[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedyś musiał być.
- Naprawdę jestem szczęśliwa. Jak z Magnusem. Steve zesztywniał i
zrobił krok do tyłu.
- Steve! Nie bądz taki. - Triss położyła mu dłoń na ramieniu. - Muszę to w
końcu powiedzieć, inaczej jego cień zawsze będzie nas dzielił. Wiesz,
jaki był Magnus. Ludzie go podziwiali, kochali. Nawet nie musiał się o to
starać. Wiesz, że on chyba nie bardzo wiedział, jak ja wyglądam?
Chyba... mnie lubił... Ale gdyby nie to, że podziwiał moje umiejętności
biurowe, pewnie by się ze mną nie ożenił! -dokończyła, wybuchając
cichym śmiechem.
- Chcesz powiedzieć, że cię nie kochał?
- Bardzo mnie lubił. A ja go kochałam. - Znów zobaczyła ból w jego
oczach. Podniosła dłoń i palcami wygładziła zmarszczkę na jego czole. -
Ale nie w taki sposób. Szczerze mówiąc, Magnus był dla mnie... jak
ojciec. Moje uczucie dla niego było prawdziwe i szczere, ale nie da się go
porównać do naszej miłości. Ciebie kocham całą duszą, całym ciałem i
umysłem.
Steve chwycił ją za rękę. Nie wierzył własnym uszom.
- Co takiego? - powiedział ledwo dosłyszalnie.
- Kocham cię, Steve - powtórzyła dobitnie. Nie umiała powiedzieć, kiedy
się to stało. Gdy jej miłość do niego wypełniła ją całą. - Kiedyś
powiedziałam, że nie dorównujesz Magnusowi. To było okrutne i
nieprawdziwe. Nie jesteś doskonały, ale to i lepiej. Zresztą Magnusowi
też daleko było do doskonałości. Był zwykłym człowiekiem, kimś, kogo
kiedyś kochałam. Ale i ty go kochałeś. To nasza wspólna przeszłość. A ty
jesteś moją przyszłością. Ty i nasze dziecko. Jestem twoja.
- Moja?
- Cała twoja. Na zawsze. - Ucałowała jego dłoń. - Tak mi przykro, że
sprawiłam ci ból. Jeszcze ci to wynagrodzę - szepnęła.
- Już mi wynagrodziłaś. Wyszłaś za mnie za mąż. Nigdy na to nie
liczyłem.
- Och, Steve. - Tak mało chciał dla siebie, a ją obdarował tak szczodrze.
Dał jej swoją bezwarunkową miłość, wolność, szczęście. Poczuła nagły
przypływ bezmiernej wdzięczności.
Nagle większa niż zwykle fala rozprysła się u ich stóp, ochlapując ich
pianą.
- Ty płaczesz! - zawołał Steve, ujmując jej twarz w dłonie i całując czułe.
Roześmiała się przez łzy.
- Kobiety w ciąży są chwiejne emocjonalnie.
Steve patrzył w jej załzawione oczy. Przypomniał sobie, jak jeszcze
niedawno widział w nich lodowaty chłód. Ucałował jej usta. Zdawały się
rozkwitać przy pocałunku.
- Chcę się z tobą kochać. - Nagłym ruchem wziął ją na ręce i ruszył w
stronę hotelu.
- Puść mnie! - zapiszczała. - Przecież nie zaniesiesz mnie na samą górę.
- Czy to wyzwanie?
- Nie chcę, żebyś opadł z sił - odparła ze śmiechem. A kiedy ją wreszcie
postawił na ziemi, dodała figlarnie: -Ciekawe, czy uda ci się pobić własny
rekord?
- Może się założymy? - wysapał.
Parę godzin pózniej Triss z błogim uśmiechem podziwiała słońce,
krwawo zachodzące za oceanem na horyzoncie. Musiała przyznać, że
Steve wygrał zakład.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]