[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szkarłatne osłony nie pozwalały widzieć żadnych innych kolorów. Nagle Jacen usłyszał huk
wystrzału, ale nie zobaczył laserowej błyskawicy. Głośny jęk Wookiego zabrzmiał o ułamek
sekundy wcześniej niż drżący pomruk jego świetlistego ostrza, które przecięło powietrze, ale
nie trafiło niczego. Lowie ponownie zawył.
- O rety, panie Lowbacco, ostrze pańskiego miecza nawet nie musnęło laserowej
błyskawicy! - zapiszczał Em Teedee. - Mam nadzieję, że z czasem dojdzie pan do większej
wprawy.
Wookie zaryczał groznie, wyraznie urażony, a mały android-tłumacz odparł, jakby
trochę przestraszony:
- No dobrze, niech tak będzie. Rozumiem, że to bardzo trudne, ponieważ niczego pan
nie widzi... Mimo to radziłbym, żeby nie dał się pan trafić po raz drugi.
Jacen stracił zainteresowanie rozmową, kiedy za jego plecami rozległ się syk
wystrzału i kiedy laserowa smuga trafiła go w sam środek pośladka. Jęknął z bólu. Niewielka
rana zapiekła, jakby został ukąszony przez żądlącą jaszczurkę. Chłopiec obrócił się i machnął
świetlistą klingą, ale było już za pózno.
Z przeciwległego krańca polany doleciał odgłos następnego strzału, po którym rozległ
się trzask łamanej gałęzi. Mimo osłony, Jacen ujrzał, że Tenel Ka odskoczyła. Przekonał się,
że trzask wywołała niewidoczna laserowa błyskawica, która przełamała gałąz w pobliżu
miejsca, gdzie przed kilkoma sekundami stała dziewczyna. Młoda wojowniczka przykucnęła,
wyciągnąwszy przed siebie rękę ze świetlnym mieczem. Skupiona, przekrzywiła głowę.
Jacen wyciągnął myślowe palce, starając się za pośrednictwem Mocy wyczuć, z której
strony może nastąpić następny atak zdalniaka. Usłyszał odgłosy dwóch kolejnych strzałów, a
pózniej dzwięczny brzęk, z jakim jego siostrze udało się odbić jedną z błyskawic. Jacen
skupił uwagę na bólu, jaki nadal czuł w miejscu, gdzie został trafiony przez laser. Starał się
wykorzystać go do wzmożenia własnej koncentracji. Nie chciał zostać użądlony po raz drugi.
Usłyszał świst kolejnego strzału i machnął ostrzem świetlnego miecza, starając się
odbić laserową błyskawicę. Chybił, ale ruch jego ciała wystarczył, żeby zejść z toru jej lotu, i
świetlista smuga przemknęła obok, nie czyniąc chłopcu krzywdy. Jacen poczuł tylko
podmuch ciepłego powietrza, ale nie zauważył, którędy przeleciała.
- Prawie mnie trafiła - mruknął do siebie, a potem odruchowo machnął klingą na bok,
kiedy usłyszał, że zdalniak wystrzelił po raz drugi.
Tymczasem Jaina odbiła kilka laserowych błyskawic wystrzelonych przez jej
zdalniaka, który zdecydował się strzelić w krótkich odstępach czasu aż pięć razy. Jedna z
laserowych smug, odbitych od świetlistego ostrza miecza, poszybowała prosto ku Jacenowi.
Chłopiec zareagował niemal odruchowo. Posługując się Mocą i czując, jak przepływa przez
jego ciało, jakimś cudem wiedział, co powinien zrobić. Obrócił się i przesunął ostrze
własnego świetlnego miecza tylko na tyle, by przecięło tor lotu zabłąkanej błyskawicy.
Odbita laserowa smuga poszybowała między rosnące na skraju polany drzewa, gdzie z
cichym sykiem zwęgliła kilkanaście liści.
Nie przestając się obracać, Jacen jednym płynnym ruchem nadgarstka przeciął
powietrze świetlistą klingą. Odbił następny laserowy promień, wystrzelony przez innego
zdalniaka krążącego wokół grupy młodych Jedi.
Lowbacca triumfująco zaryczał. On również się zorientował, jak bronić się przed
strzałami.
Jeżeli nie liczyć przyspieszonego oddechu, Tenel Ka była jak zwykle milcząca i
skupiona. Spoglądając przez czerwoną osłonę, Jacen widział, jak dziewczyna odbiła strzał
jednego z laserów, a pózniej podskoczyła jak umiała najwyżej i posłużyła się świetlnym
mieczem jak toporem. Chłopiec ujrzał, że w powietrzu pojawił się snop iskier, który zamienił
się w obłok dymu, otaczający niewielką dziurę. Usłyszał głuchy stuk, z jakim szczątki
rozłupanego przez Tenel Ka zdalniaka spadły na ziemię.
- Bardzo dobrze. Na razie wystarczy - odezwał się Luke Skywalker.
Tenel Ka wyłączyła broń i oparłszy dłonie na biodrach, odwróciła się w stronę mistrza
Jedi. Jacen uniósł ciemnoczerwoną osłonę hełmu i przekonał się, że zdalniak, z którym
walczył, unosi się przed jego twarzą w odległości wyciągniętej ręki. Zdumiony, cofnął się o
krok.
Zdalniak Tenel Ka, przecięty na połowy, spoczywał na ziemi.
W jego elektronicznych obwodach raz po raz coś błyskało i iskrzyło. Jaina i Lowie
także wyłączyli świetlne miecze i stali nieruchomo, zdyszani i uśmiechnięci. Jacen potarł
miejsce na pośladku, ponieważ nadal czuł tam piekący ból. On również uśmiechnął się
niepewnie, licząc na to, że nikt spośród jego przyjaciół nie zauważy, gdzie został trafiony.
- Wszyscy spisaliście się na medal, jeżeli nie liczyć faktu, że będę teraz potrzebował
nowego zdalniaka - ciągnął mistrz Skywalker, obdarzając Tenel Ka cokolwiek wymuszonym
uśmiechem. - Posługując się Mocą, poradziłaś sobie doskonale.
- Posługiwałam się nie tylko Mocą - odrzekła dziewczyna, prostując się i dumnie
unosząc głowę. - Posługiwałam się także słuchem, żeby wiedzieć, w którym miejscu znajduje
się mój zdalniak. Kiedy się skoncentrowałam, słyszałam go, nawet mimo buczenia świetlnych
mieczy.
Luke zachichotał.
- Bardzo dobrze. Rycerze Jedi powinni korzystać ze wszystkich umiejętności i
środków, jakimi dysponują.
Jaina uchwyciła oburącz rękojeść świetlnego miecza i unieruchomiła jaskrawe
świetliste ostrze przed swoją twarzą. Spojrzała poprzez smugę świetlistej kontrolowanej
energii na przeciwnika, Lowbaccę, który stał o kilka kroków przed nią, trzymając własną broń
w kosmatej dłoni. Lowie zaryczał, dając znak, że jest także gotów.
Dziewczyna popatrzyła w złociste oczy młodego Wookiego, a potem przeniosła
spojrzenie na pasmo ciemniejszej sierści, zaczynające się nad jego okiem i ginące z tyłu
głowy. Lowbacca, mimo iż bardzo chudy, o wiele przewyższał ją wzrostem. Jaina wiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]