typowy mieszkaniec
pogranicza. Jego przodkowie od stuleci najeżdżali angielskie ziemie i sami
cierpieli od angielskich najazdów. Zrobiłby wszystko, żeby im zaszkodzić.
Pokonanie Anglików w otwartym boju będzie dla niego największą z
możliwych ziemskich rozkoszy.
Spotkamy się ponownie tam, gdzie się rozstaliśmy, na polu walki. Odjechał
wieczorem po owym strasznym dniu na wzgórzu Carberry, gdzie
powiedział mi w końcu wszystko. Przewidział, że buntowniczy szkoccy
lordowie zagwarantują nam obojgu bezpieczeństwo i złamią przyrzeczenie
natychmiast, gdy Bothwell zniknie im z oczu. Ze jego wyjmą spod prawa, a
mnie uwiężą. Błagał, bym mu pozwoliła walczyć, wyrwać się z okrążenia,
żebym uciekła z nim razem. Ale mnie się wydawało, że jestem mądrzejsza.
Nikt nie ośmieli się mnie tknąć, bo w moich żyłach
206
płynie królewska krew. Nie skrzywdzą mnie. Jestem bezpieczna. Moja
osoba jest święta, a na mojego małżonka też nikt nie podniesie ręki.
Cisnął czapkę na ziemię, zaczął kląć i wrzeszczeć. Niech go szlag, wołał,
jeśli moje imię i korona mnie ochronią. Jestem głupia jak but. On sam mnie
porwał, czy to mnie niczego nie nauczyło? Niczego nie pojęłam? Aura
królewskiego majestatu to złudzenie, które człowiek pozbawiony skrupułów
łatwo może strzaskać. Wydaje mi się, że on jest jedynym gwałcicielem w
Szkocji? Chcę odrzucić ochronę, jaką mi zapewnia?
Wtedy i ja straciłam panowanie nad sobą. Jazgotałam, że nie ma racji, że
nawet największy łajdak wśród szkockich lordów ma respekt przed władcą.
Nie skrzywdzi osoby, w której żyłach płynie królewska krew. Tamci mogą
być wściekli, mogą być mi wrodzy, ale nie są szaleni. Nikt nie tknie mnie
nawet palcem.
Wtedy mi powiedział. Powiedział mi, żebym wreszcie spojrzała w oczy
prawdzie, którą'przysięgłam wykryć, ale bałam się dojrzeć. Powiedział mi,
że on sam był wśród zbuntowanych lordów, którzy sprzysięgli się na życie
Darnleya a w żyłach Darnleya płynęła królewska krew, jak i w moich.
Zabili księcia małżonka, ojca następcy tronu, który sam też był potomkiem
królów. Bothwell oparł ciężkie ręce na moich ramionach i powiedział:
Posłuchaj, Marie: twoje ciało nie jest święte. Jeśli nawet kiedykolwiek
było, to już nie jest. Ja je miałem. Wszyscy wiedzą, że cię posiadłem, i to
wbrew woli. Wszyscy wiedzą, że jesteś tylko śmiertelniczką. Można cię
zgwałcić, można uwieść. Można zabić. Można cię wtrącić do lochu albo
zaprowadzić na szafot i położyć twoją głowę na pieńku. Ja ich tego
nauczyłem. Niech mi Bóg wybaczy! Nie zdawałem sobie sprawy, że tylko
taką lekcję stąd wyciągną. Myślałem, że czyniąc cię moją, zapewnię ci
bezpieczeństwo, a zniszczyłem chroniący cię czar. Pokazałem im, że
mężczyzna może z tobą zrobić, co zechce, z twoją zgodą lub bez niej.
Nie słuchałam go. W chwili, kiedy mówił ze mną tak szczerze, jak nigdy w
życiu, ja go nie słuchałam. Powiedziałam tylko:
Kto? Podaj mi nazwiska. Nazwiska królobójców, którzy zgładzili
Darnleya. Już są martwi.
W odpowiedzi sięgnął za pazuchę dubletu i wyjął starannie złożony
dokument, spisaną rotę sprzysiężenia. Powiedział:
Wez to. Być może już tylko w ten sposób mogę ci pomóc. To dowód
twojej niewinności w tej sprawie, a naszej winy. Mój pożegnalny prezent
dla ciebie.
207
A potem odjechał bez jednego słowa. Nie powiedział do mnie nawet
żegnaj .
Na arkuszu spisane były słowa przysięgi i nazwiska nazwiska niemal
wszystkich wielkich lordów mojego dworu. Zdrajców. Skrytobójców.
Zbrodniarzy. Był wśród nich nawet mój brat przyrodni. Ich sojusz miał na
celu pozbawienie życia mojego męża, Darnleya.
Et voila na samej górze widniało nazwisko Bothwella. Był tak samo
winny jak oni wszyscy. To właśnie próbował mi powiedzieć ostatniego dnia.
Ze można zgładzić króla, pomazańca jak ja. Wystarczy nie mieć skrupułów.
Bothwell ich nie miał.
***
GEORGE.
Grudzień 1569 roku Coventry.
Nie mogę spać w tym cuchnącym mieście. %7łołnierze hałasują przez całą
noc, aż do śwftu słychać wrzaskliwe piski miejscowych dziewek. Brzmią
jak szczekanie lisów lub sabat wiedzm.
Ubieram się przy świecy, ostrożnie, żeby nie zbudzić Bess. Wychodząc na
palcach z sypialni, widzę, że się porusza, przerzuca rękę na drugą stronę
łoża, gdzie zwykle leżę. Nie chcę rozmawiać z Bess. Z nikim nie chcę
rozmawiać.
Nie jestem sobą. Ta myśl uderza mnie, kiedy schodzę po skrzypiących
schodach do wyjścia. Wartownik przy drzwiach poznaje mnie i składa
niezgrabny ukłon. Nie zatrzymuje mnie, choć przecież to już nie ja. Nie
jestem ani takim mężem, jakim byłem dawniej, ani sługą królowej,
Talbotem znanym z wierności i niewzruszonych poglądów. Uwiera mnie
moja godność, miejsce w świecie, nawet szata. Czuję się tak, jakby rozdarły
mnie na strzępy porywiste wichry historii. Czuję się jak bezradne dziecko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]