[ Pobierz całość w formacie PDF ]
byliśmy tam znacznie lepiej widziani i przez znacznie więcej osób, niż gdybym zrobił to na
parkiecie pośrodku sali balowej.
- Zatem jesteś winien jej przeprosiny. - Sir Albert popatrzył z troską. Bronił przyjaciela w
White wobec członków klubu, przekonanych, że to rzeczywiście się zdarzyło: inkryminowana para,
nie widząc świata poza sobą tańczyła walca nieprzyzwoicie przytulona, po czym zniknęła na tarasie
z oczywistym zamiarem zbliżenia się jeszcze bardziej. To był żart, którym bawił się cały White
Club, wydarzenie dnia, którym delektowało się całe miasto. Bóg jeden raczył wiedzieć, co działo
się z reputacją biednej dziewczyny w salonach Londynu, gdzie damy mogły rozkoszować się tą
historią w nieporównywalnie bardziej złośliwy sposób.
- A powinienem? - Hrabia skupił spojrzenie na szklance, po czym cisnął ją w stronę
kominka, patrząc z nie ukrywaną przyjemnością, jak się roztrzaskuje. -Myślę, że nie, Bert. Ona nie
broniła się przede mną. W dodatku to był tylko pocałunek. Zresztą, to za dużo powiedziane...
chwilowe spotkanie ust.
- W obecności całego zgromadzonego towarzystwa - zauważył sir Albert.
- %7łycie staje się nudne, gdy sezon trwa już kilka tygodni - powiedział lord Thornhill głosem
pełnym chłodu i cynizmu. - Elita potrzebuje odrobiny sensacji, żeby mieć o czym plotkować. Panna
Winwood i ja jesteśmy im potrzebni.
- Gab, dla niej będzie to daleko gorsze niż dla ciebie. - Sir Albert był rozdrażniony
widocznym u przyjaciela brakiem rozeznania tego, co się stało i co się działo. Miał też świadomość,
że bezcelowe jest apelowanie do rozsądku człowiekowi, który choć zachowuje się spokojnie i mówi
składnie, daleki jest od trzezwości. - Wiem, że spodobała ci się od pierwszego wejrzenia, ale ona
jest już po słowie. Są inne piękności, z którymi mógłbyś poflirtować, jeżeli odczuwasz taką
potrzebę. Na przykład jasnowłosa panna Newman.
- Nikt, tylko wspaniała rudowłosa - oznajmił. -Dzisiaj na mnie i na niej nie zostawią suchej
nitki. Dzisiaj jej zaręczyny rozpadną się w drobny pył. Dzisiaj Kersey będzie się czuł bardzo,
bardzo głupio. Jestem naprawdę zadowolony. - W jego głosie pobrzmiewała nieomal nuta
szaleństwa.
- Wielki Boże, Gab! - Sir Albert zerwał się na równe nogi. - Chyba nie zamierzasz
doprowadzić do zerwania zaręczyn? Aż tak oszalałeś na jej punkcie? Zrujnujesz jej życie, to jedno
osiągniesz. Czy będziesz wtedy z siebie zadowolony?
- Siadaj, Bert, siadaj - powiedział hrabia. - Bolą mnie oczy, gdy patrzę na ciebie do góry.
Ale zanim to zrobisz, zadzwoń po następną karafkę. Może ty nie, ale ja jestem bardzo spragniony.
- Sprytny jesteś - powiedział przyjaciel przenikliwie mu się przypatrując.
- Tak, jestem - zgodził się hrabia. - Ale nie dość, Bert. Nie straciłem świadomości. Poślij po
brandy, to naprawdę dobry kompan.
- Gdybyś nie był pijany - powiedział sir Albert. -Gab, wyciągnąłbym korek. Przysięgam,
Gab. Tylko że gdybyś nie był pijany, nie wygadywałbyś tak potwornych rzeczy. Zatem uwodzisz
ją, ale nie możesz jej zdobyć. Zatem ostatniej nocy okazałeś się trochę niedyskretny, nie, o wiele
bardziej niż trochę. Wszystko można zatuszować pod warunkiem, że Kersey albo Rushfordowie nie
potracą głów. Przeproś ich wszystkich, Gab, albo wyjedz. Opuść Londyn. To jedyna rozsądna rzecz
w tej sytuacji.
- Ale... - Hrabia Thornhill zmrużył oczy i powiedział tak spokojnie, że aż zabrzmiało to
groznie. - Nie zamierzam być rozsądny, Bert. Jeżeli mogłem uwieść własną macochę, jestem
zdolny do każdej niegodziwości. Sir Albert zmierzył go wzrokiem.
- Nie ma sensu rozmawiać z tobą w takim stanie - powiedział. - Na twoim miejscu, Gab,
poleciłbym służącemu przynieść sobie ogromną filiżankę bardzo mocnej kawy oraz olbrzymi dzban
bardzo zimnej wody do zmoczenia głowy. Wydam instrukcje w tej sprawie, kiedy będę wychodził.
Do zobaczenia. - Zbierał się do wyjścia.
Hrabia, dotąd rozciągnięty w fotelu, zachichotał raz jeszcze.
- Panna Rozalia Ogden jest dzieckiem szczęścia, Bertie - powiedział. - Znalazła kwokę,
która będzie się nią opiekować do końca życia.
Sir Albert Boyle wyszedł z pokoju kipiąc z oburzenia.
Hrabia Thornhill oparł głowę na oparciu fotela i popatrzył w górę. Zamknięcie oczu nie było
miłym doświadczeniem. Nie umiał wykrzesać z siebie odrobiny energii, by się podnieść, pociągnąć
za sznur dzwonka i zamówić brandy. Poza tym czuł, że wypił już o wiele za dużo. O ocean, prawdę
powiedziawszy.
Po południu poczynił ciekawe odkrycie. Samoobrzydzenie stanowiło doskonałe antidotum
na działanie trunku. Zaczął podejrzewać, że gdyby wypił ocean, a nawet dwa oceany brandy, nie
byłby w stanie zapić się do nieprzytomności. Ciało mogłoby zacząć płatać figle, ale umysł
pozostałby chłodno trzezwy.
To nie dość, rozmyślał, cisnąć rękawicę w twarz Kerseyowi, wpakować mu kulkę między
oczy albo wbić ostrze szpady w serce. O, nie! To byłoby zbyt łatwe i mało subtelne. Poza tym
odżyłby skandal związany z Katarzyną i ponownie naraził ją na niesławę.
O, nie! Przyjął znacznie bardziej przebiegły i o wiele ciekawszy sposób manipulowania
życiem tego człowieka. Postara się, żeby w oczach elity wypadł na głupca. Pokaże światu, że
Kersey - mimo swego tytułu, możliwości, bogactwa i prezencji, nie mogąc zatrzymać pięknej
kobiety, stanie się powodem kłopotliwego skandalu wywołanego zerwaniem zaręczyn.
Mimo że był prawym, uczciwym i honorowym człowiekiem zabrał się do realizacji zadania
nie wprost. Zaczął pracować nad narzeczeństwem Kerseya w taki sposób, żeby w końcu Jenny
skompromitowała siebie do tego stopnia, by Kersey musiał dać jej odprawę, albo, jeszcze lepiej,
żeby czując, jak bardzo jest skompromitowana, Jenny postanowiła zerwać z Kerseyem. Tak czy
inaczej, Kersey zostałby upokorzony.
W istocie wspaniały rewanż. Wyśmienity i wspaniały.
Tak. Wierzę ci , powiedziała zeszłej nocy. Tak, wierzę . Jeszcze teraz widział jej oczy. Z
gorliwą ufnością uporczywie wpatrywały się w niego poprzez otwory w złotej masce, kiedy w
rytmie walca zniknęli za drzwiami, do których delikatnie sterował. Po chwili, zachęcona, wymówiła
jego imię.
Marzył o tym, by móc stłumić echo jej głosu i słów, które wypowiedziała. Marzył o tym,
żeby zamknąć oczy i nie widzieć dłużej jej oczu. Ale gdy próbował, pokój wirował wokół niego i
znowu widział oczy Jenny.
Kocham go - mówiła. - Kocham, kocham, kocham .
Dzisiaj bez wątpienia wydana jest na pastwę rodziny, Kerseya i Rushfordów. Dzisiaj z
pewnością jest przedmiotem ożywionych i złośliwych plotek, jak elegancki Londyn długi i szeroki.
Dzisiaj bez wątpienia jest w głębokim stresie.
Tak, wierzę ci .
Gabriel .
Kocham go .
Hrabia przekładał głowę z boku na bok na oparciu fotela, ale zdołał osiągnąć tylko to, że
wywołał zawroty głowy i mdłości. Dzwięk jej głosu, łagodny i uporczywy, nie chciał umilknąć.
Zastanawiał się, czy byłaby w stanie przetrwać tę burzę, gdyby posunął się za daleko
poprzedniej nocy i zmusił ją do tego samego...
Władza, którą mamy nad losem innych ludzi -powiedział przed chwilą Bert. Było ulgą
słyszeć głos Berta w miejsce uporczywie powracającego jej głosu. Zanim powróciły doń zdania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]