[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obojętny. Był cudownym kochankiem. Wspomnia-
ła jego niedawną czułość, jego zmysłowe usta,
dotyk jego rąk. Nigdy w życiu nie doświadczyła
takiej namiętności. Nikt dla niej nie grał na piani-
nie ,,Marzenia miłosnego . Po raz pierwszy ktoś tak
bardzo zawładnął jej wyobraznią. Po raz pierwszy
mężczyzna posiadł ją bez reszty. Było to dla niej
szokującym przeżyciem, którego w pełni nie rozu-
miała.
Nie miała dużego doświadczenia. Poza Samem
była związana tylko z jednym chłopakiem, któremu
udało się umiejętnie przezwyciężyć jej wrodzoną
nieśmiałość. Przestraszyła się własnych uczuć. Nie
chciała, aby Sam domyślił się, jaką ma władzę nad
nią. Dlatego postanowiła uciec od niego. Nic nie
mogło jej powstrzymać. Nawet ogromny lęk przed
Artiem i jego grozbami.
Powoli dojeżdżali do jej domu.
Czy jestem ci winna jakieś dodatkowe pienią-
dze? zapytała.
Nie odpowiedział poirytowany. Nic mi nie
jesteś winna, wręcz przeciwnie, to ja powinienem ci
zwrócić pieniądze z tytułu niewykonania zadania.
Daj spokój. Poświęciłeś mi swój prywatny
czas, mimo że masz dużo własnych problemów.
Laura pomyślała o małej Samancie, o Kate i jej
mężu. Uśmiechnęła się na wspomnienie dziew-
czynki. Szkoda, że nie będzie już miała okazji
zobaczyć małej.
Mam nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze
Niebieska sukienka 99
powiedziała. Jeśli będziesz chciał pozbyć się
rzeczy matki, zadzwoń do mnie. Mogę je sprzedać,
ponieważ są w bardzo dobrym stanie.
Dobrze, pomyślę o tym odpowiedział z nie-
chęcią, zatrzymując samochód.
Laura podniosła głowę i popatrzyła przez okno
na lewą stronę ulicy. Odniosła wrażenie, że nie była
w mieście od wieków. Na moment przed oczami
przemknął jej widok pięknego dworku na wsi, ale
zaraz wróciła do rzeczywistości. Zauważyła kilka
nowych szyldów na znajomych budynkach. Nie
zdziwiła się. Była pewna, że zrobiono je na polece-
nie Hammermana.
Art Hammerman miał wszystko, wielkie pienią-
dze, władzę. Domy na tej ulicy stanowiły jego
własność. Był bezwzględnym egzekutorem należ-
ności. Pewnie znowu podniesie czynsze i niektórzy
ludzie zostaną bez dachu nad głową. Siał postrach
w mieście. Podejrzewała, że zrobi wszystko, żeby ją
zniszczyć i pozbawić ukochanego sklepiku. Prze-
cież odmówiła jego synowi. Pomyślała, że niepo-
trzebnie zatrudniała prywatnego detektywa. Dziś
powróciła do punktu wyjścia. Doprawdy rozsądniej
byłoby kupić sobie poradnik ,,Jak pływać z reki-
nami .
Nagle usłyszała zduszone przekleństwo Sama.
Podążyła za jego wzrokiem. Przerażona dostrzegła
wóz strażacki stojący przed jej domem. Sam wy-
skoczył z samochodu i podbiegł do uwijających się
strażaków, żeby dowiedzieć się o przyczynę pożaru.
Rozdział ósmy
Czy jest pan pewien, że przyczyną pożaru było
uderzenie pioruna? Sam zwrócił się do szefa
strażaków.
Tak. Przecież była okropna burza. Zresztą, nie
tylko ten budynek został uszkodzony. Tamten
dom też. Wskazał palcem. Diabelna burza
powtórzył.
Czy byli jacyś świadkowie? zapytał Sam.
Tak, kilku. Widzieli wszystko. Nie ma wąt-
pliwości, że to piorun spowodował pożar od-
powiedział strażak.
Pewność, z jaką wypowiedział te słowa sprawiła,
że Sam odczuł ulgę. Przez chwilę obawiał się, że to
Artie jest odpowiedzialny za całe zajście. Podej-
rzewał, że mogło to być działanie z premedytacją
wymierzone w Laurę. Jednocześnie pomyślał, że
Laura miała szczęście. Gdyby była w swoim miesz-
Niebieska sukienka 101
kaniu w tę okropną noc... Skazana tylko na siebie...
Przecież tak bardzo bała się burzy. Wspomniał
chwile, kiedy się kochali. Uśmiechnął się do swoich
myśli. Ta kobieta zachowywała się w łóżku zupeł-
nie tak jak znienawidzona przez nią burza. Była
wulkanem namiętności. Reagowała szybko i spon-
tanicznie, co go zachwycało. Dostarczyła mu wspa-
niałych wrażeń, których nic nie było w stanie
wymazać z pamięci.
Czy pan mieszka tutaj? zapytał strażak.
Nie. Moja przyjaciółka. Na szczęście podczas
pożaru nie było jej w domu.
To rzeczywiście miała szczęście.
Tak. Czeka na mnie w samochodzie. Jest
bardzo zdenerwowana. Straciła nie tylko miesz-
kanie, ale i sklep, który prowadziła. Czy ma pan
jakieś pytania do niej?
Musi wypełnić formularz, który zaraz przynio-
sę. To normalna procedura. Pana przyjaciółka może
go oddać pózniej, jak dojdzie do siebie.
Sam popatrzył ze smutkiem na zgliszcza. Obraz
zniszczeń przeraził go. Laura utraciła wszystko,
mieszkanie, sklep. Ulica wyglądała strasznie, przy-
pominała pobojowisko. Powoli poszedł do samo-
chodu. Nie bardzo wiedział, jak może ją pocieszyć.
Siedziała skulona na fotelu.
Lauro, twój dom uległ kompletnemu znisz-
czeniu. Tak mi przykro powiedział.
Zbladła gwałtownie. Spojrzała na niego przera-
żonym wzrokiem.
102 Mary McBride
Mam ubezpieczenie. Przynajmniej mam
ubezpieczenie wyszeptała.
To bardzo dobrze odparł, mając nadzieję, że
Laura nie zapyta o przyczynę pożaru.
Może jakieś rzeczy ocalały? Pójdę sprawdzić.
Może... przerwała.
Nie ma potrzeby, kochanie. To mogłoby być
niebezpieczne. Delikatnie pogładził ją po policz-
ku. Uwierz mi. Budynek zostanie jutro zburzony,
a raczej jego zgliszcza...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]